menu

Jan Szymański: Łyżwiarstwo i piłka to dwa różne światy

2 marca 2014, 10:17 | Bartosz Grzelak

- Nie oszukujmy się, to jest zupełnie inny świat, inne realia. W Polsce łyżwiarstwo w porównaniu do piłki nożnej jest można powiedzieć sportem amatorskim. Dobre jest jednak to, że coś się dzieje, ludzie chętnie przychodzą na stadion. Jeszcze niech tylko piłkarze regularnie grają co najmniej tak jak dzisiaj i będzie dobrze - mówił po meczu Lecha z Piastem, pochodzący ze stolicy Wielkopolski brązowy medalista olimpijski z Soczi, Jan Szymański.

Jan Szymański na podium olimpijskim w Soczi
fot. Paweł Relikowski/Gazeta Wrocławska
Jan Szymański na podium olimpijskim w Soczi
fot. Paweł Relikowski/Gazeta Wrocławska
Jan Szymański
fot. Paweł Relikowski/Gazeta Wrocławska
Jan Szymański na podium olimpijskim w Soczi
fot. Paweł Relikowski/Gazeta Wrocławska
1 / 4

Jak wrażenia po meczu?
Bardzo pozytywne. Przyniosłem trochę szczęścia, ponieważ w ostatnim meczu nie do końca poszło po myśli naszych piłkarzy. Dziś wygrali i to w ładnym stylu więc są powody do zadowolenia.

Wcześniej bywałeś na meczach piłki nożnej?
Tak, zdarzało mi się chodzić na piłkę, ale po raz pierwszy miałem okazję oglądać mecz tutaj, w Poznaniu. Wcześniej byłem na meczu Lecha w Warszawie. Jednak na tym nowym stadionie u nas byłem pierwszy raz.

Czy tawizyta zmieniła trochę Twoje zdanie o futbolu i zawodnikach?
Nie oszukujmy się, to jest zupełnie inny świat, inne realia. W Polsce łyżwiarstwo w porównaniu do piłki nożnej jest można powiedzieć sportem amatorskim. Dobre jest jednak to, że coś się dzieje, ludzie chętnie przychodzą na stadion. Jeszcze niech tylko piłkarze regularnie grają co najmniej tak jak w sobotnim meczu i będzie dobrze.

Jednak w wywiadach nie wypowiadałeś się o piłkarzach zbyt pozytywnie?
No nie oszukujmy, krytyka im się należy (śmiech). Taka jest prawda. Nie prezentują zbyt wysokiego poziomu. Gdybym ja prezentował poziom piłkarzy to bym z wami tutaj nie rozmawiał. Cóż, takie mamy w tym kraju realia. Polska kocha piłkę nożną, zimą kocha skoki narciarskie i Justynę Kowalczyk. Mam cichą nadzieję, że ludzie pokochają także łyżwiarstwo, bo to naprawdę piękny sport.

Pobyt w Poznaniu chyba był intensywny?
Zdecydowanie tak. Codziennie wywiady, spotkania. Bardzo intensywny czas za mną. Cieszę się, że miałem okazję choć na chwilę wpaść do Poznania. Odpoczynku za wiele jednak nie miałem, ponieważ już jutro lecimy na zawody Pucharu Świata. Teraz okazja do dłuższego odpoczynku będzie dopiero po 23 marca.

Mówiłeś o wywiadach, spotkaniach, autografach. To jeszcze miłe czy już uciążliwe?
Oczywiście, że miłe. Każda wypowiedź łyżwiarza w prasie, niezależnie od tego czy jestem to ja, Zbyszek czy dziewczyny, cieszy, ponieważ sprawia to, że o naszej dyscyplinie się mówi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy promować łyżwiarstwo. Robimy dobre wyniki, przywozimy medale z najważniejszych imprez a tej popularności jakiejś wielkiej nie ma. Mamy nadzieję, że dzięki osiągnieciom z Soczi to się choć trochę zmieni. Musimy kuć żelazo póki gorące. Oby przerodziło się to w jakieś konkretne plany, kontrakty sponsorskie. Nie ukrywam bowiem, że pieniądze są nam bardzo potrzebne, by móc dalej się rozwijać i cieszyć kibiców swoimi sukcesami.

A co z krytym torem? Masz jakieś informacje odnośnie rozwoju sytuacji?
Są plany, żeby ta hala powstała. Ja jestem optymistą jeśli chodzi o tą kwestię. Myślę, że prędzej czy później ta hala w Polsce zostanie wybudowana. Cieszyć się będę jednak dopiero wtedy, gdy zobaczę podpisane papiery. Ten tor jest potrzebny może nie tyle nam, lecz przede wszystkim młodzieży, która trenuje zdecydowanie mniej niż reszta świata.

Na meczu w Poznaniu można się jeszcze Ciebie spodziewać?
Jeżeli mnie zaproszą i będę miał czas to czemu nie. A myślę, że skoro przyniosłem zespołowi szczęście, to piłkarze nie będą mieli nic przeciwko.


Polecamy