Dziś polecą ratuszowi, komu sprzedać akcje Śląska
Dziś powinniśmy się dowiedzieć, kto kupi od miasta Śląsk Wrocław.
fot. Tomasz Hołod
Dziś doradca prywatyzacyjny, czyli kancelaria Jacka Masioty, powinna przedstawić miastu rekomendację, komu ratusz powinien sprzedać Śląsk Wrocław. Przypomnijmy, że swoje oferty złożyło czterech zainteresowanych - grupa Andrzeja Kuchara (którego wspierają partnerzy biznesowi z Niemiec), biznesmen Grzegorz Ślak, mieszkający w Belgii Amerykanin Dean Johnson oraz grupa, w której zaangażowany jest Mariusz Klimek.
Rozmowy trwały jeszcze w piątek. Tego dnia wszyscy zainteresowani mieli przedstawić gwarancje finansowe. Dokumenty przesyłane były do późnego wieczora.
- Nasza prezentacja obejmuje ponad 40 stron. Wersja w języku niemieckim jest gotowa, ale tłumaczenie na Polski będzie w poniedziałek - mówił nam w weekend mecenas Piotr Kuriata, który reprezentuje Andrzeja Kuchara. Biznesmen - jak i pozostali zainteresowani tym biznesem - ma ambitne plany co do Śląska. - W perspektywie długoterminowej chcielibyśmy zbudować zespół, który w każdym sezonie będzie walczył o miejsca jeden-trzy. Chcemy oprzeć się solidnie na szeroko rozumianym regionie i ściśle współpracować z Wojskowym Klubem Sportowym. Mamy też zamiar pozyskiwał i promować młodych, perspektywicznych zawodników z Europy i ze świata. Za trzy-cztery lata Śląsk musi zarabiać na transferach. W tym celu musi posiadać profesjonalny scouting, który w tej chwili nie istnieje. Zbudujemy go - wylicza Kuriata, który deklaruje, że Śląsk w perspektywie 10 lat ma dysponować budżetem na poziomie 100 mln zł. - Mamy na to konkretny i realny plan, który przedstawiamy na papierze. Cudów nie ma. Tylko ciężka praca, wiarygodność i konsekwencja w działaniu może przynieść sukces w działaniu. Partnerzy, których zaprosiliśmy do współpracy gwarantują, że to, co sobie założyliśmy, ma szansę realizacji - mówi Piotr Kuriata, który zaznacza, że do zrealizowania tych planów potrzebna jest „wieloletnia umowa stadionowa”, która miałaby obowiązywać na minimum 10-15 lat.
Duże pieniądze dla Śląska zadeklarował też Grzegorz Ślak. - Restrukturyzacją spółek zajmuję się od lat i widzę, że Śląsk też jej potrzebuje. Chcę, by klub od przyszłego roku miał budżet na poziomie 70-80 mln zł, który będziemy z roku na rok konsekwentnie rozbudowywać. Cel jest taki, by w przeciągu 2,5 roku zacząć regularnie grać w europejskich pucharach. Wiąże się to oczywiście z koniecznością dofinansowania spółki, ale na tę chwilę inaczej się nie da - powiedział w piątek Gazecie Wrocławskiej biznesmen.
- To do czego jako właściciel będę dążył, to zbilansowanie budżetu. Ono jest niezbędne, by piąć się w górę i wiem, jak to zrobić. Postawiłem też kilka swoich warunków, koniecznych do realizacji moich założeń. Po pierwsze przez najbliższe trzy lata cały przychód z dnia meczowego (bilety, loże VIP-owskie itd.) musi trafiać do kasy klubu - zaznacza.
To, co wiemy o ofercie Deana Johnosona, to że nie ma zamiaru przeprowadzać rewolucji w klubie i przynajmniej na początku pozostawi na kluczowych stanowiskach wszystkich działaczy oraz trenerów. Amerykanin ma też podobno pomysł, jak zagospodarować słynną już dziurę przy stadionie. Zapewnił sobie również prawo pierwokupu części udziałów należących do Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego.
Niewiele wiemy o grupie inwestycyjnej, której doradza Mariusz Klimek.
Wydaje się, że nic już nie stanie na przeszkodzie całej procedurze. Plan jest taki, aby radni miejscy na sesji zaplanowanej na 6 lipca przegłosowali uchwałę sprzedającą miejskie akcje Śląska Wrocław.