menu

Jesień w wykonaniu Lecha. Blamaż w Pucharze, dużo lepiej w lidze (część 3)

24 grudnia 2012, 11:47 | Wojciech Maćczak

Po odpadnięciu z rozgrywek europejskich Lechowi zostały już tylko dwa krajowe fronty walki: Puchar Polski oraz rozpoczynające się najpóźniej rozgrywki Ekstraklasy. Tyle że udział „Kolejorza” w tych pierwszych również zbyt długo nie trwał. Zapraszamy do lektury trzeciej części podsumowania rundy jesiennej w wykonaniu poznańskiego zespołu.

Sensacja w Grudziądzu

Kilka dni po odpadnięciu z eliminacji Ligi Europejskiej Lech musiał podjąć walkę w kolejnych rozgrywkach. Mecz Pucharu Polski z Olimpią Grudziądz miał być dla poznańskich piłkarzy dobrym środkiem na odbudowanie się po niepowodzeniu w dwumeczu z AIK-iem tym bardziej, że rywalem był przecież średniak pierwszej ligi. Po piętnastu minutach gry mieliśmy jednak sporą niespodziankę, bowiem „Kolejorz” zamiast wracać na właściwe tory, przegrywał 0:1 po golu Adriana Cieślińskiego. Do wyrównania dopiero kilka minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry doprowadził Łukasz Trałka, w związku z czym oba zespoły czekała jeszcze półgodzinna dogrywka. Mało kto spodziewał się takiego rozstrzygnięcia, a to co stało się później było jeszcze bardziej zaskakujące. Oto bowiem nie goście, a gospodarze dopięli swego i w 97. minucie zdobyli złotą bramkę, dającą im awans do kolejnej rundy. A Lech musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę, smakującą chyba jeszcze gorzej niż porażka ze Szwedami. Zanim wystartowała Ekstraklasa, poznański zespół zdążył odpaść ze wszystkich pozostałych rozgrywek – to nie wróżyło dobrego początku sezonu.

Kiełb odchodzi, Wilk czeka, a Murawski zaprzecza

Wspominaliśmy już wcześniej, że latem do Lecha wróciło trzech wypożyczonych zawodników, ale tylko Bartosz Bereszyński miał zostać w Poznaniu. Jacek Kiełb i Jakub Wilk usłyszeli, że mają szukać sobie nowych pracodawców, bo nie pasują do koncepcji gry Mariusza Rumaka. Pierwszy jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych trafił do Polonii Warszawa, natomiast drugi nadal pozostawał w Lechu. Zainteresowanie sprowadzeniem zawodnika wyrażała Lechia Gdańsk, do której wcześniej Wilk był wypożyczony, ale kluby nie doszły do porozumienia. Poznań obiegła natomiast inna informacja, jakoby Lech zamierzał pozbyć się kolejnego kluczowego piłkarza. Zainteresowanie Rafałem Murawskim wyrażał turecki Gaziantepspor, ale kapitan zespołu szybko uciął spekulacje, stwierdzając, że nie zamierza przenosić się do tego klubu.

Wyśmienity początek ligi

Podrażniony dwoma niepowodzeniami Lech w pierwszym ligowym meczu zmierzył się z Ruchem Chorzów, który dostał jeszcze większy łomot w eliminacjach Ligi Europejskiej. Przed spotkaniem zastanawialiśmy się, która drużyna szybciej odbuduje się po porażkach i zdoła sięgnąć po punkty w ligowym meczu. Na boisku szybko okazało się, że będzie to „Kolejorz”. Już do przerwy gospodarze prowadzili 3:0 po golach Kebby Ceesaya, Bartosza Ślusarskiego i Gergo Lovrencsicsa, w końcówce meczu kolejne trafienie dołożył Vojo Ubiparip. Chorzowianie wracali do domu z bagażem czterech bramek, a Lech udowodnił, że stać go na wygrywanie. Błysnęli przede wszystkim nowi zawodnicy, czyli „Kebab” i „Gulasz”, jak ochrzczono ich w Poznaniu. W drugiej kolejce wielkopolska lokomotywa nie zwolniła tempa, wygrywając z Polonią na Konwiktorskiej 2:1 po trafieniach Łukasza Trałki (nomen omen byłego gracza „Czarnych Koszul”) oraz Aleksandara Tonewa.

Powrót króla

Po dwóch kolejkach Lech miał na koncie sześć punktów – początek wymarzony. Wciąż jednak mówiło się o koniecznym transferze napastnika, bowiem Vojo Ubiparip i Bartosz Ślusarski nie spełniali w pełni pokładanych w nich oczekiwań. Gdy Lech zwołał dodatkową konferencję prasową w ostatnim dniu okienka transferowego wydawało się, że klub chce przedstawić dziennikarzom nowego snajpera. Owszem, okazało się, że umowę podpisze nowy zawodnik, ale nie był to spodziewany napastnik, a legenda klubu, wracająca do Lecha, by zgodnie z marzeniami tu zakończyć swoją piłkarską karierę. Półroczną umowę z „Kolejorzem” podpisał 40-letni Piotr Reiss, żywy symbol poznańskiego klubu. Członek zarządu ds. sportowych Piotr Rutkowski stwierdził, że taki termin podpisania umowy z byłym królem strzelców Ekstraklasy był celowy, by wcześniej przedstawić następcę Artjoma Rudniewa. A że takiego zawodnika zakontraktować się nie udało, to zgodnie z planem zawarto kontrakt z „Reksiem”.

Napastnika nie będzie – byle dotrwać do zimy

Do końca okienka transferowego trwały negocjacje w sprawie sprowadzenia napastnika. Wydawało się, że bardzo blisko Lecha jest Nigeryjczyk Abiola Dauda ze szwedzkiego Kalmar FF. Opcja ta wydawała się prawdopodobna ze względu na fakt, że kontrakt zawodnika z obecnym pracodawcą obowiązywał tylko pół roku. Tyle że prezes klubu postawił zaporowe warunki, chcąc ten sposób zablokować odejście zawodnika do Polski i temat upadł. Mówiło się jeszcze, że na liście zainteresowań Lecha jest Luigi Bruins, były gracz Feyenoordu, ale konkretów brakowało.

Po podpisaniu umowy z Reissem wszystko było już jasne – nowego napastnika nie będzie, a strzelaniem bramek mają zająć się napastnicy, którzy są w klubie – Bartosz Ślusarski i Vojo Ubiparip. Jako że obaj w poprzednim sezonie prezentowali fatalną skuteczność, nie była to specjalnie dobra perspektywa. A że jeden z nich zdobywał później sporo bramek, to już historia na kolejne części…

Trzecia część podsumowania rundy jesiennej w wykonaniu Lecha pojawi się po Świętach Bożego Narodzenia. Korzystając z okazji pragnę życzyć wszystkim czytelnikom zdrowych i spokojnych świąt. Spędźcie je w rodzinnej atmosferze, a później zajrzyjcie na Ekstraklasa.net, bo zobaczyć co nowego słychać w piłkarskim świecie.


Polecamy