Lebedyński dla Ekstraklasa.net: Wykonaliśmy mały kroczek w kierunku utrzymania
- Z boiska też się wydawało, że był spalony. Ostatnie mecze w Europie pokazały, że nawet ci teoretycznie najlepsi się mylą. Jasne, że wolelibyśmy wygrać w bardziej uczciwych okolicznościach, ale tak to już jest, że sędziowie raz dają, a raz zabierają - mówił po wygranym meczu z Ruchem Chorzów napastnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Mikołaj Lebedyński.
Jakie wrażenia po debiucie w Ekstraklasie?
Pozytywne. Szczególnie, że wykonaliśmy dziś mały kroczek w kierunku naszego wspólnego celu, jakim jest utrzymanie Podbeskidzia w Ekstraklasie. To zwycięstwo jest dla nas ważne tym bardziej, że jest pierwszym odniesionym przez nas na wyjeździe i to z rywalem z czołówki tabeli.
Chyba mogłeś się spodziewać, że wystąpisz w Chorzowie w pierwszym składzie? Trener Leszek Ojrzyński wykorzystał w ataku już prawie wszystkie warianty, tym ostatnim było postawienie na ciebie.
Już od jakiegoś czasu czułem, że jestem bliski wyjściowego składu. Dziś dostałem szansę od początku i starałem się pomóc drużynie. Mieliśmy w pierwszej połowie swoje sytuacje, ale brakowało nam dokładności, a może trochę szczęścia...
O mały włos nie zaliczyłeś asysty przy okazji Fabiana Paweli.
Tak, zawiązała się fajna akcja i szkoda, że Fabian nie strzelił. Po takim golu na pewno grałoby się nam dużo łatwiej. Zresztą brakuje nam właśnie takich bramek, strzelonych po ładnych, wypracowanych akcjach. W poprzednich meczach sytuacji mieliśmy jak na lekarstwo, ale cieszy to, że dzisiaj było pod tym względem już nieco lepiej.
Na boisku nie miałeś jednak zbyt wiele szans do tego, by pokazać swoje umiejętności, bo w pierwszej połowie Podbeskidzie głównie się broniło. Czujesz, że mogłeś zrobić coś więcej?
Zawsze można zrobić coś więcej, ale faktycznie nie było mi łatwo. Od początku rundy mamy problemy w ataku pozycyjnym. Ciężko było mi wygrać pojedynki główkowe z obrońcami Ruchu, czasami musieliśmy z Fabianem głęboko cofać się po piłkę. Rywale momentami też nie pozwalali nam na zbyt wiele, więc niełatwo było dziś coś zdziałać z przodu. Ale jakieś sytuacje stworzyliśmy i myślę, że gdybyśmy zaatakowali większą ilością zawodników, to gra wyglądałaby z naszej strony jeszcze lepiej. Momentami brakuje nam w ataku opcji do rozegrania, musimy nad tym popracować przed kolejnymi spotkaniami.
Sędzia podyktował dla Podbeskidzia rzut karny, choć chwilę wcześniej Jan Blażek był na spalonym. Mimo wygranej czujecie jakiś niesmak?
Z boiska też się wydawało, że był spalony. Ostatnie mecze w Europie pokazały, że nawet ci teoretycznie najlepsi się mylą. Jasne, że wolelibyśmy wygrać w bardziej uczciwych okolicznościach, ale tak to już jest, że sędziowie raz dają, a raz zabierają. Bilans takich pomyłek na korzyść i przeciwko zawsze wychodzi na zero.