Lech szuka bramkarza. Radosław Cierzniak kandydatem numer jeden
Wszystko wskazuje na to, że Maciej Gostomski opuści zimą Lecha. Kolejorz rozgląda się za odpowiednim kandydatem do bluzy z numerem 1.
fot. Andrzej Banaś / Gazeta Krakowska
Piłkarz Amator: Głosowanie na kandydatów już od czwartku!
Maciejowi Gostomskiemu w grudniu kończy się kontrakt z Lechem Poznań. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie on przedłużony i Kolejorz znowu będzie miał problem z obsadą bramki. Dlatego bacznie obserwowani są kandydaci, którzy są w stanie sprostać olbrzymiej presji, jaka towarzyszy grze na tej pozycji w zespole ze stolicy Wielkopolski. Już od dłuższego czasu pojawiają się opinie, że w Lechu przydałby się bramkarz, który zdecydowanie podniósłby rywalizację o koszulkę z numerem 1. Częste urazy Jasmina Buricia i błędy Macieja Gostomskiego sprawiły, że zwolennicy transferu klasowego bramkarza mają coraz więcej argumentów w dyskusji o potrzebie wzmocnień na tej pozycji.
Już latem prowadzone były rozmowy z kandydatami do gry w Kolejorzu. Poprzedni trener Maciej Skorża długo bronił golkiperów, ale ostatni gwóźdź, który zadecydował o jego zwolnieniu, wbił właśnie Gostomski, który zawalił mecz z Cracovią pod Wawelem. Maciej Gostomski dostał w Lechu wiele szans, by pokazać, że warto wiązać z nim przyszłość. Niestety, miał zadziwiające wahania formy, związane z tym, że nie radził sobie z presją. Sam nawet kiedyś przyznał, że źle znosi rywalizację i najlepiej gra, gdy czuje się pełne zaufanie sztabu szkoleniowego. Po słabej postawie w finale Pucharu Polski Gostomski zrehabilitował się w Gdańsku świetną interwencją, o której mówiono, że miała ogromne znaczenie w rywalizacji o mistrzostwo Polski. Jesień była jednak dla niego pasmem rozczarowań. Nie popisał się w meczu z Basel, katastrofalnie bronił w Krakowie. Od tego pojedynku stracił miejsce w podstawowym składzie i nawet stosujący rotacje trener Jan Urban nie zdecydował się postawić go między słupkami bramki swojej drużyny.
Dowiedzieliśmy się, że wygasający Gostomskiemu w grudniu kontrakt nie zostanie przedłużony, więc już zimą Lech będzie musiał kupić jego następcę. Poznański klub widziałby przy Bułgarskiej Radosława Cierzniaka, problem w tym, że wychowanka obecnego trenera bramkarzy Andrzeja Dawidziuka wiąże jeszcze półroczny kontrakt z Wisłą Kraków. W każdym razie Kolejorz będzie namawiał Cierzniaka do przenosin i powrotu na Bułgarską (był w Lechu krótko w 2006 roku), najpóźniej latem. Jest to bowiem bramkarz, który spełnia wszystkie warunki, by przez kilka lat być ważną postacią poznańskiego klubu. Nie trzeba płacić za niego odstępnego, dysponuje odpowiednim doświadczeniem (32 lata), ma międzynarodowe obycie (grał przez trzy sezony w Szkocji, gdzie rozegrał ponad 100 meczów w barwach Dundee Utd.) i jest w tej chwili jednym z najlepszych graczy występujących na tej pozycji w ekstraklasie. W barwach „Białej Gwiazdy” rozegrał jesienią 15 spotkań i puścił w nich tylko 13 bramek.
Lech jednak musi się śpieszyć. Cierzniak udzielił obszernego wywiadu klubowej stronie internetowej, w którym mówił również o tym, jak widzi swoją przyszłość. - Rozmowy na temat mojego kontraktu zostały rozpoczęte. Dla mnie ważne jest to, że klub dalej chce ze mną współpracować, a ja chcę tu zostać - powiedział. Warto dodać, że Cierzniak trafił do Wisły w trybie awaryjnym. „Biała Gwiazda” szukała bramkarza, bo kontuzje mieli Michałowie Buchalik i Miśkiewicz. Sprowadzenie Cierzniaka okazało się strzałem w dziesiątkę, bo z marszu stał się bardzo mocnym punktem drużyny Kazimierza Moskala. W Lechu też by się sprawdził?