menu

Lech znowu wystawił się na pośmiewisko. 1:4 z Koroną! Koniec Jana Urbana?

6 sierpnia 2016, 22:23 | Damian Wiśniewski

Lech Poznań powtarza katastrofalny początek zeszłego sezonu. Po czterech kolejkach LOTTO Ekstraklasy jest na samym dnie. Dzisiaj przegrał po raz trzeci – w Kielcach z Koroną 1:4 (1:1). Zespół Jana Urbana od początku miał w tym spotkaniu pod górkę. Już w 6 minucie z boiska wyleciał Abdul Aziz Tetteh. To jednak nie jest żadne usprawiedliwienie wyniku. Lech zaprezentował się kiepsko i zasłużenie przegrał.


fot. Grzegorz Dembinski
Lech Poznań doznał sromotnej porażki w Kielcach z Koroną
fot. Grzegorz Dembinski

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 7

Dzisiaj mogliśmy mieć wrażenie, że nie przenieśliśmy się do czasów, kiedy trenerem Korony był Leszek Ojrzyński. Zaangażowanie, walka o każdą akcję, każdą piłkę i obiecujący Jacek Kiełb, dzięki któremu Koroniarze szybko zyskali przewagę zawodnika. Wszyscy byli waleczni, zdarzało im się grać naprawdę ostro. Czasami za ostro, Grzelak pewnie powinien podzielić los Tetteha, ale czy w tamtych sezonach nie było podobnie?

Zanim jednak gospodarze zaczęli naprawdę grać swoje, to po osiągnięciu przewagi personalnej, bramkowo szybko znaleźli się na minusie. Po nieudanym uderzeniu Makuszewskiego Robak sprytnie odnalazł się w polu karnym i pokonał Peskovicia. Radość Lecha nie trwała jednak długo, bo już 20. minucie i ewidentnym faulu Kędziory we własnej szesnastce jedenastkę na gola zamienił Sekulski.

Mecz był wartki, zacięty i dobrze się go oglądało. Brakowało może klarownych sytuacji bramkowych, ale dobre tempo i odpowiednia determinacja, zwłaszcza kielczan, nam to rekompensowała. Po przerwie wszystkie te przymiotniki potrafili zachować już tylko podopieczni trenera Wilmana.

Akcję na 2:1 przeprowadził aktywny już wcześniej duet Kiełb – Sekulski - pierwszy dośrodkował z prawej strony boiska, a drugi, nieupilnowany przez obrońców, wpakował piłkę głową do bramki. I kiedy wydawało się, że były napastnik Jagielonii będzie polował na hat-tricka, trener postanowił zdjąć go z boiska. Ci jednak, którzy przeklinali go za tę decyzję, szybko musieli to odszczekać, bo wprowadzony Miguel Palanca pięknym strzałem z dystansu podwoił prowadzenie swojej drużyny.

W tym przypadku oczywiście obrońcy Kolejorza popełnili błąd zostawiając Hiszpanowi dużą swobodę, ale to co zrobili przy golu na 4:1 dla Korony musiało ich kibiców przyprawić o rozpacz. Rafał Grzelak najpierw bezproblemowo zmienił pozycję w polu karnym przy wrzutce z rzutu rożnego, a następnie, mając hektary wolnego miejsca, pokonał bramkarza.

Kielczanie wygrali pierwszy mecz w tym sezonie i na pewno będziemy musieli zacząć zwracać większą uwagę na ten zespół. Sekulski trafia w drugim kolejnym meczu, Palanca zaczyna pokazywać swój potencjał, obrona zdaje się w końcu normować, a udany powrót Kiełba pokazuje, że gdzie jak gdzie, ale w tym mieście czuje się on jak Ryba w wodzie. Być może tylko w nim, ale to temat na inną dyskusję.

A Lech? O problemach tego zespołu można by rozpisywać się godzinami, materiału jest pod dostatkiem. Pytanie tylko czy Jan Urban jeszcze potrafi nad tym zapanować i czy w ogóle będzie miał taką możliwość? Na to drugie odpowiedź poznamy pewnie w najbliższych dniach.

Zawodnik meczu: Łukasz Sekulski

Atrakcyjność meczu: 7/10

Najdroższe transfery z Ekstraklasy: Kapustka wyprzedził wszystkich [TOP10]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy