Rasiak dla Ekstraklasa.net: Gdy będziemy przegrywać, to zdam sobie sprawę, że moich goli brakuje
- Nie jestem juniorem i nie liczę, ile minut minęło od ostatniego gola. Chciałbym oczywiście wpisać się do protokołu w meczu z Piastem. Jeśli jednak wygramy, a ja do siatki nie trafię, to rąk nie będę załamywał - mówi w wywiadzie dla Ekstraklasa.net napastnik Lechii Gdańsk, Grzegorz Rasiak.
Pamięta pan kiedy ostatnio strzelił gola w lidze?
Przeciwko Pogoni Szczecin. Zmieniłem tor lotu piłki po strzale Traore. Tego gola zapisano jednak jemu, a nie mnie. Oficjalnie trafiłem więc w marcu w meczu z Lechem Poznań. Wówczas byłem jeszcze zawodnikiem Jagiellonii Białystok.
Trochę czasu już minęło…
No tak, ale potem tylko raz zagrałem od pierwszej minuty w barwach Jagiellonii.
W Lechii za to we wszystkich trzech meczach. Bez bramki.
Ale z asystą. Podchodzę do tego spokojnie. Nie jestem juniorem i nie liczę, ile minut minęło od ostatniego gola. Chciałbym oczywiście wpisać się do protokołu w meczu z Piastem. Jeśli jednak wygramy, a ja do siatki nie trafię, to rąk nie będę załamywał. Gdy będziemy przegrywać, to wtedy zdam sobie sprawę, że moich bramek brakuje.
Czyta pan kibicowskie fora? Co mecz to pana krytykują za tę indolencję strzelecką.
To dopiszę sobie tego gola z Pogonią Szczecin i wszyscy będą zadowoleni. Mam więc na koncie bramkę i asystę. Nie jest źle, prawda? (śmiech).
Jakie wysnuł pan wnioski na temat Piasta Gliwice?
Początek mieli nieudany, bo zaczęli od dwóch porażek, ale w meczu z Pogonią Szczecin się przełamali i zdobyli pierwsze trzy punkty. Na pewno przyjadą do nas po zwycięstwo. My jednak chcemy zagrać ofensywnie, agresywnie i stworzyć tyle sytuacji, by Piast wracał do domu w minorowych nastrojach.
Sparing w Gniewinie, właśnie z Piastem, nakreślił wam ich możliwości.
Zgadza się. Wówczas przegraliśmy 0:2, choć w pierwszej połowie mieliśmy kilka dobrych okazji do zdobycia bramki. To nie ma jednak znaczenia, bo w sobotę zrobimy wszystko, by ich pokonać. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza.
Znowu zagracie z nimi na kiepskiej murawie.
W Gniewinie faktycznie była fatalna. Nie wiem, jak wygląda na PGE Arenie. Przedmeczowe usprawiedliwienia i wymówki proponuję jednak odstawić na boczny tor. Warunki będą bowiem jednakowe dla obu drużyn.
Abdou Razack Traore wędruje od lewej, przez środek, aż do prawej pomocy. Pozycja podwieszonego napastnika jest najlepszym rozwiązaniem, w kontekście waszej współpracy?
To taki wolny elektron, który może grać na wszystkich ofensywnych pozycjach. Grając u jego boku czuję się dobrze. Na treningach i sparingach wygląda to naprawdę fajnie. Oby jeszcze udało się to potwierdzić w lidze.
Nikt nie mówi głośno o celach Lechii na ten sezon. Pan też dołączy do tego grona?
Powiem w ten sposób: Zespół, który potrafi wygrać trzy razy z rzędu, który zajmuje miejsce w czołówce, musi być brany na poważnie. Zdajemy sobie sprawę, że podtrzymanie passy będzie wielką sztuką, ale stoimy przed taką szansą i na tym staramy się koncentrować. Z każdym następnym spotkaniem czujemy się lepiej. Pozytywnie wpływa na nas rotacja w składzie, bo każdy wie, że ma szansę zagrać. Cel minimum? Dla mnie coś takiego w futbolu nie funkcjonuje.
W Gdańsku rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net