menu

Lech – Zawisza LIVE! Beniaminek wykorzysta słabość „Kolejorza”?

1 września 2013, 08:25 | Wojciech Maćczak

Nie tak wyobrażali sobie początek sezonu kibice obu zespołów. Lech z dorobkiem sześciu punktów zajmuje odległe dziesiąte miejsce w tabeli, jeszcze gorzej wiedzie się Zawiszy, który z trzema oczkami na koncie jest przedostatni. Beniaminek wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo po powrocie do Ekstraklasy i z pewnością będzie chciał odnieść je w spotkaniu ze słabo spisującym się „Kolejorzem”. Relacja LIVE od 18:00 w Ekstraklasa.net!

W drugiej linii Lecha tylko Szymon Pawłowski prezentują niezłą formę
W drugiej linii Lecha tylko Szymon Pawłowski prezentują niezłą formę
fot. x-news

Relacja na żywo z meczu Lech Poznań - Zawisza Bydgoszcz w Ekstraklasa.net

Jeśli ktoś myślał, że zwycięstwa poznaniaków z Koroną Kielce w lidze oraz z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza w Pucharze Polski oznaczają przełom w poczynaniach ekipy Mariusza Rumaka, szybko się przekonał, że jest w błędzie. To, że kryzys w poznańskim zespole trwa, udowodniła poprzednia kolejka i spotkanie z Wisłą Kraków, przegrane przez lechitów 0:2. Poznaniacy popełniali karygodne błędy w defensywie, a z przodu, mimo że dość często atakowali bramkę rywala, czynili to jakby bez pomysłu, bardzo chaotycznie i nieskutecznie. Krakowianie zagrali przede wszystkim ambitniej i to wystarczyło, by wyrwać trzy punkty zespołowi, predestynowanemu do walki o mistrzostwo Polski.

Po spotkaniu z Wisłą Mariusz Rumak stwierdził, że czterech jego zawodników nie powinno znaleźć się na boisku. Nazwisk oczywiście nie podał, ale i tak tego typu stwierdzenie ze strony szkoleniowca Lecha jest pewnym novum. Dotychczas twardo stał na stanowisku, że przegrywa i wygrywa cały zespół, unikając jakichkolwiek ocen personalnych. Ale to niejedyna zmiana w sposobie wypowiadania się Rumaka podczas konferencji prasowych. Na przedmeczowym spotkaniu z dziennikarzami odpowiadał bardzo zdawkowo stwierdzając, że w ten sposób chce uniknąć nadinterpretacji swoich słów, co jego zdaniem miało miejsce wcześniej.

Wydaje się jednak, że takie zachowanie Rumaka to próba przerzucenia części odpowiedzialności za złe wyniki zespołu. Wprawdzie zaprzeczył stwierdzeniu, że jego zdaniem zespół gra źle, bo się źle o nim pisze, ale chwilę później dodaje, że zawodnicy nie mogą skupić się prawidłowo na pracy, gdyż wciąż czytają o konfliktach w zespole lub o tym, że trener podaje się do dymisji.

Fakty są jednak takie, że od początku sezonu Lech gra słabo i poprawy wciąż nie widać. Zespół, który wcześniej bazował na świetnych skrajnych pomocnikach teraz właśnie na skrzydłach ma największy problem. Gergo Lovrencsics przypomina cień samego siebie z rundy wiosennej, Vojo Ubiparip gra w kratkę, do tego do gry niezdolny jest Kebba Ceesay, którego na prawej obronie zastępuje przeciętnie spisujący się Mateusz Możdżeń. W środku pola nie jest lepiej – wyraźny kryzys formy przechodzi Kasper Hamalainen, nieźle spisuje się jedynie Szymon Pawłowski, ale ten w pojedynkę nie jest w stanie pociągnąć gry całego zespołu.

Wszystkie problemy rywala skrzętnie będzie chciał wykorzystać Zawisza. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza na początku rozgrywek również spisują się poniżej oczekiwań, czego efektem jest piętnaste miejsce w tabeli. Tam jednak widać progres, gdyż gracze z Bydgoszczy po dwóch porażkach zremisowali trzy kolejne spotkania. W ostatniej kolejce, w starciu z Podbeskidziem, byli bardzo blisko zdobycia trzech punktów – prowadzili już 2:0, ale w ostatnim kwadransie gry dali sobie wbić dwa gole i musieli zadowolić się remisem. Po meczu właściciel klubu Radosław Osuch był wściekły na sędziego Pawła Pskita, którego obwiniał za stratę dwóch punktów. Tylko interwencja ochrony powstrzymała go od wtargnięcia do szatni arbitrów bezpośrednio po zakończeniu spotkania.

Bramki dla Zawiszy zdobyli Bernardo Vasconcelos oraz Jakub Wójcicki. Wydaje się, że to właśnie na nich najbardziej muszą uważać obrońcy Lecha. Pierwszy to król strzelców ligi cypryjskiej z ubiegłego sezonu, natomiast drugi już w zeszłym sezonie dał się poznać jako błyskotliwy i przebojowy skrzydłowy, z którym spore problemy może mieć Luis Henriquez. Dodajmy jeszcze ofensywnego pomocnika Michała Masłowskiego, którego latem chciała pozyskać Wisła Kraków i mamy całkiem niezły tercet ofensywnych graczy, którzy mogą przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Zawiszy.

Przed spotkaniem z Lechem Tarasiewicz nie ma większych problemów kadrowych w swoim zespole. Pod znakiem zapytania stoi jedynie występ Pawła Abbotta oraz Herolda Goulona, od dłuższego czasu nie mogą grać Łukasz Nawotczyński (zawieszony za korupcję) oraz Bacar Balde (problemy z sercem). Dużo gorszą sytuację ma Rumak, który na pewno nie będzie mógł skorzystać z Dimitrije Injaca, Tomasza Kędziory, Kebby Ceesay’a oraz Rafała Murawskiego. Pod znakiem zapytania stoi występ Jasmina Buricia, a także Krzysztofa Kotorowskiego. Większe szanse na powrót do gry ma bardziej doświadczony „Kotor”, ale jeśli okaże się, że niemal 37-letni gracz nie będzie mógł wyjść na boisko, wtedy między słupkami stanie debiutant Maciej Gostomski.

Ostatni pojedynek obu zespołów miał miejsce ponad dziewiętnaście lat temu. 30 kwietnia 1994 roku Lech pokonał na własnym boisku Zawiszę 3:2. Bramki dla „Kolejorza” zdobyli wówczas Jacek Dembiński (dwie) oraz Dariusz Skrzypczak, dla bydgoszczan trafił Robert Stankiewicz, drugi gol był samobójczą bramką golkipera poznaniaków Roberta Mioduszewskiego.


Polecamy