Lech – Piast LIVE! Pojedynek batalionów strzelających ślepakami
W sześciu pierwszych kolejkach zarówno Lech Poznań, jak i Piast Gliwice wygrały zaledwie po jednym meczu. Oba zespoły plasują się w dolnej połówce tabeli LOTTO Ekstraklasy, oba mają również spore problemy ze zdobywaniem goli. Kto okaże się lepszy w bezpośrednim starciu? Relacja NA ŻYWO od 15:30 w GOL24.pl!
fot. Grzegorz Dembinski
W Gliwicach niewiele zostało z historycznego sukcesu, jakim było zdobycie wicemistrzostwa Polski w ubiegłym sezonie. Po błyskawicznym odpadnięciu z europejskich pucharów z drużyną pożegnał się architekt tamtego osiągnięcia, trener Radoslav Latal. Czech miał żal o politykę transferową śląskiego klubu i trzeba przyznać, że było to uzasadnione, bowiem latem pozbawiony został dwóch najważniejszych ogniw drużyny – błyskotliwego rozgrywającego Kamila Vacka oraz napastnika Martina Nespora. Ich odejście spowodowało lukę w formacjach ofensywnych gliwiczan, co dobitnie pokazuje liczba czterech zdobytych bramek.
Słabszy w tym aspekcie jest tylko… niedzielny rywal gliwiczan. W Poznaniu napastników jest aż trzech i ponoć na treningach błyszczą skutecznością, ale w Ekstraklasie trafiają od wielkiego dzwonu. Nicki Bille Nielsen błysnął jedynie w spotkaniu Pucharu Polski z Podbeskidziem, strzelając dwa gole. Dawid Kownacki ma zjazd formy dodatkowo potęgowany urazami, najczęściej trafia natomiast Marcin Robak, jednak dwa ligowe gole w sześciu meczach nie są zadowalającym osiągnięciem dla zawodnika, który dwa lata temu odbierał koronę króla strzelców. Oprócz niego w ligowych meczach trafił tylko środkowy obrońca Jan Bednarek.
To znamienne, bowiem w zeszłym sezonie Lech również miał problemy z bramkami napastników (najlepszy z nich – Kownacki – strzelił sześć goli), ale rekompensowali to gracze drugiej linii. Jesienią, jeszcze przed odejściem do Legii Warszawa, ośmiokrotnie na listę strzelców wpisał się Kasper Hamalainen, po sześć goli zdobyli Szymon Pawłowski oraz Maciej Gajos, cztery zanotował Darko Jevtić. W tym sezonie pomocnicy „Kolejorza” ani razu nie pokonali bramkarza rywali. Jak już wspominaliśmy, w lidze trafiali Robak i Bednarek, natomiast w Pucharze Polski obok Nielsena trafienie zaliczył Tomasz Kędziora.
Nędzna skuteczność to jeden z powodów niskiego miejsca poznaniaków w ligowej tabeli. Drugi to błędy Jana Urbana, który chyba nie ma pomysłu na ustawienie środkowej linii. Wypychanie na skrzydło kreatywnego Radosława Majewskiego było pomysłem co najmniej dziwnym, w stylu Jose Mari Bakero, który niegdyś postanowił zrobić sobie z meczu 1/16 Ligi Europy sparing i sprawdzić, jak na szpicy spisze się Semir Stilić oraz czy Artjoms Rudnevs potrafi grać na skrzydle. Efekt był podobny, co w wypadku kombinacji Urbana, czyli zmarnowanie potencjału ważnego zawodnika.
Zresztą za kadencji obecnego trenera, którego los wisi podobno na włosku, niemal wszyscy pomocnicy Lecha zaliczyli spory zjazd formy. Maciej Gajos to cień zawodnika, błyszczącego w Jagiellonii Białystok i ocierającego się o reprezentację Polski, Darko Jevtić kompletnie zgubił dyspozycję, która sprawiła, że Lech bez mrugnięcia okiem wykupił go z FC Basel. Wysoki poziom trzyma jedynie Szymon Pawłowski, może jeszcze wspomniany Majewski, pod warunkiem, że nie ograniczają go dziwne instrukcje z ławki rezerwowych.
Zmagający się z wymienionymi problemami Lech może jednak wystarczyć na równie pokiereszowanego Piasta Gliwice. Po odejściu Latala sytuację próbuje ratować jego dotychczasowy asystent Jiri Necek, jednak wychodzi mu to niewiele lepiej niż prowadzenie Lecha Urbanowi. Gliwiczanie mają zaledwie punkt więcej niż „Kolejorz” i również póki co bliżej im do walki o utrzymanie niż o europejskie puchary. Póki co nowy szkoleniowiec nie znalazł następcy Nespora, w meczach ligowych najlepszym strzelcem jest Bartosz Szeliga (2 trafienia), a po jednym razie na listę strzelców wpisali się Patrik Mraz i Sasa Zivec. Jakby problemów było mało, to poważnej kontuzji w rewanżowym meczu z IFK Goeteborg doznał Mateusz Mak i najprawdopodobniej na cztery miesiące został wyeliminowany z gry.
Przed meczem zatem żaden z zespołów nie daje wystarczających argumentów, które pozwoliłyby postawić na jego zwycięstwo. Jeżeli do niedzielnego popołudnia nikt nie zdoła podreperować rozregulowanego celownika, to czeka nas wyrównane spotkanie, zakończone bezbramkowym remisem. A że to byłoby najgorsze rozwiązanie ze względu na jakość widowiska, to liczymy jednak, że komuś ta sztuka się uda i w Poznaniu zobaczymy gole.
Top 10 największych gwiazd w grupie Legii [GALERIA]