Lech zrobił sobie urodzinowy prezent. Czternaste trafienie Teodorczyka (ZDJĘCIA)
Głowa trenera Mariusza Rumaka nie zostanie ścięta. Lech Poznań wygrał 2:1 z Lechią Gdańsk, dzięki czemu przesunął się na drugie miejsce w tabeli. Na tę chwilę „Kolejorz” traci już tylko cztery punkty do Legii Warszawa.
Lech mozolnie, ale z dużą konsekwencją budował swoją przewagę. Najpierw wziął się za posiadanie piłki (w 20 minucie było już 60 do 40 procent), potem za zdobywanie przestrzeni i wreszcie za strzały. Pierwszą celną próbę poznaniacy mieli już w 14 minucie, jednak najgroźniejsze oddali później. Tę najważniejszą dla losów pierwszej połowy wykorzystał Szymon Pawłowski, który w 32 minucie wyprowadził „Kolejorza” na prowadzenie. Bramkę wypracował sobie sam, bo na skraju pola karnego zgubił krycie ze strony Christophera Oualembo. Gospodarze do szatni mogli zejść z większą zaliczką. Dwie dogodne sytuacje zmarnował jednak Łukasz Teodorczyk, a bombę Gergo Lovrencsicsa wybronił Mateusz Bąk.
Lechia do przerwy grała źle. W zasadzie poza niecelnym uderzeniem Macieja Makuszewskiego z 3 minuty nie zrobiła nic, by strzelić gola. Słabo z jej strony wyglądało rozegranie i organizacja po stracie piłki. Trener gdańszczan Michał Probierz zdawał sobie sprawę z tych wszystkich mankamentów, dlatego na drugą połowę wprowadził napastnika Zaura Sadajewa kosztem defensywnego pomocnika Marcina Pietrowskiego.
Goście właśnie dzięki pojawieniu się Sadajewa zaczęli tworzyć ferment (za jego sprawą oddali pierwszy celny strzał, później Czeczen miał jeszcze dwie inne szanse), ale to Lech umiał zrobić użytek z sytuacji. I w 61 minucie podwyższył na 2:0. Po rzucie rożnym na listę strzelców wpisał się Teodorczyk. Gola poprzedziły dwa podania główką i pierwsza próba „Teo”, którą jedną ręką wybronił Bąk. Bramkarz Lechii zrobił to jednak w taki sposób, że futbolówka wróciła do napastnika Lecha, któremu pozostało po raz czternasty w sezonie zapisać się do protokołu meczowego.
W ostatnim kwadransie obie drużyny stworzyły sobie kolejne szanse, ale Lechia zdołała tylko zdobyć bramkę kontaktową, po strzale Patryka Tuszyńskiego w doliczonym czasie gry. Wcześniej mocny i techniczny strzał Pawłowskiego przerzucił nad poprzeczką Bąk, natomiast piłka po uderzeniu Grzelczaka trafiła w słupek.