Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2. Miedziowi pukają do górnej ósemki, Lech pogrąża się w kryzysie (Skrót, Bramki, Gole, Wynik, Realacja)
Lech Poznań przegrał z KGHM Zagłębiem Lubin 1:2 w 13. kolejce PKO Ekstraklasy. Bramki dla Zagłębia strzelali Jakub Tosik i Słoweniec Damjan Bohar, a gola honorowego dla Lecha zdobył Duńczyk Christian Gytkjær. Lubinianie zrównali się punktami z Lechem, który na tę chwilę zamyka górną ósemkę.
Lech Poznań i Zagłębie Lubin przystępowały do piątkowego meczu mocno podrażnione. Lechici tydzień temu w meczu nazywanym derbami Polski przegrali z Legią w Warszawie 1:2, a "Miedziowi" ulegli przed własną publicznością Pogoni Szczecin. Była to pierwsza porażka drużyny z Dolnego Śląska od momentu, w którym przejął ją słowacki trener Martin Ševela.
W składzie gospodarzy wyszło aż sześciu (!) młodzieżowców. Byli to obrońcy Tymoteusz Puchacz i Robert Gumny, środkowi pomocnicy Mateusz Skrzypczak i Jakub Moder oraz skrzydłowi Kamil Jóźwiak i Jakub Kamiński. Ten ostatni nieoczekiwanie zastąpił w składzie największą gwiazdę "Kolejorza" Darko Jevticia.
- Darko znalazł się poza kadrą meczową, ponieważ dzień przed meczem nabawił się drobnego urazu. Szansę dostają więc inni - tłumaczył nieobecność swojego asa trener Lecha Dariusz Żuraw.
Jeśli chodzi o zestawienie gości, to w stosunku do meczu z Pogonią doszło do tylko jednej, wymuszonej zmiany - pauzującego za żółte kartki Sašę Balicia na lewej obronie zastąpił Damian Oko.
Początek był wyrównany, z lekkim wskazaniem na Lecha. Już w 4 min mierzony strzał zza pola karnego oddał Moder, lecz wyciągnięty jak struna Dominik Hładun zdołał sparować piłkę na rzut rożny. W 15 min prowadzący te zawody Jarosław Przybył z Kluczborka zmuszony był na kilka minut przerwać mecz, ponieważ fanatycy "Kolejorza" odpalili sporą ilość rac dymnych i widoczność była mocno ograniczona.
Z tej "zasłony dymnej" wyłoniło się mocno zdeterminowane Zagłębie, które w 23 min wyszło na prowadzenie. Gola po rzucie rożnym strzelił Jakub Tosik, ale trzeba zaznaczyć, że w tej akcji rządził przypadek. Lubinianie chcieli rozegrać stały fragment w wytrenowany sposób, lecz Patryk Szysz... skiksował, przez co futbolówka trafiła na trzeci metr pod nogi pomocnika gości, który uprzedził kompletnie zdezorientowanych stoperów Lecha i wepchnął ją do siatki.
Sędziowie w wozie VAR długo nie pozwalali wznowić gry od środka (analizowali ewentualnego spalonego) przez co arbiter techniczny doliczył do pierwszej połowy 6 min, lecz wynik nie uległ już zmianie.
- Patryk Szysz miał zgrać tę piłkę do Bohiego (Damjana Bohara-PJ), ale nie trafił w nią, ta doleciała do mnie i strzeliłem gola, a jakże, wślizgiem (śmiech). Trochę szczęścia też trzeba mieć, w sumie się cieszę, że Szyszu to "zepsuł" - mówił w przerwie roześmiany Tosik.
Drugie 45 min odważniej rozpoczęli gospodarze, ale grający wysokim pressingiem lubinianie nie pozwalali im rozwinąć skrzydeł, a po przechwytach szukali możliwości wyprowadzenia kontrataków. Lech oparty o mało doświadczonych zawodników nie był w stanie umiejętnie kontrolować gry i prowadzić ataków pozycyjnych. Hładun na nadmiar pracy nie narzekał.
Widząc co się dzieje trener Żuraw w 60 min dokonał podwójnej zmiany. Za João Amaral wpuścił 17-letniego Filipa Marchwińskiego, a Skrzypczaka zastąpił Pedro Tibą, licząc na to, że Portugalczyk pomoże Lechowi zdominować środek pola.
Efekt? W 67 min, po kolejnej groźnej stracie w środku pola Filip Starzyński idealnie obsłużył prostopadłym podaniem Bohara, a ten korzystając ze swojej piekielnej jak na warunki ekstraklasy szybkości urwał się goniącemu go obrońcy i z zimną krwią pokonał Mickey'a van der Harta w sytuacji sam na sam.
Damjan Bohar z szóstym golem w sezonie! To już wystarczy @ZaglebieLubin do zwycięstwa? [unicode_pictographs]%F0%9F%A4%94[/unicode_pictographs]#LPOZAG 0:2 pic.twitter.com/wr9OgHG5AI— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) October 25, 2019
Lechici bili głową w mur, a Zagłębie bardzo rozsądnie się broniło i kiedy wydawało się, że wynik nie ulegnie zmianie, kapitaną bramkę piętą a'la Zlatan Ibrahimović po rzucie rożnym strzelił Christian Gytkjær. Gol Duńczyka w czwartej minucie doliczonego czasu gry był już tylko trafieniem honorowym i trzy punkty jadą na Dolny Śląsk.
Jedno jest pewne - Lech jest w poważnym kryzysie, a Zagłębie pod wodzą Ševeli to drużyna, która jeszcze niejednemu faworytowi w tej lidze napsuje krwi. W tej chwili lubinianie mają tyle samo punktów, co zamykający górną ósemkę Lech i są na dobrej drodze, by na stałe powrócić do ligowej czołówki.