Możdżeń: W pojedynku z Lechią nie możemy zawieść naszych kibiców
Walka o czołowe miejsca w ekstraklasie nabiera tempa. Jeśli zawodnicy Lecha Poznań chcą się dostać do europejskich pucharów, to w ostatnich meczach muszą nie tylko walczyć, ale wręcz wypruwać sobie żyły.
fot. Marek Zakrzewski
Mimo, że w Kielcach Kolejorz w pierwszej połowie zagrał słabiej, to piłkarze do końca wierzyli, że nie wszystko jest stracone. Mateusz Możdżeń, pomocnik Lecha zaznacza, że dzięki tej skutecznej pogoni w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera.
- Nastroje są oczywiście dobre, bo i nasz ostatni wynik taki był. Nie udało się wygrać, ale okoliczności wskazują na to, że należy się cieszyć. Ten remis może nas odbudować, bo nareszcie skutecznie odrobiliśmy straty - twierdzi Możdżeń.
Ostatni raz Lech tak skutecznie i brawurowo walczył w meczu ligowym, gdy 10 listopada 2010 roku przegrywał przy Bułgarskiej z Polonią Warszawa 0:2. Wtedy to po golach Rudniewa i Wilka udało się uratować punkt. Potem ekstraklasowy scenariusz był jeden - jeśli Kolejorz pierwszy tracił gola, nie potrafił pokazać charakteru.
- Kiedy rywale strzelali nam bramkę, nie było zbyt kolorowo. Tymczasem w Kielcach jeszcze dostaliśmy drugiego gola, do szatni. Fakt, że podnieśliśmy się w drugiej połowie to dobry sygnał na najbliższe mecze - zapewnia nasz rozmówca. Trener Mariusz Rumak chwali swoich zawodników za to, że w niesprzyjających okolicznościach nie zadrżały im nogi. Na pewno w przerwie meczu z Koroną Kielce widmo straconego sezonu zajrzało lechitom głęboko w oczy.
- To nas nie sparaliżowało. Wiedzieliśmy, jak mamy grać i skupialiśmy się na taktyce. Kiedy wyszliśmy na drugą połowę, to okazało się, że Korona ma problemy, a my swoimi akcjami konsekwentnie dążymy do celu - mówi Bartosz Ślusarski.
- Duch zespołu zawsze wraca i rośnie, kiedy przychodzą dobre wyniki. Dlatego nie wiążę tego tylko i wyłącznie z faktem, że jestem pierwszym trenerem Lecha. Po prostu wykonujemy naszą robotę. Jeśli w następnych meczach nadal będziemy strzelać bramki i regularnie zdobywać punkty, to będziemy jeszcze silniejsi mentalnie - zastrzega trener Kolejorza.
W niedzielne popołudnie lechici znów muszą być bezlitośni. Do Poznania przyjedzie Lechia Gdańsk z Jakubem Wilkiem w składzie. Popularny "Wilczek" może zagrać przeciwko Lechowi, mimo że jest wypożyczony z tego zespołu do Lechii. Na walkę z kolegą nastawia się Mateusz Możdżeń, bo zagra w tym samym miejscu na boisku.
- Jeśli wystąpię w tym meczu, to na pewno spotkam się z Kubą na boisku. Wiemy o sobie wiele. Toczyliśmy pojedynki na treningach. Na pewno nie będzie żadnej taryfy ulgowej - twierdzi Możdżeń. - Patrząc na tabelę ligową, jesteśmy zdecydowanym faworytem. Oczekuje się od nas zwycięstwa i nie możemy zawieść kibiców, którzy też wyjątkowo traktują ten mecz i szykują specjalną oprawę. Musimy gonić czołówkę - dodaje Możdżeń.