Lechia Gdańsk - Legia Warszawa. Mistrzowie Polski chcą Haraslina, ale Lukas ma bliżej do słonecznej Italii
Czas na hit Lotto Ekstraklasy! Lechia podejmie w niedzielę na Stadionie Energa Gdańsk warszawską Legię. Początek meczu o godzinie 18. Transmisja w Canal+.
fot. Fot. Bartek Syta
Kibice ostrzą sobie apetyty na starcie Lechii z mistrzem Polski. Na ten mecz zdecydowanie warto się wybrać. Biało-zieloni mają niesamowitą serię. Nie przegrali meczu od 28 września, zanotowali pięć kolejnych zwycięstw w Lotto Ekstraklasie oraz siedem pod rząd, jeśli wliczymy Puchar Polski. Jako jedyni nie przegrali w tym sezonie meczu ligowego w roli gospodarza, a bilans w Gdańsku to sześć zwycięstw i dwa remisy. Patrząc na ligę i Puchar Polski, to w dziewięciu ostatnich meczach Lechia zanotowała osiem zwycięstw i tylko jeden remis. Ten bilans musi robić wrażenie i taką Lechię warto oglądać z wysokości trybun Stadionu Energa w Gdańsku. Do meczu z Legią piłkarze Lechii przystąpią w dobrych nastrojach, bo awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski wygrywając z Bruk-Betem Termaliką w Niecieczy. Zresztą podobny cel zrealizowali mistrzowie Polski, którzy ograli drużynę Chrobrego w Głogowie. Oba zespoły zdają sobie sprawę z wagi niedzielnego spotkania, choć do zakończenie sezonu pozostanie jeszcze 19 kolejek ligowych. Lechia ma pięć punktów przewagi nad Legią i gdyby wygrała, to zwiększyłaby ją do ośmiu „oczek”. To byłaby już naprawdę solidna zaliczka. Legia nie będzie chciała na to pozwolić. Mistrzowie Polski przyjadą do Gdańska walczyć o trzy punkty, aby zmniejszyć stratę do Lechii.
Jeśli chodzi o kwestie kadrowe, to w niedzielnym meczu w zespole biało-zielonych, nie będzie mógł zagrać jedynie Karol Fila, który pauzuje za żółte kartki. Po przymusowej pauzie wraca za to Joao Nunes. Być może do dyspozycji trenera Piotra Stokowca będą już Patryk Lipski i Artur Sobiech, którzy w ostatnich tygodniach nie mogli grać z powodu urazów. Dodatkowym smaczkiem może być występ piłkarzy, którzy ten sezon zaczęli w zespołach niedzielnych rywali. W sierpniu doszło do wymiany między klubami i Konrad Michalak zamienił Legią na Lechię, a Paweł Stolarski przeniósł się z Gdańska do stolicy.
Lechia w tym sezonie jest skuteczna do bólu. Konsekwencja w grze i wyrachowanie to cechuje zespół prowadzony przez trenera Piotra Stokowca. Biało-zieloni nie muszą prowadzić gry, nawet nie potrzebują dłużej być w posiadaniu piłki. Grają bardzo skutecznie i we właściwym momencie potrafią zadać ciosy. Bardzo ważnym piłkarzem w tej układance, o ile nie kluczowym, jest Lukas Haraslin. Słowak rozgrywa świetną rundę, jest motorem napędowym biało-zielonych, fantastycznie drybluje, wygrywa pojedynki jeden na jeden i ma bardzo duży wkład w świetne wyniki zespołu. W klasyfikacji kanadyjskiej zdobył osiem punktów, na co składają się trzy gole oraz pięć asyst. Ma jednak też w dorobku podania kluczowe, wywalczone rzuty karne oraz po faulach na nim rywale łapali żółte i czerwone kartki. To dziś najlepszy skrzydłowy w Lotto Ekstraklasie i skupia na sobie duże zainteresowanie. Nie tylko klubów zagranicznych, bowiem Lukas znalazł się także na liście życzeń.... Legii. Oczywiście trudno przypuszczać, aby mistrzów Polski był stać na wykupienie z Lechii tego piłkarza, który ma ważny kontrakt do końca czerwca 2020 roku. Mistrzowie Polski unikają jednak płacenia większych kwot za piłkarzy proponując procent od kolejnego transferu. Na to ani na wymianę piłkarzy Lechia raczej nie pójdzie. Gdański klub potrzebuje jednak pieniędzy i sprzeda Haraslina za gotówkę. Sam piłkarz nie myśli o grze w innym polskim klubie, zwłaszcza, że nie narzeka na brak zainteresowania ze strony klubów zagranicznych. Haraslina chętnie widziałyby u siebie klubu francuskie i włoskie. To właśnie słoneczna Italia jest celem Lukasa.
- Chciałbym ponownie zagrać we Włoszech, ale teraz koncentruję się na grze w Lechii - mówił Haraslin kilka tygodni temu w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim”.
Nieoficjalnie mówi się, że Słowakiem mocno interesuje się Bologna, a oferty dla Lechii oscylują w granicach 2,5-3 milionów euro, choć gdański klub liczy na jeszcze wyższe. Legii nie stać na przebicie tych propozycji. Zwłaszcza, że mistrzowie Polski nie awansowali do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. To sprawiło, że aktualne możliwości finansowe nie są tak duże jak te prognozowane, a w efekcie Komisja ds. Licencji PZPN jesienią nałożyła na Legię nadzór finansowy.
W Gdańsku zagrają najlepsza drużyna jesieni z najlepszą drużyną poprzedniego sezonu, a mecz sędziować będzie najlepszy polski arbiter, Szymon Marciniak z Płocka.
Biało-zielonym w tym sezonie sędziował dwukrotnie w Gdańsku, a Lechia zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1 i wygrała z Miedzią Legnica 2:0. Legii w bieżących rozgrywkach Marciniak posędziuje po raz pierwszy.
Były znany angielski sędzia chwali polskiego arbitra po meczu Ligi Mistrzów. "Podjął znakomitą decyzję"
Press Focus / x-news