Lech znokautował Piasta. Bolesny koniec serii beniaminka
W Poznaniu zakończyła się passa zwycięstw Piasta Gliwice. Podopieczni Marcina Brosza po czterech meczach, w których inkasowali komplet punktów, tym razem musieli uznać wyższość rywala. „Kolejorz” bezlitośnie wykorzystał wszystkie błędy beniaminka, wygrał 4:0 i przynajmniej do jutra zajmuje pozycję wicelidera Ekstraklasy.
Pierwsza połowa wcale nie wskazywała na taki pogrom. Lech co prawda wyglądał lepiej, stwarzał więcej sytuacji, częściej utrzymywali się przy piłce, ale to akcje gliwiczan sprawiały większe zagrożenie pod bramką przeciwnika. W szóstej minucie błędu Dariusza Treli, który odbił piłkę przed siebie, nie wykorzystał Vojo Ubiparip, a w dwudziestej po wycofaniu piłki przez Bartosza Ślusarskiego z dystansu przestrzelił Szymon Drewniak. Chwilę później bardzo groźnie zrobiło się pod bramką Lecha – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Wojciech Kędziora zmienił głową tor lotu piłki, a ta trafiła w słupek.
W 32. minucie kolejną okazję mieli goście. Matej Izvolt dośrodkował do Rubena Jurado, ten źle przyjął piłkę, przez co nie mógł od razu strzelać, a zamiast tego wycofał do Mariusza Zganiacza. Filigranowy pomocnik Piasta nie trafił do bramki. Kolejorz momentalnie odpowiedział – po dośrodkowaniu Kebby Ceesaya strzał od niechcenia głową oddał Ślusarski i omal nie zaskoczył Treli, golkiper gości zdołał jednak wybić piłkę na rzut rożny. Już w doliczonym czasie gry po dograniu Zganiacza z dwudziestu metrów w spojenie słupka z poprzeczką huknął Tomasz Podgórski.
Obie drużyny atakowały, próbowały strzelać i miały swoje sytuacje. Gracze Piasta mogli mówić o pechu, bo przecież dwukrotnie obijali słupek bramki, strzeżonej przez Jasmina Buricia. Lech miał jeszcze wiele innych okazji, ale najczęściej brakowało wykończenia. Dodajmy, że przez całą pierwszą połowę mocno padało, co na pewno nie pozostało bez wpływu na przebieg gry. Po przerwie pogoda nieco się poprawiła, zmienił się także obraz meczu.
Już siedem minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania Trela musiał po raz pierwszy wyciągnąć piłkę z siatki. Kebba Ceesay miał wystarczająco dużo miejsca, by zejść ze skrzydła do linii pola karnego, znaleźć sobie dobrą pozycję do uderzenia i „rogalem” w długi słupek pokonać golkipera gości, który nawet nie próbował interweniować. Nie popisali się w tej sytuacji obrońcy Piasta, którzy nie zdołali powstrzymać prawego obrońcy „Kolejorza”.
Po straconej bramce gliwiczanie musieli się otworzyć i ruszyć do przodu. To jeden z dwóch czynników, które najbardziej wpłynęły na przebieg dalszej części spotkania. Drugi to kapitalne decyzje trenera Mariusza Rumaka o zmianach, a przede wszystkim wprowadzenie na boisko Aleksandara Tonewa, który zastąpił Szymona Drewniaka. Zaznaczmy w tym miejscu, że młody wychowanek Lecha nie grał w tym meczu źle, został ustawiony bardziej ofensywnie niż zazwyczaj i jego gra wyglądała lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Bułgar natomiast pokazał, że sadzanie go na ławce rezerwowych jest błędem, bo może dać drużynie bardzo wiele.
Dobrą zmianę dał również Jakub Wilk. Wszedł na boisko w 74. minucie, a już chwilę później zaliczył asystę – zagrał w pole karne do Ślusarskiego, ten oddał strzał, który nie powinien skończyć się bramką. Posłał piłkę lekko między nogami rywala z szesnastu metrów i ta wturlała się do bramki obok zdezorientowanego Treli. Chwilę później było już 3:0 – Luis Henriquez zagrał bardzo dobrą piłkę do Aleksandara Tonewa, a ten nie dał szans golkiperowi gości.
W końcówce meczu na boisku pojawił się Patryk Wolski, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie i dopiero czwarty mecz w Ekstraklasie. I już cztery minuty po wejściu strzelił swoją pierwszą bramkę na najwyższym poziomie rozgrywkowym, podobnie jak Ślusarski z akcji, która na bramkową nie wyglądała. Wydawało się, że młody napastnik zbyt długo holuje piłkę, że zamiast zagrywać do lepiej ustawionego Łukasza Trałki to po prostu zaliczy stratę. Tyle że Wolski huknął sprzed pola karnego i pokonał bramkarza Piasta, ustalając wynik meczu na 4:0 dla Lecha.
W ostatnim kwadransie „Kolejorz” znokautował rywala i zasłużenie zwyciężył. Piast zakończył serię wygranych spotkań, natomiast Lech po dwóch remisach ponownie zdobył trzy punkty na własnym stadionie. Teraz piłkarzy czeka przerwa na mecze reprezentacji, będzie więc czas, by naprawić błędy, wyciągnąć wnioski, a w przypadku gospodarzy popracować nad tym, by grać dobrze przez całe spotkania, a nie tylko kilkadziesiąt minut.