menu

Legia pewnie ograła Zagłębie, gole Radovicia i Dwaliszwiliego, tylko 45 minut Ljuboi

6 kwietnia 2013, 19:51 | Sebastian Kuśpik

Piłkarze Legii Warszawa pokonali w meczu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Zagłębie Lubin. Podopieczni Jana Urbana wygrali na Pepsi Arenie po golach Miroslava Radovicia i Władimera Dwaliszwiliego.

W stosunku do ostatniego ligowego meczu z Polonią trener Urban dokonał dwóch kluczowych zmian – bezproduktywnego Władimira Dwaliszwilego zastąpił na szpicy Marek Saganowski, a kontuzjowanego Tomasza Jodłowca powracający po pauzie za kartki Artur Jędrzejczyk.

Z kolei opiekun Zagłębia, Pavel Hapal, mógł skorzystać z najskuteczniejszego strzelca zespołu, Michala Paladopulosa, który podobnie jak Bartosz Rymaniak wrócił po przymusowym odpoczynku za nadmiar żółtych kartek.

TRENERSKI POJEDYNEK
Jan Urban został zwolniony pod koniec października 2011 roku z Lubina po serii fatalnych występów na początku sezonu. Z dwunastu meczów Zagłębie potrafiło wygrać ledwie dwa, a cierpliwość włodarzy skończyła się po wyjazdowej porażce z GKS-em Bełchatów, po której lubinianie spadli na przedostatnie miejsce w tabeli. Stery w drużynie przejął Pavel Hapal, który podźwignął zespół i obecnie, mając spory kredyt zaufania od władz, buduje drużynę na przyszły sezon. Urban zaś spędził na bezrobociu mniej więcej pół roku i ponownie zawitał na Łazienkowską, by odzyskać po latach mistrzostwo dla Legii.

OSPAŁY POCZĄTEK
Pierwsze fragmenty meczu były dość spokojne w wykonaniu obu ekip. Pierwszą groźną sytuację miało w czwartej minucie Zagłębie, ale ostrego dośrodkowania z lewej flanki nie potrafił mocnym strzałem wykończyć Robert Jeż i Kuciak zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny.

Zagłębie zaskakująco dobrze i spokojnie radziło sobie z faworyzowanymi gospodarzami. Aktywna była zwłaszcza lewa flanka z Costą Nhamoinesu i Djordje Cotrą. Sporo wiatru robił również na prawym skrzydle Adrian Błąd, który w 11. minucie spróbował nawet klasycznego zejścia do środka i strzału lewą nogą w krótki róg, ale dość znacznie chybił celu. A Legia? Wolno, ospale i bez pazura. Nawet jak w „16” piłkę dostał już Saganowski, to nie potrafił jej dobrze przyjąć i nim zdążył choćby pomyśleć o strzale, wybił ją Bartosz Rymaniak.

Na zegarze dochodziła już 20. minuta, a Legia nie potrafiła choćby raz zagrozić bramce Michała Gliwy. Niby próbował Radović, ale ciągle notował straty. Niby szarżował Bereszyński, ale dośrodkowywał bardzo niedokładnie. Niby pokazywał się Ljuboja, ale niewiele z tego wynikało.

SERBSKIE PRZEBUDZENIE
Sprawy w swoje ręce postanowił w 21. minucie wziąć zabójczy serbski duet warszawskiej Legii – wyprowadzający kontrę Radović zagrał błyskawiczne dalekie podanie za linię obrony do Ljuboji, który zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, jednak strasznie skiksował.

Zdecydowanie groźniej było 120 sekund później, gdy role się odwróciły i w roli podającego wystąpił zagrywający na prawą stronę pola karnego Ljuboja, a egzekucją zajął się Radović, który huknął prawą nogą w krótki róg, trafiając jednak tylko w słupek i… głowę Michała Gliwy. Szczęśliwie dla lubińskiego bramkarza futbolówka nie wpadła do siatki.

Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. Bardzo aktywny na prawym skrzydle Adrian Błąd wyprowadził kontrę, wpadł z futbolówką w pole karne i po związaniu dwóch obrońców wyłożył piłkę jak na tacy Papadopulosowi, ale Czech zbyt długo ociągał się ze strzałem i został zablokowany.

Niemal pół godziny potrzebował na wejście w mecz Jakub Kosecki, który po raz pierwszy "błysnął" w 28. minucie, kiedy wpadł w pole karne Zagłębia mijając dwóch rywali i wykładając piłkę na piąty metr do Marka Saganowskiego, który uderzył jednak po rykoszecie nad poprzeczką.

Jeszcze groźniej zrobiło się pod bramką gości w 33. minucie spotkania, gdy na atomowe uderzenie z dystansu zdecydował się Danijel Ljuboja. Piłka po rykoszecie odbiła się tylko od słupka i wpadła wprost w ręce zdezorientowanego Michała Gliwy.

Znakomitą akcję przeprowadzili Legioniści kilkanaście sekund później, gdy Ljuboja zagrał mocno na linię pola karnego do Saganowskiego, ten odegrał piętą do Radovicia, a Serb przymierzył z całych sił pod poprzeczkę - tylko interwencja Gliwy zapobiegła utracie gola przez Zagłębie.

W 39. minucie kolejny raz we znaki dał się rywalom Ljuboja, ale tym razem uderzał zza pola karnego swoją słabszą prawą nogę i Gliwa nie miał większych problemów ze złapaniem piłki. Na kolejny strzał z dystansu zdecydował się kilkanaście sekund później Ivica Vrdoljak, jednak tym razem futbolówka nieznacznie minęła celu szybując nad poprzeczką.

W końcówce pierwszej połowy taką samą bronią próbowało odpowiedzieć Zagłębie, ale efekt strzału Hanzela był identyczny jak w przypadku Chorwata.

Ostatnie sekundy przed przerwą należały jednak do Legii – beznadziejną wydawałoby się piłkę wywalczył przy linii bocznej Kosecki, w pole karne dograł ją Jakub Wawrzyniak, a wyżej od Vidanova wyskoczył do niej na dalszym słupku Miroslav Radović otwierając precyzyjnym uderzeniem głową wynik meczu.

PIORUNUJĄCEJ WEJŚCIE „LADO”
Niesamowite wejście w mecz mógł zanotować Władimir Dwaliszwili, który zastąpił w przerwie Danijela Ljuboję. Gruzin dostał prezent o lubińskich obrońców w polu karnym i huknął potężnie z trzynastu metrów, ale sprawdził tylko wytrzymałość poprzeczki.

Zagłębie od początku drugiej połowy ograniczało się do defensywy, a legioniści aż 15 minut kazali czekać swoim kibicom na kolejną groźną akcję. Trzeba im jednak oddać sprawiedliwość - jak już zawędrowali pod bramkę Michała Gliwy, to od razu skończyło się golem. Wykonujący rzut wolny na prawej stronie boiska Miroslav Radović podał do schodzącego na bliższy słupek Dwaliszwiliego, a Gruzin mądrze "wziął" obrońcę na plecy i strzałem lewą nogą w długi róg podwyższył prowadzenie gospodarzy.

STŁAMSZONE ZAGŁĘBIE
Od momentu strzelenia drugiego gola Legia niepodzielnie panowała na murawie. Z dobrej strony pokazywali się przede wszystkim harujący na całym boisku Radović oraz rozbijający defensywę rywali Saganowski z Dwaliszwilim. Dobrze wyglądała również współpraca w środku pola "czyszczącego" Vrdoljaka i odpowiadającego za rozgrywanie Furmana.

W miarę upływającego czasu na murawie robiło się coraz więcej wolnej przestrzeni. W 72. minucie spróbował skorzystać z niej Dwaliszwili, ale techniczne uderzenie z dwudziestu metrów w wykonaniu Gruzina sparował na korner Michał Gliwa.

W 82. minucie spotkania swojej okazji na siódmego gola w sezonie szukał Marek Saganowski, ale po przełożeniu piłki w polu karnym na lewą nogę uderzył płasko minimalnie obok lewego słupka bramki Zagłębia.

Swoją sytuację miał również delikatnie wygwizdany przy wejściu na boisko Janusz Gol, ale po rozegraniu "klepki" z Saganowskim uderzył dobry metr obok prawego słupka. Kolejnej bramki szukał również Radović, ale płaskie uderzenie Serba spokojnie złapał lubiński bramkarz.

W samej końcówce lewą nogą z ok. 22. metrów groźnie w "okienko" przymierzył Kamil Wilczek, ale Kuciak zdołał efektownie sparować piłkę na róg.

Legia dość pewnie i zdecydowanie wygrywa mecz z Zagłębiem, choć przesadą byłoby stwierdzenie, że błysnęła jakąś wielką klasą. Nie zmienia to jednak faktu, że 3 punkty dla podopiecznych Jana Urbana ani przez moment nie były zagrożone.

Legia Warszawa

LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Twitter Sebastian Kuśpik

Twitter


Polecamy