Legia nie wykorzystała potknięcia Lecha, a Śląsk osłabienia rywala. Podział punktów we Wrocławiu
We Wrocławiu po meczu pełnym emocji i brutalnej gry, Śląsk zremisował z Legią 1:1. Bramkę dla gospodarzy zdobył Flavio, dla wyrównał Jodłowiec. Remis w sumie chyba zasłużony, bo oba zespoły miały swoje okazje. Ciut lepszy był Śląsk, ale Kuciak pokazał klasę broniąc strzały Machaja czy Marco Paixao. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po dwóch żółtych kartkach dla Brzyskiego.
Trener Tadeusz Pawłowski w obliczu problemów z zestawieniem boków obrony, postanowił... zaskoczyć jeszcze bardziej. Na prawej obronie pojawił się nominalny pomocnik/napastnik Konrad Kaczmarek. Na pozycji ofensywnego pomocnika wyszedł natomiast Peter Grajciar w miejsce grającego ostatnio całkiem dobrze Mateusza Machaja. Mniejszych roszad dokonał trener Henning Berg, choć w tygodniu zapowiadał przemeblowanie składu. Do pierwszej jedenastki wskoczyli tylko Igor Lewczuk oraz Jakub Kosecki.
Pierwsze minuty to głównie gra w środku pola z lekką przewagą gospodarzy. I to właśnie wrocławianie już w 6. minucie objęli prowadzenie. Pich zanotował przechwyt w środku boiska, oddał piłkę do Marco Paixao, ten ją odegrał nad głowami warszawskich obrońców do Picha, a Słowak zgrał do środka na piąty metr. Tam nogę przyłożył Flavio i zrobiło się 1:0 dla Śląska. W 11. minucie mogło być 2:0 dla gospodarzy. Po szybkiej kontrze Flavio jak dziecko ograł Koseckiego na skrzydle, zagrał do Grajciara, ale ten fatalnie skiksował w dobrej sytuacji. W ciągu kolejnych dwóch-trzech minut Śląsk jeszcze dwukrotnie gościł pod bramką Legii, ale brakowało wykończenia. Strzały były blokowane przez obrońców. W 18. minucie swoją okazję wreszcie mieli goście, ale strzał Koseckiego zablokował Celeban.
W 22. minucie piłkę do bramki Śląska wpakował Żyro, ale sędzia gwizdnął spalonego. Minutę później po podaniu Picha zza pola karnego uderzał Grajciar, ale piłka poleciała daleko od bramki Kuciaka. W 30. minucie zza pola karnego w boczną siatkę uderzał Broź. Dwie minuty później świetną kontrę gospodarzy zmarnował Grajciar, po którego strzale piłka odbiła się od obrońcy i wyszła na rzut rożny. Po kornerze doskonałą sytuację miał Marco Paixao, ale posłał piłkę głową obok słupka. Mogło być 2:0, a po kilkudziesięciu sekundach było 1:1. Broź uciekł skrzydłem Hołocie i zagrał na 5. metr, gdzie z bliska piłkę do siatki wpakował Jodłowiec. Warto jednak odnotować, że Sa w tej sytuacji faulował Celebana. Sędzia Lyczmański jednak tego nie zauważył. Kolejne minuty to głównie kopanina po kostkach z obu stron. W 44. minucie po akcji Sa, Śląsk uratował Hołota w ostatniej chwili przecinając podanie do Saganowskiego.
Do przerwy 1:1, bo sędzia Lyczmański przerwał dobrze zapowiadającą się akcję Śląska gwizdkiem oznajmiając koniec gry. Zakończyć grę w momencie, gdy Kaczmarek składał się do strzału? Śmieszna decyzja. Pierwsze pół godziny dla gospodarzy, ale końcówka pierwszej połowy dla Legii. Drugą połowę trochę lepiej rozpoczął Śląsk. Ale to Legia miała pierwszą sytuację bramkową. Sa po dalekim zagraniu jakimś cudem nie znalazł się na spalonym, zagrał do boku do Saganowskiego, ale ten uderzył w boczną siatkę. W 54. minucie z wolnego próbował Broź, ale trafił w mur, a dobitka poleciała w trybuny. W 55. minucie po serii błędów sędziego Lyczmańskiego (nie odgwizdał faulu na Dudu, potem na Kaczmarku), w dobrej sytuacji był Saganowski, ale został zablokowany przez Celebana.
W 60. minucie po wrzutce z rzutu wolnego Grajciara, wrocławianie mieli świetną okazję, ale żaden z nich w polu karnym nie zdołał oddać strzału. Chwilę później przewrotką próbował Marco Paixao. Piłka przeleciała nad poprzeczką. W 62. minucie kapitalną okazję miał wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Mateusz Machaj, ale jego strzał obronił świetnie Kuciak, a z dobitką nie zdążył Flavio. W 65. minucie Brzyski po raz drugi w odstępie kilku minut wyciął chamsko Flavio i otrzymał drugą żółtą kartkę. Przez 25 minut Legia musiała grać w dziesiątkę. Po kilkudziesięciu sekundach pierwszą okazję miał Flavio, ale głową fatalnie spudłował.
Śląsk po tej sytuacji kompletnie zgubił koncepcję gry. Wydawało się, że zupełnie nie ma pojęcia jak zabrać się do osłabionej Legii. Dopiero po kolejnych 10 minutach z dystansu strzały oddali Dudu i Marco Paixao, ale w obu przypadkach Kuciak nie miał problemu ze słabymi uderzeniami. W 79. minucie Dudu świetnie urwał się Furmanowi i bardzo mocno wrzucił na trzeci metr, gdzie z piłką minęli się obaj bracia Paixao. W 88. minucie Śląsk miał dwie dobre okazje. Najpierw dośrodkowania Machaja nie sięgnął Angielski, a po wrzutce z drugiej strony Machaj skiksował. Dwie minuty później szansę mieli goście, ale Sa przestrzelił głową po dobrym dośrodkowaniu Brozia. W 93. minucie okazję po rzucie rożnym mieli gospodarze, ale strzał Hateleya obronił Kuciak. Chwilę później bramkarz Legii został bohaterem meczu, gdy obronił świetny strzał pod poprzeczkę Marco Paixao. Na tym skończyły się emocje we Wrocławiu, gdzie Śląsk zmarnował niepowtarzalną szansę, by wygrać z Legią.