Lechia – Legia LIVE! Mistrzowie przezimują na fotelu lidera?
Legia Warszawa chce się odgryźć Lechii Gdańsk za sierpniową porażkę 0:1. Jeśli w Gdańsku mistrzowie Polski zwyciężą, to zakończą rok na pierwszym miejscu. Początek niedzielnego spotkania od godz. 18.
fot. sylwester wojtas
Mecz Lechia Gdańsk - Legia Warszawa na żywo w Ekstraklasa.net!
W obu zespołach najchętniej przemilczeliby pierwszą połowę sezonu. W Lechii są zawiedzeni zwłaszcza końcówką roku, wszak trener Michał Probierz zapowiadał walkę o mistrzostwo, a nie o ligowy byt, co potwierdzają ostatnie mecze. Legia jest z kolei na dobrej drodze do obrony tytułu - prowadzi w tabeli, strzela najwięcej i prawie najmniej traci. Ale apetyty też były znacznie większe. Najpierw nieudolnie celowano w Ligę Mistrzów, a potem jeszcze nieudolniej w Ligę Europy, w której to Legia nie zdobyła nawet bramki, nie mówiąc już o punktach. Coraz głośniej mówi się potrzebie transferów - nie dwóch, nie trzech, a raczej czterech lub pięciu, tak bardzo zawiedli ci, którzy mieli prowadzić ku upragnionym celom. Zresztą znamienne dla tego kryzysu jest, że wózek we właściwą stronę pchają najmocniej Tomasz Brzyski i Tomasz Jodłowiec, którzy dotąd byli raczej w drugim szeregu, szeregu zmienników. Legia na tę chwilę nie znaczy w Europie nic, za to w lidze dycha dość dobrze. I to jest jej problem – z drużynami pokroju Widzewa Łódź potrafi wbić cztery gole, a kiedy dochodzi do starcia z europejskim średniakiem, wystawiającym drugi garnitur, nie umie nawet go uszczypnąć.
- Legia ma swoje problemy, ale to i tak najlepsza polska drużyna. Swojej opinii nie opieram tylko na układzie tabeli. My też nie jesteśmy wolni od różnych kłopotów, ale często bywa tak, że właśnie przeciwności dodatkowo mobilizują i uskrzydlają – twierdzi trener Lechii Michał Probierz. Co ciekawe, szkoleniowiec Legii Jan Urban również na swojej konferencji przedmeczowej odniósł się do kłopotów rywala. - W Gdańsku będzie walka, ostra gra. Wiemy, że Lechia pod wodzą Michała Probierza nogi nie odstawia, oni w ostatnim czasie nie mają takich wyników, jakich oczekują kibice i na jakie liczy drużyna po bardzo dobrym początku sezonu.
Czego można spodziewać się po niedzielnym spotkaniu? Na widowiskową grę chyba nie ma co liczyć, nie tylko ze względu na formę jednych i drugich. W formie nie jest też murawa na PGE Arenie, którą w piątek przykrył biały puch. Dodatnia temperatura i prace porządkowych sprawiły jednak, że już w sobotę śniegu na płycie boiska nie było. Nie oznacza to natomiast, że trawa będzie sprzymierzeńcem piłkarzy. - To nie jest dobre dla piłki, widowiska. Jeśli nie mamy zbyt widowiskowej czy mocnej ligi, nie można w takich warunkach bazować wyłącznie na aspektach wolicjonalnych, sile i przygotowaniu fizycznym. Nawet gdyby drużyny chciały pograć w piłkę, to na takim boisku jest to niemożliwe, bo nikt nie chce ryzykować gry piłką w strefie defensywnej i narażać na kontry – tłumaczy Urban, który będzie mógł skorzystać z Dossy Juniora i Michała Kucharczyka. W Lechii zabraknie wykartkowanych: prawego obrońcy, Deleu i środkowego pomocnika, Mateusza Machaja.
Przewidywane składy:
Lechia: Bąk - Oualembo, Bieniuk, Madera, Janicki - Frankowski, Dawidowicz, Zyska, Matsui, Wiśniewski - Grzelczak
Legia: Kuciak - Bereszyński, Astiz, Jodłowiec, Wawrzyniak - Kucharczyk, Vrdoljak, Pinto, Radović, Brzyski - Mikita