menu

Wiosenne przebudzenie Szymona Pawłowskiego

28 kwietnia 2015, 11:33 | Karol Maćkowiak / Głos Wielkopolski

Skrzydłowy Lecha Poznań, Szymon Pawłowski w meczu przeciwko Śląskowi pokazał, że wraca do formy. W najlepszym momencie, bo właśnie finiszuje runda zasadnicza ligi, a za pasem też finał Pucharu Polski.

Szymon Pawłowski rozegrał świetne spotkanie przeciwko Śląskowi
Szymon Pawłowski rozegrał świetne spotkanie przeciwko Śląskowi
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press

Puchar Polski: rozkład jazdy specjalnych pociągów dla kibiców

Pawłowski wrócił do pierwszego składu po dwóch meczach ligowych, w których na boisku pojawiał się, wchodząc z ławki rezerwowych. Otwarcie mówił o tym, że jest w kiepskiej dyspozycji, zwłaszcza zaś w porównaniu do rundy jesiennej, kiedy zdobył siedem goli. Podobnie widzieli to trenerzy.

- Te miesiące, które nie były odpowiednio przepracowane, będą wisiały nad zawodnikami jeszcze jakiś czas. Ci zawodnicy zdają sobie z tego sprawę, pracują nad tym. Liczymy, że następne tygodnie pomogą nam w wydźwignięciu tych zawodników, co przełoży się na siłę Lecha Poznań – mówił jeszcze przed meczem ze Śląskiem, Tomasz Rząsa, drugi trener Lecha. Pewnie jeszcze sam nie wiedział, że jeden z liderów, Szymon Pawłowski już teraz błyśnie. Ze Śląskiem był bliski trafienia do sieci, oddał kilkanaście strzałów, jeden z nich zatrzymał się na słupku. Kiedy schodził z boiska w 87. minucie na trybunach rozległy się brawa.

- Bardzo mnie cieszy powrót do formy Szymka Pawłowskiego, który był pierwszoplanową postacią zespołu w tym spotkaniu – twierdzi Maciej Skorża, trener Lecha Poznań. - Szymon bardzo ciężko pracował nad powrotem do formy, bardzo się starał. Nie mogę powiedzieć na niego złego słowa, czasem tak jednak jest, że nie wychodzi. Jeżeli Szymon utrzyma taką formę, nasza gra będzie wyglądała dużo lepiej. Liczę też na powrót do formy Darko Jevticia, który bardzo wiele może dać Lechowi - mówi Skorża.

Pawłowski przebudził się w samą porę – Kolejorza czeka teraz ostatnia kolejka Ekstraklasy, w której zagra z Podbeskidziem Bielsko-Biała, zaś w sobotę – finał Pucharu Polski. Jak zgodnie podkreślają piłkarze, najpierw myślą o tym pierwszym rywalu. Chcą bowiem wyprzedzić Legię, by w rundzie finałowej podjąć ją u siebie.

- Trzeba wierzyć do końca, ale popsuliśmy sobie sytuację dwoma poprzednimi meczami, które zremisowaliśmy i teraz musimy czekać na to, co zrobi Legia – nie ukrywa Maciej Skorża.

Przy okazji lechici spróbują zrewanżować się Góralom z Podbeskidzia za haniebny remis przy Bułgarskiej z jesieni, który był jednym z tych meczów, które sprawiły, że Lech nie jest dziś liderem.

- Na pewno zabolał nas ten remis, przeciwnicy wbili nam gola w 90. minucie. Jesienią kilka bramek straciliśmy właśnie w końcówkach, teraz jest lepiej. Miejmy nadzieję, że w najbliższym spotkaniu zagramy tak, jak w drugiej połowie meczu ze Śląskiem. Z mocnymi przeciwnikami radzimy sobie lepiej, niż z tymi teoretycznie słabszymi. Musimy to zmienić, bo to gdzieś siedzi w naszych głowach – komentuje Pawłowski, który zapowiada walkę o podwójną koronę w tym sezonie.

Głos Wielkopolski

Zobacz TABELĘ EKSTRAKLASY


Polecamy