Lech - Jagiellonia LIVE! Walka o prym w grupie pościgowej
Bardzo ciekawie zapowiada się piątkowe spotkanie Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok. Zajmujące odpowiednio trzecie oraz drugie miejsce w ligowej tabeli zespoły dzieli jedynie punkt, więc stawką spotkania będzie drugie miejsce tuż za plecami Legii Warszawa. Relacja NA ŻYWO od 20:30 w Ekstraklasa.net!
fot. Roger Gorączniak
To jeden z dwóch hitów nadchodzącej 23. kolejki spotkań Ekstraklasy. Terminarz oraz dotychczasowe wyniki ułożyły się na tyle ciekawie, że wszystkie cztery zespoły z czuba ligowej tabeli zmierzą się ze sobą w bezpośrednich starciach. Lech z Jagiellonią zagra już w piątek, natomiast dwa dni później prowadząca Legia zmierzy się z czwartym Śląskiem Wrocław. Oba mecze będą miały spory wpływ na układ ligowej tabeli, wszyscy będą chcieli wygrać, zatem czekamy na znakomite widowiska.
Na początek starcie w Poznaniu, gdzie zawita najlepszy wyjazdowy zespół obecnego sezonu. Prowadzona przez Michała Probierza Jagiellonia pewnie usadowiła się w czubie tabeli T-Mobile Ekstraklasy i całkiem poważnie myśli o grze w eliminacjach Ligi Europy, a przy odrobinie szczęścia może nawet o czymś więcej. O pozycji białostoczan decyduje w dużej mierze dorobek na boiskach rywali – w tym sezonie przywieźli z nich aż 21 punktów (na 11 występów). Dla porównania Lech w takiej samej liczbie pojedynków na obcych stadionach zdobył 13 oczek.
Z powyższego wynika od razu jeden jasny wniosek. Skoro Lech dużo słabiej radzi sobie na wyjazdach, natomiast oba zespoły różni zaledwie jeden punkt, to poznaniacy muszą świetnie prezentować się przed własną publicznością. „Kolejorz” jest jednym z dwóch zespołów Ekstraklasy, które zdobyły w meczach u siebie 24 punkty, najwięcej spośród całej stawki. Drugi to Śląsk, jednak podopieczni Tadeusza Pawłowskiego zanotowali gorszy bilans bramkowy. Spoglądając tylko i wyłącznie na przytoczone tu dane, spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie.
Oba zespoły w tym sezonie zagrały ze sobą już dwa razy. Na początek było wrześniowe spotkanie ligowe, wygrane przez białostoczan 1:0 po trafieniu drugiego w klasyfikacji strzelców Ekstraklasy Mateusza Piątkowskiego już w piątej minucie. Półtora miesiąca później odbył się mecz w ramach 1/8 finału Pucharu Polski, który – nie bez problemów – wygrał zespół poznańskiego Lecha. Piłkarze za stolicy Wielkopolski już po siedmiu minutach prowadzili 2:0 po trafieniach Zaura Sadajewa i Karola Linettego. Po 20 kolejnych było już 2:2, bowiem do siatki Macieja Gostomskiego trafili Maciej Gajos oraz samobójczo Paulus Arajuuri. Szala zwycięstwa na korzyść Lecha przechyliła się dopiero w 112 minucie, gdy prowadzenie poznaniakom dał Barry Douglas, a w samej końcówce rywala dobył Linetty. Skończyło się 4:2 i do kolejnej rundy awansował Lech.
Dzięki temu poznaniacy przed kilkoma dniami rywalizowali z drugoligowym Zniczem Pruszków. Maciej Skorża postawił głównie na zawodników rezerwowych i wracających po kontuzjach, którzy jednak spokojnie powinni poradzić sobie z niżej notowanym rywalem. Tymczasem Lech miał spore problemy i gdyby nie kapitalne wejście Zaura Sadajewa, który w siedem minut zaliczył asystę i dwa gole, wynik mógłby być różny.
To właśnie dyspozycja dnia Czeczena może być kluczem do zwycięstwa poznaniaków. Sadajew zagrał wiosną dwa kapitalne (z Ruchem i Zniczem) oraz jeden słaby mecz (z Cracovią). Zauważalna jest przede wszystkim zmiana w jego zachowaniu – nie protestuje w stronę arbitrów, nie macha rękami, tylko skupia się na grze. Jeżeli dołoży do tego dobrą skuteczność – a poprzednie występy wskazują, że ma na to spore szanse – to sporo namiesza w Ekstraklasie. Pytanie tylko, czy rzeczywiście uda mu się wejść na wysoki poziom, czy podobnie jak jesienią będzie przeplatał bardzo dobre występy katastrofalnymi.
O ile sam Sadajew może być zadowolony z początku rundy, to w wypadku całego zespołu Lecha wypadł on nieco poniżej oczekiwań. Poznaniacy wygrali u siebie z Ruchem Chorzów, a z wyjazdowych spotkań z Cracovią oraz Pogonią przywieźli tylko po punkcie. Z kolei Jagiellonia rozpoczęła z wysokiego „C”, pokonując Legię Warszawa oraz Śląsk Wrocław, po czym przegrała z pałętającą się w dolnej strefie tabeli Koroną Kielce. Mimo tego wypadku przy pracy podopieczni Probierza z pewnością nie załamią rąk i będą chcieli ograć kolejny czołowy zespół Ekstraklasy.
Ich głównym kapitałem jest linia pomocy z defensywnie usposobionymi Michałem Pazdanem i Rafałem Grzybem, ocierającym się o reprezentację Maciejem Gajosem oraz skrzydłowymi: Niką Dzalamidze i Karolem Mackiewiczem. To może być ważny atut, gdyż w Lechu ostatnio zawodnicy z drugiej linii prezentują się przeciętnie. Chodzi zwłaszcza o tych ofensywnie usposobionych (Kasper Hamalainen, Gergo Lovrencsics i Szymon Pawłowski), bo do Łukasza Trałki czy Armanda Djouma nie mamy większych zastrzeżeń. Patrząc na ostatnie występy lechitów to właśnie ta dwójka wystąpi w piątek i będzie próbowała przeciwstawić się ostro grającemu Pazdanowi oraz doświadczonemu Grzybowi. Chyba że Skorża zaryzykuje i postawi na wracającego po kontuzji Linettego.
Spotkanie zapowiada się zatem bardzo ciekawie, oba zespoły mają ogromne atuty i naprawdę ciężko wskazać faworyta. Wszystko rozstrzygnie się więc na boisku.