Lechia lepsza od Pogoni w derbach Pomorza. Razack Traore zrobił różnicę
Przed sezonem faworytem tego spotkania byłaby Lechia. Po pierwszej kolejce Pogoń, która fantastycznie zagrała z Zagłębiem. Derby Pomorza zweryfikowały przedmeczowe spekulacje na korzyść Lechii. Spotkanie nie obfitowało w wiele emocji, a wygrał zespół skuteczniejszy pod bramką przeciwnika.
Zobacz koniecznie: Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk [ZDJĘCIA, KIBICE]
W Szczecinie przed meczem z Lechią głośno mówiło się, że Pogoń po 2. kolejce może wskoczyć na fotel lidera ekstraklasy. Beniaminek zapłacił jednak frycowe. Po przeciętnym meczu Lechia Gdańsk wygrała w Szczecinie 2:0.
Artur Skowronek, choć nie jest zwolennikiem tezy, że zwycięskiego składu się nie zmienia, nie mógł postąpić inaczej, jak postawić na "jedenastkę", która w pierwszej kolejce efektownie ograła Zagłębie Lubin. Dużo trudniejszy orzech do zgryzienia miał Bogusław Kaczmarek, który po kiepskiej inauguracji sezonu musiał wymienić aż pięciu piłkarzy. Dwóch w ogóle nie zabrał do Szczecina (Piotra Wiśniewskiego i Piotra Brożka), a na ławce rezerwowych posadził m.in. Łukasza Surmę i Pawła Nowaka.
W składzie Lechii znaleźli się też młodzi - 20-letni Rafał Janicki i 18-letni Łukasz Kacprzycki, ale to nie oni, a stary wyjadacz Abdou Razack Traore wiódł prym od pierwszym minut meczu. I to właśnie piłkarz z Burkina Faso strzelił decydującą bramkę w tym spotkaniu. Kilka minut po przerwie Razack przeprowadził indywidualną akcję, schodząc z piłką do środka boiska. Obrońcy Pogoni zapomnieli chyba, jakie zagrożenie czeka na nich ze strony czarnoskórego skrzydłowego, bo z łatwością dali mu dojść do strzału. Piłka otarła się jeszcze o nogi Grzegorza Rasiaka i wpadła do siatki.
Spotkanie rozpoczęło się dosyć niemrawo. Sygnał do ataku dla "Portowców" dał Robert Kolendowicz, który bardzo dobrze wrzucił piłkę w pole karne do nadbiegającego Mouhamadou Traore. Senegalczyk minął się z piłką o kilka centymetrów dzięki czemu Michał Buchalik mógł zachować czyste konto.
W 16. minucie groźnie było po drugiej stronie boiska. Fatalny błąd popełniła defensywa Pogoni co chciał wykorzystać Razack Traore. Mocny strzał skierowany pod poprzeczkę wyciągnął jednak Radosław Janukiewicz.
Obie drużyny przed gwizdkiem miały jeszcze po jednej sytuacji. Dla Pogoni nie trafił z bliska głową Traore, a opieszałość Rasiaka zaprzepaściła szansę na bramkę dla Lechii.
W drugiej połowie na boisko wybiegli Takafumi Akahoshi i Ricardinho zmieniając bezproduktywnych Wojciecha Gollę i Łukasza Kacprzyckiego. Po wznowieniu gry rozkład sił był podobny jak pod koniec pierwszej odsłony. Lechia starała się konstruować atak pozycyjny, a Pogoń grała głównie skrzydłami. Na prawej stronie pomocy biegał bezproduktywny Grzegorz Bonin, który może rywalizować o miano najsłabszego zawodnika na boisku z Rasiakiem. Dośrodkowania skrzydłowego "Portowców" były poniżej krytyki. Piłkarz grający na tym poziomie rozgrywek powinien przynajmniej podnieść głowę przed uderzeniem piłki.
Mecz mógłby toczyć się takim tempem do końca spotkania lecz doskonałą akcją popisał się Razack Traore. Ograł bezradnego Adama Frączczaka i płaskim strzałem pokonał Janukiewicza. Kibice na stadionie mieli nadzieję, że rozrusza to ten niezbyt ciekawy mecz. Niestety aż do 80. minuty nie działo się nic ciekawego.
Na ostatnie 10 minut trener Skowronek postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Na boisku pojawił się Donald Djousse. "Portowcy" niesieni dopingiem swoich kibiców atakowali do ostatnich minut. Tyle, że defensywa Lechii z Jarosławem Bieniukiem w składzie nie popełniła niemal żadnego poważnego błędu. Zdecydowanie groźniejsi w końcówce byli piłkarze gości. W ostatniej minucie spotkania piłkę w głupi sposób stracił Frączczak, co wykorzystali piłkarze Lechii wyprowadzając zabójczą kontrę, którą wykorzystał Łukasz Surma.
- Skończyłem akcję jak napastnik, ale zacząłem przechwytem w środku pola - komentował po meczu środkowy pomocnik Lechistów, który dał w Szczecinie bardzo dobrą zmianę. - Pokazałem, że nie byłem obrażony posadzeniem na ławce, kiedy wszedłem na boisko i dałem z siebie wszystko. Nie miałem pretensji do trenera, bo mecz z Polonią w moim wykonaniu był słaby - tłumaczył Surma.
Doświadczony piłkarz bramką uczcił swój 389 mecz w ekstraklasie. Tym samym wyrównał osiągnięcie Pawła Janika i awansował na piąte miejsce w klasyfikacji najwięcej grających piłkarzy w ekstraklasie.
Na pochwałę zasługują kibice Lechii oraz Pogoni, którzy jedyni dostosowali się do ekstraklasowego poziomu. Na stadionie zjawiło się 10237 widzów, w tym około 900-osobowa grupa fanów gości.
Przed Lechią trudny mecz na wyjeździe z kielecką Koroną, a Portowców czeka trudny wyjazd do Gliwic.
Współpraca Michał Wieczorek