menu

Legia - Lech LIVE!

27 września 2014, 13:46 | Marek Koktysz

Na ten mecz nie trzeba dodatkowo motywować żadnego piłkarza, a tym bardziej usilnie prosić o przyjście na stadion jakiegokolwiek kibica. Zarówno w Warszawie, jak i w Poznaniu na ten pojedynek czeka się przez cały ligowy sezon. Przed nami "Derby Polski", czyli szlagierowe starcie Legii z Lechem!

W hicie jesieni Legia podejmie poznańskiego Lecha
W hicie jesieni Legia podejmie poznańskiego Lecha
fot. sylwester wojtas

Musi być wyjątkowo

Obrazki z trybun podczas meczów Legii z Lechem są i będą pamiętane przez długi czas po samym spotkaniu piłkarskim. Kibice zawsze z niecierpliwością wyczekują szlagierowego pojedynku swoich ulubieńców. Z frekwencją od pewnego czasu nie jest na Łazienkowskiej kolorowo. Z pewnością na meczu z Kolejorzem tego problemu widać nie będzie. Sprzedano prawie 25 tysięcy biletów, a jeszcze przed meczem niektórzy "maruderzy" będą mogli nabyć wejściówki na to spotkanie. Pod względem liczby ekipy wyjazdowej Lech jest w ścisłej, krajowej czołówce kibicowskiej. Fani Kolejorza zawsze stawiają się w stolicy liczną grupą i potrafią perfekcyjnie przygotować doping, a także oprawę. Tak było chociażby w marcu, kiedy kibice Lecha przyjechali do Warszawy:

Pod względem opraw legioniści zawsze stają na wysokim poziomie. Fani z Warszawy przy okazji tych szlagierowych pojedynków często szukają okazji do wbicia "szpili" odwiecznym rywalom z Poznania. Taką oprawą uraczyli nas podczas ostatniego meczu na Łazienkowskiej.

Jak będzie tym razem przekonamy się już wieczorem, ale prawdopodobieństwo świetnej atmosfery okraszonej znakomitą oprawą jest wielce prawdopodobne.

Prawdziwe "Derby Polski"

Jakby się przyjrzeć zapowiedziom sporej liczby meczów w Ekstraklasie, w których gra Legia, to doszlibyśmy do wniosku, że tych "Derbów Polski" mamy całkiem sporo. Tak mecze z Wojskowymi lubi określać Wisła, Górnik Zabrze czy Widzew Łódź. Nie ulega jednak wątpliwości, że to mecze Legii z Lechem Poznań najbardziej zasługują na to miano, przynajmniej w ostatnich latach. To bowiem te drużyny wyznaczają ligową poprzeczkę. Mówiło się już nawet o Ekstraklasie dwóch biegunów - poznańskim i warszawskim. To pojedynki między tymi drużynami najbardziej elektryzują Polskę. W ostatnich dwóch latach sprawa mistrzostwa ważyła się właśnie między tymi ekipami. W sezonie 2011/2012 walka toczyła się zaś o miejsce w europejskich pucharach, którą ostatecznie wygrała Legia. W ostatnich czterech sezonach to Wojskowi zawsze zajmowali w tabeli ligowej wyższą pozycję od Kolejorza, który w XXI wieku tylko raz doczekał się ekstraklasowego złota (2010 rok).

Najświeższe statystyki także przemawiają za Legią, która nie uległa Kolejorzowi od 2012 roku, kiedy w kwietniu przegrała na Łazienkowskiej po bramce Artjomsa Rudnevsa, którego już w Lechu nie ma. Co ciekawe ostatni raz Lech zdołał strzelić Legii w Warszawie więcej niż jednego gola aż osiem lat temu! Wówczas było 3:2 dla gospodarzy. Na Łazienkowskiej Legia przegrała z Lechem 9 z 52 rozegranych meczów, a 13 zremisowała. W ostatnich 15 latach Legia najwyżej pokonała Lecha w 2005 roku. Wtedy było 3:0. Wydaje się, że jeżeli obecnej (najsilniejszej od wielu lat) kadrze Legii nie uda się pobić tego rezultatu, to chyba nie uda się nigdy.

Powrót "myślącego Macieja"

Na Łazienkowską wraca dzisiaj Maciej Skorża, który prowadził zespół Legii w sezonach 2010/2011 i 2011/2012. Z Warszawy odchodził przede wszystkim w niesławie fatalnie przegranego mistrzostwa z 2012 roku, kiedy dał sobie wyrwać tytuł Śląskowi Wrocław. Zarzucano mu także "nijakość", a kibice często przezywali go "myślącym Maciejem". Skorży można było przede wszystkim zarzucić brak wprowadzenia odpowiedniej dyscypliny. Często mówiło się, że Danijel Ljuboja ma w klubie silniejszą pozycję niż trener. Tego u Henninga Berga próżno szukać. Norweg potrafi wprowadzić w drużynie prawdziwą musztrę, a gwiazdorskich wybryków próżno szukać. Berg wprowadził w Legii coś, czego Skorży nigdy nie udało się do końca osiągnąć - kolektyw. Trzeba jednak oddać byłemu trenerowi Legii, że nie odszedł z Warszawy bez zasług. Wszak dwukrotnie sięgał z legionistami po Puchar Polski.

Co ciekawe, jako trener Legii nigdy nie uchodził za człowieka, który ma "patent na Lecha". Przeciwko Kolejorzowi grał pięć razy i zaledwie raz wygrał, a było to we wrześniu 2010 roku. Obecni mistrzowie Polski wygrali wtedy 2:1, a gole dla nich strzelali Michał Kucharczyk i Bruno Mezenga. Dla Lecha trafiał Siergiej Kriwiec. Skorża dwukrotnie przeciwko Lechowi remisował i przegrywał. Bilans ma zatem mało imponujący. Czy odwróci go do góry nogami prowadząc odwiecznych rywali swojego byłego pracodawcy? Na razie w Lechu idzie mu nieźle. Po kiepskim debiucie (0:1 z Jagiellonią) wygrał dwa kolejne mecze - z Zawiszą (6:2) i Wisłą w Pucharze Polski (2:0).

Czas wytoczyć ciężkie działa

Większość dziennikarzy spodziewała się, że po spotkaniu z Wisłą w Krakowie (3:0) na mecz 1/16 finału Pucharu Polski Henning Berg wystawi rezerwowy skład. Nic podobnego. Z Miedzią Legnica Legia zagrała w niemal najsilniejszym zestawieniu i odprawiła pierwszoligowca wysokim zwycięstwem, 4:0. Norweg raczej nie zdecyduje się na szaloną rotację, jak chociażby w meczu z Koroną Kielce u siebie i wystawi na Kolejorza najsilniejszy skład.

- W sobotę pewnie też będą jakieś zmiany w składzie i bardzo się cieszę, że mamy tylu bardzo dobrych piłkarzy - mówił Berg na konferencji prasowej. Wydaje się jednak, że "zmiany", o których mówi trener Legii będą wyglądały tak, że wyjdzie na boisko "europejski" skład mistrzów Polski.

Szkoleniowiec Legii ma ten komfort, że do jego dyspozycji są w zasadzie wszyscy piłkarze. Tylko Guilherme, którego nie ma w kadrze od dłuższego już czasu, oraz Ronan, który jeszcze nie zadebiutował w stołecznej drużynie, są niedostępni. Jednym, choć niewielkim, kłopotem będzie to, że Jakub Rzeźniczak będzie w tym meczu zagrożony wykluczeniem. Obrońca zebrał już bowiem trzy żółte kartki w tym sezonie.

Po odejściu Łukasza Teodorczyka Lech szukał swojej nowej armaty, która zapewniałaby taką liczbę goli co "Teo". Wybór padł na Zaura Sadajewa, którego Lech przejął od Lechii Gdańsk. Do Warszawy Czeczen nie pojedzie. Napastnik nabawił się kontuzji w pucharowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Po tym meczu problemy ze ścięgnem Achillesa miał Darko Jevtić, który wyrasta na gwiazdę poznańskiego zespołu. Szwajcar ma ponoć minimalne szanse na występ w stolicy Polski. Taki zawodnik zdecydowanie przydałby się Lechowi przy nieobecności Sadajewa.

Sędzią dzisiejszego meczu będzie Bartosz Frankowski. Arbiter z Torunia nie prowadził jeszcze meczu Lecha w tym sezonie. Wojskowym sędziował już trzy mecze i tylko jeden z nich mistrzowie Polski wygrali.


Polecamy