menu

Łukasz Zwoliński: Lepiej raz dostać z liścia 1:5 i się obudzić niż przegrać pięć razy po 0:1. Tomasz Kaczmarek ocenia decyzje kadrowe

28 listopada 2021, 23:30 | Paweł Stankiewicz, Szczecin

Lechia Gdańsk rozczarowała w meczu i wysoko przegrała z Pogonią Szczecin 1:5. Trzeba jednak docenić dużą klasę i jakość przeciwnika oraz Kamila Grosickiego, który rozegrał świetne spotkanie.


fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki

fot. Fot. Andrzej Szkocki
1 / 20

Piłkarze biało-zielonych byli źli po meczu. Tylko Łukasz Zwoliński, strzelec gola dla Lechii, miał powody do zadowolenia i nie związane z piłką nożną. Były piłkarz Pogoni nie wyrażał radości po zdobytym golu, a następnie znacząco schował piłkę pod koszulkę. Kibice Pogoni zaczęli skandować "Łukasz Zwoliński".

CZYTAJ TAKŻE: Klęska Lechii w Szczecinie. Zaczęło się od błędu Dusana Kuciaka, a skończyło na piątce ZDJĘCIA

- Nie cieszyłem się z gola, bo wychowałem się w Pogoni, byłem tutaj od dziecka, więc zrobiłem to przez szacunek. Pokazałem za to coś bardzo ważnego dla mnie, bo moja żona jest w ciąży. Jedyny pozytyw z tego dnia, to że mogłem oznajmić wszystkim, że drugie dziecko jest w drodze - przyznał Łukasz po meczu.

Trener i zawodnicy Lechii podkreślali starą prawdę, że lepiej stracić pięć goli w jednym meczu niż przegrać pięć meczów po 0:1.

- Po pierwszej połowie nie zapowiadało się na taki wynik. To na pewno bolesna lekcja, ale lepiej raz dostać liścia 1:5 i się obudzić niż przegrać pięć meczów po 0:1. Nie ma się co załamywać, bo to pierwsza porażka od dawna. Bardziej trzeba wyciągnąć wnioski, bo zaraz mamy kolejny ważny mecz z Rakowem. Musimy zapomnieć o tym co się stało w Szczecinie i zagrać o trzy punkty - powiedział Zwoliński.

- Pogoń wygrała zasłużenie, ale różnica czterech bramek jest za duża. Zwyciężyła drużyna gotowa, a my jesteśmy w procesie, jak mamy grać i bronić. To, co wydarzyło się na boisku, bardzo nas boli. Nasza ambicja była olbrzymia, żeby zagrać jak równy z równym. Wiem, że mamy dużo punktów i wiele osób nie zrozumie moich słów, ale zdaję sobie sprawę, na jakim etapie jesteśmy i na jakim poziomie sportowym - mówi Tomasz Kaczmarek, trener Lechii. - Nie jesteśmy jeszcze drużyną całkowicie gotową. Może jednak lepiej w jednym meczu stracić pięć goli niż przegrać pięć spotkań. Będziemy potrzebowali dwóch, trzech dni, żeby się otrząsnąć i pokazać jaką drużyną naprawdę jesteśmy.

CZYTAJ TAKŻE: PKO Ekstraklasa NA ŻYWO. Wyniki, tabela

Więcej czasu na otrząśnięcie powinien dostać Mateusz Żukowski. Słabo zagrał w Mielcu, gdzie miał udział przy dwóch golach dla Stali. Pogoń też traktowała go jak słabsze ogniwo Lechii, bo atakowała jego stroną, a Kamil Grosicki bezlitośnie ogrywał Mateusza i zaliczał kolejne asysty. Żukowski to piłkarz perspektywiczny, który się rozwija i wciąż uczy nowej pozycji. Teraz jednak odpoczynek - głównie psychiczny - by mu się przydał.

- Pogoń przy remisie jest w stanie podkręcić tempo. Złapali nas i nie byliśmy w stanie wyjść. Grosicki w ostatnich tygodniach wygląda jak zawodnik, który w każdym meczu w lidze jest w stanie zrobić różnicę. Jak wszedł na boisko, to nie mogliśmy sobie poradzić, choć przygotowywaliśmy się, jak grać, kiedy się na nim pojawi. Nie jestem w stanie ocenić, jak szybko Mateusz dojdzie do siebie. On sam to wie i to będzie dla niego wyzwanie. Mateusz w Szczecinie dostał najtrudniejsze zadanie, ale jako zespół mu nie pomagaliśmy. Mieliśmy spory problem z młodzieżowcem, bo Kacper Sezonienko i Janek Biegański byli chorzy przez 2 tygodnie i dopiero zaczęli trenować. Jedyną alternatywą dla Mateusza był Kuba Kałuziński, ale z drugiej strony chciałem mieć w środku Flavio Paixao i Marco Terrazzino. Muszę to wszystko przemyśleć. Mateusza rzuciłem na głęboką wodę, ale wyjdzie z tego, tylko potrzebuje czasu - zapewnia trener Kaczmarek.

Zwoliński, który w tym sezonie ligowym strzelił dla Lechii siedem goli, uważa że po takiej porażce łatwiej się pozbierać niż po serii przegranych meczów.

- Łatwiej po takiej porażce wyciągnąć wnioski i iść do przodu niż po pięciu przegranych meczach jedną bramką. Wtedy można mówić o kryzysie, a u nas nie ma czegoś takiego. Trener powiedział, że w nas wierzy, że odkąd przyszedł do Lechii, to wie na co nas stać. Złe dni się zdarzają, ale nie od wczoraj gramy w piłkę i najlepszą rekompensatą będzie zwycięstwo w sobotę. Nieważne z kim gramy, ale u siebie zawsze celem są trzy punkty - zapewnia Łukasz.

Szkoleniowiec Lechii wyjaśnił też swoją decyzję o wystawieniu do gry bliżej skrzydła Marco Terrazzino i pozostawieniu na ławce rezerwowych Ilkaya Durmusa.

- Ilkay był chory i nie był w stanie rozegrać całego meczu. To samo Sezonienko, a Bassekou Diabate nie jest gotowy, aby w meczach z wymagającym przeciwnikiem pojawiać się na boisku od pierwszej minuty. Szukaliśmy rozwiązania. Marco nie zagrał jako skrzydłowy tylko prawa "10". Pomysł był dopasowany do umiejętności Marco i nie to zadecydowało, że nie wygraliśmy w Szczecinie. Zawsze tak będzie, że jak nie ma się do dyspozycji wszystkich piłkarzy, to zaczyna się trochę kombinować, przesuwać i dopasowywać. Przegraliśmy mecz przez fazę przejściową, błędy indywidualne i dużo naiwności. Przez pierwsze pięć minut drugiej połowy naciskaliśmy, a wtedy Pogoń wyprowadziła kontrę na 3:1, Mieliśmy dwie okazje, aby przerwać tę kontrę w środku pola. Jeśli chcemy być dobrym zespołem, to musimy to zrobić. Jak nie będziemy przerywać takich akcji, to będziemy przegrywać - zakończył trener Kaczmarek.