Legenda zawsze będzie legendą. Ale niesmak zostanie (KOMENTARZ)
O tym, że Frank Lampard od września nie będzie grał w Chelsea wiemy od dawna, ale o tym, że przez część tego przyszłego sezonu będzie reprezentował Manchester City dopiero od paru dni. 36-latek nigdy nie straci statusu legendy klubu ze Stamford Bridge, ale nie będzie on już świecił dawnym blaskiem.
fot. Wikimedia Commons
Kiedy rzucił mi się parę dni temu w oczy nagłówek o możliwym przejściu Franka Lamparda do Manchesteru City, to pierwsze, co zrobiłem, to przetarłem te moje oczy i spojrzałem na kalendarz. Nie, to nie jest 1 kwietnia. Postanowiłem znów spojrzeć na ekran, ale tam nic się nie zmieniło, dalej widocznych było kilka nagłówków w stylu: „Frank Lampard zagra w Manchesterze City?!”. Otóż tak, niestety zagra.
Dlaczego niestety? Nigdy nie byłem fanem Chelsea, nigdy też takowym nie zostanę. Ale Lampard to symbol tego klubu, jeden z głównych architektów największych jego sukcesów, jakimi nazwać trzeba zdobycze z XXI wieku. Trzy tytuły mistrza Anglii, Puchar Europy, puchary Anglii i Ligi Angielskiej, Liga Europy. Wszystko, co można było osiągnąć w piłce klubowej, Frank z tym klubem zgarnął. Ikona tego klubu, jak Petr Cech i John Terry.
Dlatego nie potrafię sobie wyobrazić teraz w koszulce The Citizens. Po tym sezonie Stamford Bridge opuścił też Ashley Cole, jednak on swoje kroki pokierował do włoskiej Romy, to zupełnie co innego, inna liga. Myślisz Lampard mówisz Chelsea, myślisz Chelsea mówisz Lampard. Tak to działa i działać mimo wszystko pewnie będzie.
Lampard legendą The Blues być oczywiście nie przestanie, bo tego nie da się wymazać z kronik, czy skreśli. Pstryknąć palcami i koniec. Ale szkoda wielka, że na to wypożyczenie zdecydował się właśnie do The Citizens, zespołu, który w ostatnich latach ostro rywalizował z Chelsea. To tak, jakby założył nowe buty za bajońską sumę i wszedł nimi w kupę. Markowe nadal będą, ale smród zostaje. Nie tak to powinno wyglądać.
Z drugiej strony mamy jednak Manchester City, który zrobił fantastyczny interes marketingowy. Lampard pogra w tym klubie stosunkowo krótko, bo za parę miesięcy będzie musiał wrócić z wypożyczenia do Stanów Zjednoczonych, ale pewnie chętnych na zakup koszulki Obywateli z tym nazwiskiem na pewno nie zabraknie. Klub zyska też wizerunkowo, bo to kolejny (bardzo nieliczny) Anglik w pierwszej drużynie. A gdyby jeszcze udało się ograć Chelsea z Lampardem w składzie… bajka.
Ciężko jednak odgadnąć, do kogo pretensje mogą mieć kibice londyńskiej ekipy. Gdyby to zależało od samego piłkarza, to stawiam, że on sam nigdy tego klubu by nie opuścił, tak mi się wydaje. Nie byłoby mowy o kontrakcie z New Yorke City FC, nie byłoby go teraz na tym nieszczęsnym wypożyczeniu. Komuś musiał nie pasować w koncepcji prowadzenia zespołu i tym kimś oczywiście wydaje się być Mourinho. Ciężko jednak wyrokować, nie wiemy jak wyglądały rozmowy między trenerem i piłkarzem, możemy co najwyżej snuć domysły, ale to chyba nie ma większego sensu. Lampard powiedział wcześniej, że nie wyobraża sobie gry w innym klubie angielskim niż Chelsea. Mourinho najpierw, że Lampard robi sobie tylko przerwę od gry w Chelsea odchodząc do USA, a później, że nie przyjął nowego kontraktu. Wszystko to bardzo dziwnie wygląda i o jakieś konstruktywne wnioski jest bardzo ciężko.
Szkoda jednak, że Lampard powiedział jedno, a zrobił drugie. Są tacy piłkarze, którzy stając się legendą jednego klubu danego kraju, nie powinni potem przechodzić na ten z tej samej ligi. Albo chociaż nie do tego, z którym ostro rywalizowali. Rio Ferdinand zmienił pod Manchester United na Queens Park Rangers i to jest trochę inna sprawa, trudno sobie wyobrazić, żeby ekipa Redknappa i drużyna Van Gaala miały walczyć o te same cele.
Lekki niesmak czułem po tym, jak okazało się, że Lampard nie będzie kończył kariery w Chelsea, to było jednak spowodowane bardziej podejrzeniami, że klub nie kwapił. Teraz to poczucie jest już dużo większe, bo wiemy, że o takim kroku decydował głównie piłkarz. Mógł iść na wypożyczenie do Australii, jak jego kolega z nowego klubu, David Villa. Wybrał parę miesięcy więcej w Premier League i w sumie fajnie. Fajnie, że wciąż będzie ubierał niebieską koszulkę, ale nie fajnie, że nie tę, co trzeba.