Legia mistrzem jesieni, Śląsk miażdży w Poznaniu - podsumowanie 14. kolejki Ekstraklasy
Legia już kolejkę przed zakończeniem rundy zapewniła sobie tytuł mistrza jesieni, Śląsk zdemolował w Poznaniu Lecha, sygnalizując powrót do dobrej formy, a Górnik pewnie pokonał Wisłę i jest coraz bliżej czołówki. Co jeszcze działo się w weekend na polskich boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
Jagiellonia Białystok 2:2 GKS Bełchatów – Świetna pogoń Jagi, Bełchatów bez przełamania
Pierwszy piątkowy mecz nie zapowiadał się specjalnie ciekawie, ale niespodziewanie gracze Jagiellonii i Bełchatowa stworzyli znakomite widowisko. Brunatni prowadzili już 2:0, by ostatecznie wywieźć z Podlasia zaledwie jeden punkt. Po raz kolejny geniuszem błysnął Tomasz Frankowski, który pojawił się na boisku po przerwie i odmienił losy spotkania – najpierw strzelił gola, potem zaliczył doskonałą asystę przy trafieniu Dzalamidze. Co prawda remis z przedostatnią drużyną tabeli nie jest dla białostoczan satysfakcjonujący, ale cieszyć może ich fakt, że po raz kolejny pokazali charakter, odrabiając dwubramkową stratę. Tydzień temu podopieczni Tomasza Hajty zdołali wywalczyć punkt w meczu, w którym przegrywali już 0:3, w piątek pokazali, że nie był to przypadek. Jeśli na wiosnę do waleczności dołożą więcej jakości piłkarskiej, mogą zawędrować w górne rejony tabeli.
Bełchatów był już naprawdę bliski odniesienia zwycięstwa, ale idiotyczne zachowanie Tomasza Wróbla zniweczyło wysiłki kolegów. Pomocnik Brunatnych, nawiasem mówiąc chyba najlepszy piłkarz zespołu w tym sezonie, kopnął bez zawodnika Jagiellonii, za co został oczywiście ukarany czerwoną kartką. Choć GKS w osłabieniu zdołał podwyższyć rezultat, w drugiej połowie przewaga Jagi była widoczna i zdołała ona odrobić straty. Michał Probierz nieco odmienił grę drużyny, ale to wciąż za mało, by zdobywać punkty. Ostatni mecz w tym roku (u siebie z Piastem) będzie dla drużyny ostatnią szansą, by złapać jeszcze kontakt z resztą drużyn. Jeżeli Brunatni nie wygrają tego meczu, a czternasty Ruch pokona Jagiellonią, strata GKS-u do bezpiecznej lokaty wyniesie już 11 punktów. To było by już chyba definitywne przekreślenie szans na utrzymanie.
Lech Poznań 0:3 Śląsk Wrocław – Kompromitacja Lecha, mistrz jak wytrawny bokser
Jeszcze niedawno Lech mógł się chwalić niesamowitymi osiągnięciami na własnym obiekcie. U siebie poznaniacy byli w stanie wygrywać z Manchesterem City, remisować z Juventusem i Bragą, a ligowi rywale drżeli na myśl o wizycie na Bułgarskiej. Teraz poznańska twierdza nie odpiera już szturmów przyjezdnych, przeciwnie - chętnie obdarowuje gości bramkami i punktami. Trzy ostatnie mecze to 0 punktów przy stosunku bramek 1-8, co dla drużyny walczącej o mistrzostwo jest bilansem katastrofalnym. Mecz ze Śląskiem znowu pokazał, że w Kolejorzu brakuje napastnika i rozgrywającego, choć to było wiadome już od dawna. Natomiast kompletny brak ruchu w ofensywie, chaos i brak pomysłu na rozegranie akcji to nowe problemy, nad którymi trener Rumak musi się poważnie zadumać.
Śląsk zagrał w Poznaniu kapitalny mecz. Żelazna dyscyplina taktyczna, mądrość w rozegraniu akcji, znakomita skuteczność i bezbłędna obrona – podopiecznych Stanislava Levego można chwalić i chwalić. Wrocławianie znakomicie wiedzieli, kiedy przeprowadzić błyskawiczny atak, a kiedy dłużej potrzymać piłkę. Dzięki znakomitej defensywie Kolejorz nie potrafił znaleźć sposobu na przedostanie się pod bramkę Kelemena. To był chyba najlepszy mecz Śląska w tej rundzie, będący jednocześnie znakiem, że kryzys został już ostatecznie zażegnany. Czy tak jest rzeczywiście dowiemy się już w przyszły piątek. Wtedy na wrocławian czeka najtrudniejszy sprawdzian w tej rundzie – na Dolny Śląsk przyjedzie Legia Warszawa. Jeśli podopieczni czeskiego szkoleniowca będą w stanie zagrać tak, jak z Lechem, mogą pokusić się w tym meczu o niespodziankę.
Pogoń Szczecin 2:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Pogoń płynie, Górale toną
Bez niespodzianki zakończył się pierwszy sobotni mecz. Portowcy bez większego trudu pokonali Podbeskidzie i wskoczyli w tabeli na 7 lokatę. Tym samym podopieczni trenera Skowronka zaliczyli czwarty kolejny mecz bez porażki i bez straconej bramki. Sielankę w Szczecinie zmąciła jedynie zaskakująco niska frekwencja. Mimo że bilety kosztowały zaledwie 5 zł, na stadion pofatygowało się niespełna 5 tysięcy ludzi.Trzeba to tłumaczyć pogodą i bardzo mało atrakcyjnym rywalem, ale można się było spodziewać, że przy biletach sprzedawanych za półdarmo na trybunach pojawi się więcej osób. Wydaje się, że jest to jasny sygnał dla władz miasta: na wybudowany w 1925 roku stadion Pogoń nie przyciągnie tłumów.
Podbeskidzie nie pokazało nic nowego. Znów zaprezentowali słaby futbol, znów przegrali mecz i ciągle znajdują się na dnie w tabeli. Nikogo nie powinno to specjalnie dziwić, bo Górale wyraźnie odstają od reszty stawki i nie widać żadnych perspektyw na utrzymanie w Ekstraklasie. Przykro jest patrzeć na Ireneusza Jelenia, który jeszcze nie tak dawno był wiodącą postacią zarówno reprezentacji, jak i w Ligue 1. Dziś popularny "Jelonek" nie wyróżnia się nawet na tle bardzo słabych kolegów. Od czasu do czasu zdarzają mu się przebłyski, które pozwalają w nim rozpoznać dawną gwiazdę francuskich boisk, jednak od piłkarza tej klasy oczekiwano, że będzie strzelał gola za golem i pomoże Góralom w utrzymaniu. Jak na razie Jeleń nie jest przydatny drużynie i wcale nie jest powiedziane, że bielszczanie wysupłają ostatni grosz na zatrzymanie nieskutecznego napastnika.
Widzew Łódź 1:0 Korona Kielce – Gol 17-latka na wagę trzech punktów
Widzew, który bardzo blado zaprezentował się tydzień temu w meczu z Legią, tym razem zagrał lepiej i w ostatnim spotkaniu rundy rozgrywanym w Łodzi wywalczył komplet punktów. Tym samym godnie pożegnał się z własną publicznością, a za tydzień w Bielsku Białej będą mieli szansę na to, by rundę zakończyć w znakomitych nastrojach. Spokojne miejsce w środkowej części tabeli i solidna przewaga nad strefą spadkową – o tym marzyli łodzianie przed początkiem sezonu i to marzenie spełniło się. W sobotę sporą odwagą wykazał się trener Radosław Mroczkowski, który wystawił w ataku młodziutkiego Stępińskiego. Niedoświadczony snajper odpłacił się za zaufanie najlepiej jak mógł: strzelił bramkę dającą zespołowi trzy punkty. Kto wie, czy ten młody zawodnik nie będzie objawieniem rundy.
Korona po meczu miała mnóstwo pretensji do sędziego, ale tak naprawdę powinni być źli przede wszystkim na siebie. Gdy tydzień temu kielczanie demolowali u siebie Piasta wydawało się, że przełamali wreszcie swoją słabą passę i na koniec rundy podskoczą trochę w tabeli. Jednak Korona rozczarowała, zagrała słabo i zajmuje odległą, dwunastą lokatę. W tym sezonie kielczanom raczej nie grozi spadek, bo GKS i Podbeskidzie mają już dużą stratę, ale od drużynie, która w zeszłym sezonie grała tak dobrze i w której nie zaszły znaczące zmiany kadrowe, można wymagać więcej. Leszek Ojrzyński chyba stracił koncepcję budowania drużyny. A może po prostu ma do dyspozycji słabych zawodników?
Wisła Kraków 1:3 Górnik Zabrze – Górnik tamą na Wiśle
Wisła wciąż męczy się w tej rundzie. Pokonanie Górnika byłoby dla Białej Gwiazdy okazją do przełamania się i do rozpoczęcia zwycięskiej passy. Jednak Wisła, mimo niezłych momentów, okazała się być drużyną znacznie słabszą od przyjezdnych. Tomasz Kulawik niesamowicie ufa Danielowi Sikorskiemu. Nie wiadomo, czy powodem tego jest wizjonerstwo trenera Wisły, czy też może jego poczucie humoru – tak czy inaczej, Sikorski na bramkę czeka już półtora roku i wydaje się, że „z tej mąki chleba nie będzie”. Problem Wisły jest jednak znacznie poważniejszy i odpowiedzialności za słabe wyniki Białej Gwiazdy nie ponosi wyłącznie Sikorski, bo reszta drużyny również nie zachwyca. Transfery w zimowym okienku są absolutnie niezbędne, jeśli Wisła chce jeszcze w tym sezonie powalczyć o wysokie lokaty.
Po dwóch remisach i porażce Górnik wreszcie odniósł zwycięstwo i nie pozwolił odjechać czołówce. Adam Nawałka w Krakowie postanowił dać odpocząć Arkadiuszowi Milikowi, chcąc tym samym nieco odsunąć go od medialnego szumu. Milik wszedł w drugiej połowie, strzelił bramkę, nie wykorzystał stuprocentowej okazji na kolejną i… dostał czerwoną kartkę za brutalny faul. Pewnie znalazłoby się kilku arbitrów, którzy to przewinienie ukarali by tylko żółtym kartonikiem, ale ze swojej decyzji Szymon Marciniak bez trudu się obroni. Milik zakończył więc rundę jesienną z 7 golami i niemal pewne jest, że ten dorobek jeszcze poprawi. Oczywiście pod warunkiem, że zostanie w Zabrzu na kolejne pół roku, bo w przypadku bardzo korzystnej oferty, Górnik może sprzedać go już teraz. Dla samego piłkarza nie byłoby to jednak dobre rozwiązanie. Patrząc na przykłady Klicha, Pawłowskiego czy Matusiaka widać jak na dłoni, że przedwczesne wyjazdy wcale nie służą naszym piłkarzom.
Lechia Gdańsk 2:2 Zagłębie Lubin – Pojedynek gwiazd na remis
Na PGE Arenie doszło do pojedynku dwóch gwiazd naszej ligi: Szymona Pawłowskiego i Abdou Razacka Traore. Obaj panowie nie zawiedli: zanotowali po golu i po asyście. Mecz mógł się podobać, gra była szybka i ofensywna. W Lechii tradycyjnie wyróżniał się duet: Traore-Ricardinho. Fani Biało-Zielonych wciąż zastanawiają się, czy gwiazdor z Burkina Faso będzie występował w ich drużynie na wiosnę. Traore otrzymał znakomitą finansowo ofertę, w Gdańsku czuje się jak w domu, a Lechia wreszcie zaczęła grać ładny, ofensywny futbol i zajmuje wysoką, piątą pozycję w tabeli. Czy to wszystko wystarczy, by Razack przedłużył kontrakt? Już niedługo podejmie decyzję, od której prawdopodobnie będą zależały losy Lechii w rundzie wiosennej.
Zagłębie wreszcie zaczęło grać tak, jak oczekiwali tego kibice. Już na początku sezonu Miedziowi dawali znaki sugerujące, że w piłkę grać potrafią, ale zbyt często przytrafiały im się głupie porażki. Teraz wreszcie ich forma jest stabilna. W pięciu ostatnich kolejkach lepsze od zespołu Pavla Hapala były tylko dwie drużyny z Warszawy: Legia i Polonia. Słaby początek sezonu i ujemne punkty raczej uniemożliwią Zagłębiu walkę o puchary, ale w ciemno można stawiać, że zespół z Lubina zakończy sezon na pozycji znacznie lepszej niż na aktualnie zajmowanej, czyli trzynastej. Ciężkie zadanie stoi na pewno przed zarządem, który będzie musiał przekonać Pawłowskiego do pozostania w Lubinie. Na prawego pomocnika chęć ma Wisła i Lech, niewykluczone, że zgłosi się też jakiś zespół zagraniczny. Szefostwo klubu musi wykazać się determinacją podobną to tej, z jaką w Gdańsku próbują zatrzymać Traore.
Legia Warszawa 3:0 Ruch Chorzów – Spokojna Legia, bezradny Ruch
Niedzielny mecz z Ruchem był dla podopiecznych Jana Urbana spacerkiem. Zespół Jana Urbana kontrolował mecz od pierwszej do ostatniej minuty i ani razu nie dał Ruchowi nadziei na to, że może tu wywalczyć choćby jeden punkt. Kolejny fantastyczny mecz zaliczył Jakub Kosecki, autor dwóch bramek i asysty, który w ostatnich tygodniach przyćmiewa nawet samego Danijela Ljuboję. Kosecki Junior znajduje się w fenomenalnej formie i właściwie sam wygrywa Legii mecze. Jest szybki, przebojowy, a przy tym opanowany i myślący. Bez dwóch zdań ten chłopak może zrobić dużą karierę na zachodzie. Na razie wykazuje się też dużą przytomnością, zdecydowanie odrzucając myśli o transferze. Jeśli taką formę utrzyma na wiosnę, będzie główną bronią Legii w walce o mistrzostwo.
Ruch na boisku kompletnie nie istniał. Mimo teoretycznie ofensywnego ustawienia (w pierwszym składzie wybiegło trzech nominalnych napastników: Piech, Jankowski i Niedzielan), wszelkie próby zagrożenia bramce Kuciaka paliły na panewce. Dość powiedzieć, że do przerwy Niebiescy nie oddali ani jednego strzału na bramkę słowackiego golkipera Wojskowych. A jeszcze nie tak dawno gracze z Chorzowa potrafili pokonać Legię na własnym obiekcie 3:2 (wtedy Piech zaliczył hat-tricka). W tym meczu podopieczni Jacka Zielińskiego byli bardzo daleko od zdobycia choćby honorowego trafienia. Ruch spadł na 14 miejsce w tabeli i jeśli Bełchatów lub Podbeskidzie „odpali” na wiosnę, chorzowianie mogą być w niemałych tarapatach.
Piast Gliwice 1:1 Polonia Warszawa – Remis w Gliwicach, lider odjeżdża Polonii
Czarne Koszule w Gliwicach walczyły o trzy punkty, które pozwoliłyby wyprzedzić w tabeli Lecha i zachować dystans do Legii. Po błyskawicznym golu Dwaliszwiliego na początku drugiej połowy wydawało się, że te cele uda się zrealizować, bo Piast nie był w stanie zagrozić bramce Przyrowskiego. Jednak dość niespodziewanie w końcówce meczu Ruben Jurado wydarł Polonistom zwycięstwo i obie drużyny podzieliły się punktami. Remis z pewnością nie może zadowolić Polonii, która do Legii traci już w tej chwili 8 punktów. To dużo, ale drużyna z Konwiktorskiej ma przynajmniej bardzo dużą szansę na grę puchary. Ten cel jest jak najbardziej możliwy do zrealizowania.
Po porażce 0:4 z przeciętną Koroną oczekiwania kibiców Piasta mocno zmalały. Remis z trzecią drużyną ligi gliwiczanie przyjęli z dużym zadowoleniem, szczególnie że niewiele zrobili, by w tym meczu wywalczyć jakiekolwiek punkty. To goście przeważali przez większą część meczu, ale czujący się coraz lepiej na polskich boiskach Ruben Jurado uratował dla swojego zespołu cenny punkt. Była to piąta bramka Hiszpana na boiskach ekstraklasy. Piast godnie pożegnał się ze swoją publicznością i bez względu na wynik kończącego rundę meczu z Bełchatowem, będzie miał spokojną zimę - pozycja w środkowych rejonach tabeli z dużą przewagą nad strefą spadkową to coś, o czym marzy każdy beniaminek.
Statystyki 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
- Liczba goli – 23
- Średnia goli na mecz – 2,875
- Zwycięstwa gospodarzy – 3
- Remisy – 3
- Zwycięstwa gości – 2
- Liczba żółtych kartek – 44
- Liczba czerwonych kartek – 6
- Liczba widzów – ok. 66 tys.
- Średnia frekwencja na mecz – ok. 8200
Zapowiedź 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Ostatnia kolejka w tym roku zapowiada się bardzo ciekawie. Hitem będzie pojedynek wracającego do formy mistrza, Śląska Wrocław z mistrzem jesieni, warszawską Legią. W sobotę będące na fali Zagłębie zagra z pogrążoną w kryzysie Wisłą. Tego samego dnia Górnik podejmie u siebie Lechię Gdańsk.