menu

Lechia pierwszym finalistą LOTTO Lubelskie Cup. O wygranej przesądziły rzuty karne

4 lipca 2015, 18:04 | jac

W pierwszym półfinałowym starciu towarzyskiego turnieju LOTTO Lubelskie Cup potrzeba było rzutów karnych do wyłonienia zwycięzcy. W nich lepsza okazała się Lechia Gdańsk. W regulaminowym czasie gry padł bezbramkowy remis.

Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
Lotto Cup: Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck
fot. Jakub Hereta / Polska Press
1 / 9

Choć z nieba lał się żar, to piłkarze obu drużyn wcale nie ruszali się jak muchy w smole. Wykazali ochotę do interwałów, sprintów, skoków, walki… Słowem, nie odpuścili tego, bądź co bądź, towarzyskiego spotkania i turnieju. A przecież mogli, bo są po wymagających obozach i lada dzień rozpoczną rywalizację w rozgrywkach o innym ciężarze gatunkowym.

Szachtar wystawił mocny skład. Od początku grali choćby Darijo Srna, Taison, Alex Teixeira, czy Dentinho. Ale to Lechia lepiej weszła w mecz. Dobrze w środku rozgrywali piłkę Sebastian Mila i Stojan Vranjes. Jako pierwszy przed szansą na zdobycie bramki stanął za to Maciej Makuszewski. W 14 minucie nie wykorzystał on jednak podania z głębi pola, uderzając nad poprzeczką. Cztery minuty po nim obok bramki kopnął z kolei Vranjes po dośrodkowaniu z rzutu wolnego od Mili.

W miarę upływu czasu to Szachtar zaczął przejmować inicjatywę. Najpierw pogroził Taison. Potem po próbie Dentinho piłka spadła tuż przy lewym słupku. Gola Lechia co prawda nie straciła, lecz w międzyczasie z powodu urazu barku z boiska musiał zejść Makuszewski, więc w jakimś stopniu plan na pierwszą połowę z konieczności trzeba było zmienić, tym bardziej że to na tego skrzydłowego szło wiele piłek. Przed przerwą gdańszczanie stworzyli sobie jeszcze dwie sytuacje. Pierwszej, po wrzutce Mili z lewej strony, nie wykorzystał Adam Buksa. Drugiej z kolei Antonio Colak, tyle że jego strzał był znacznie lepszy, bo podkręcona futbolówka o centymetry minęła poprzeczkę.

W drugiej połowie zarówno Lechia, jak i Szachtar wystawili inne jedenastki – w domyśle słabsze. Szczególnie polski zespół postawił na młodych, niedoświadczonych zawodników. Ale byli też i tacy, co już swoje zagrali, jak Piotr Wiśniewski, czy Tiago Valente, dla którego był to pierwszy sparing po powrocie z wypożyczenia z Portugalii. Szansę dostali również dwaj nowi piłkarze Lechii: bramkarz Marko Marić i skrzydłowy Michał Mak. I to właśnie ten ostatni w 73 minucie przeprowadził najciekawszą akcję drugiej połowy. Po uwolnieniu się spod opieki precyzyjnie dośrodkował w pole karne, ale nie skorzystał z tego Bartłomiej Pawłowski, bo głową uderzył lekko i nie do bramki, a… na piąty metr.

W przeciągu 90 minut nie padł ani jeden gol, więc zgodnie z regulaminem turnieju sędzia zaordynował konkurs rzutów karnych. Do rozstrzygnięcia potrzebnych było aż 18 serii, z których Szachtar zmarnował trzy, a Lechia dwie próby.


Polecamy