Lech Poznań: Kolejorz musi ruszyć na zakupy. Ile będzie miał na transfery?
Lech Poznań oficjalnie ogłosił listę zawodników, którzy po sezonie opuszczą klub. Wynika z niej, że będzie musiał całkowicie przebudować swoją kadrę. Musi kupić bramkarza, trzech lub czterech obrońców, dwóch pomocników i być może dwóch napastników. Czy będzie w stanie wybrać odpowiednich kandydatów i czy przede wszystkim będzie miał odpowiednie środki finansowe, by nowa drużyna miała odpowiednią jakość?
fot. Lukasz Gdak
Wytypowanie zawodników do skreślenia w Lechu Poznań było stosunkowo łatwe. Na liście tych, którzy mogą pakować walizki znaleźli się praktycznie wszyscy piłkarze, którzy w poprzednim i obecnym sezonie najbardziej zawodzili. Teraz jednak przed Lechem znacznie trudniejsze zadanie. Kolejorza czeka najważniejsze okienko transferowe od 2006 roku. Skreślonych zawodników trzeba bowiem zastąpić nowymi.
Ponadto nie wiadomo jeszcze, komu przypadnie misja budowania nowej drużyny. Dariusz Żuraw jest trenerem tymczasowym, pojedynki w grupie mistrzowskiej mają być weryfikacją jego kompetencji. W sytuacji jakiej jest w tej chwili zespół, bardzo trudno będzie o rzetelną ocenę.
Na wysokości zadania musi stanąć też dział skautingu. W przeszłości Kolejorz zaliczał ogromne transferowe wpadki, więc nie można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że sytuacja się nie powtórzy. Pytanie też, czy młodzież Lecha, o której z takimi nadziejami wypowiada się wiceprezes Piotr Rutkowski udźwignie ciężar odpowiedzialności. Wypożyczeni do I ligi piłkarze, nie są nawet najjaśniejszymi gwiazdami zaplecza ekstraklasy. Potrzebują jeszcze trochę czasu, by sprostać wymaganiom gry w tak dużym klubie jak Lech Poznań.
Wiadomo, że trzon drużyny będą stanowili Wołodimir Kostewycz, Thomas Rogne, Pedro Tiba, Joao Amaral czy Kamil Jóźwiak. Odejdzie bowiem też Robert Gumny, można też powiedzieć z niemal 100 procentową pewnością, że przy Bułgarskiej nie zostanie Christian Gytkjaer, który ma oferty z dużo lepszych klubów niż Lech. Zresztą sprzedaż Gumnego i Gytkjaera będzie dla Kolejorza kluczowym momentem rewolucji. Od tego, ile poznański klub na nich zarobi, zależy ile będzie mógł wydać.
Po rekordowym okienku w 2017 roku, kiedy za trzech wychowanków Kędziorę, Bednarka i Kownackiego do kasy klubu wpłynęło 50 mln złotych, poznański klub na transfery przeznaczył 13 mln złotych. Za Gytkjaera i Gumnego tyle z pewnością nie dostanie. Trzeba liczyć się, że będzie musiał zadowolić się 7-8 mln euro czyli 35 mln złotych. Jeśli zachowane zostaną te proporcje, do dyrektor sportowy będzie miał do wydania 10-15 mln.
Czy to dużo? Dla wielu klubów to kwota niewyobrażalna, trzeba jednak pamiętać, że w czerwcu Lech nie będzie miał bramkarza i połowy obrony, napastnika, będzie musiał też wzmocnić środek pola, bo trzeba znaleźć następców Jevticia, Trałki i Gajosa. Będzie Tiba, Moder, Skrzypczak, Cywka i Letniowski. Czy z taką drugą linią można walczyć o czołowe lokaty? Odpowiedź jest chyba oczywista.
Czytaj także: Lista zawodników polecanych do Lecha
Powodzenie rewolucji będzie zależało nie tylko od tego ile Lech będzie mógł przeznaczyć na transfery, lecz także od kompetencji tych, którzy piłkarzy będą wybierać. To Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy, Jacek Terpiłowski szef skautingu oraz Andrzej Juskowiak, który od dłuższego czasu wykorzystuje swoje kontakty zagraniczne, by sprowadzić do Lecha wartościowych piłkarzy. Latem rekomendował transfery Tiby i Amarala. Portugalczycy mają odpowiednie umiejętności, ale byli jak na polskie warunki drodzy. Można się więc spodziewać, że Kolejorz nie będzie tak szastał pieniędzmi jak rok temu. Trzeba się nastawić, że Lech będzie starał się wiązać z piłkarzami, którym kończą się kontrakty i szukał tanich opcji z ekstraklasy czy I ligi.
Jedno nie ulega wątpliwości, w Lechu najbliższe miesiące będą bardzo ciekawe.
Zobacz też: Najnowszy odcinek magazynu "Wokół Bułgarskiej"
[xlink]d585f353-230e-c62d-0972-bf029ce2fc26,c9d56737-1661-7c04-2315-cd0d8367985f[/xlink]
POLECAMY:
Najgorsze mieszkania do wynajęcia
Zaskakujące zdjęcia z MPK Poznań