La Liga #20: Trzy goleady, Nietoperze w zimowym śnie [PODSUMOWANIE]
Dwudziesta runda potyczek w La Liga przyniosła aż 41 bramek, co daje średnią 4,1 gola na mecz. Szczególnie zadowoleni mogą być kibice drużyn, które rozgrywały mecze na swoich stadionach. Gospodarze zdobyli 28 bramek, co w porównaniu do 13 strzelonych przez gości wygląda dość imponująco. Jedynym meczem, w którym nie padły gole było starcie Villarrealu z Betisem.
Goleady
W 20 kolejce spotkań mieliśmy okazję obejrzeć trzy goleady, jedna lepsza od drugiej. Nie tylko ilość goli, ale również ich uroda wprawiły kibiców w zachwyt.
Pierwszą z nich mogliśmy oglądać już w sobotę. Celta Vigo podejmowała ostatnie w lidze Levante. Mało kto spodziewałby się, że ten mecz zakończy się wynikiem 4-3. Szczególnie, że do 60 minuty mieliśmy już 3-0 dla Celty. Chwilę później w zaledwie dwie minuty goście z Walencji zdobyli dwie bramki i było blisko doprowadzenia do wyrównania. Pod koniec meczu czwartą bramkę dla gospodarzy zdobył Orellana. Goście odpowiedzieli jeszcze trafieniem Moralesa. Piłkarzom Levante nie udało się wyrównać stanu meczu i trzy punkty zostały w Vigo. Ozdobą tego spotkania był bez wątpienia gol na 2-0 Guidettiego, który pięknie przelobował Mariano.
W niedzielę mieliśmy natomiast strzelecką rywalizację między piłkarzami Realu i Barcelony. Los Blancos na Bernabeu podejmowali Sporting Gijon. Już po 12 minutach mieliśmy 3-0 i było po meczu. Tercet BBC jeszcze w pierwszej połowie dokończył dzieła zniszczenia dokładając jeszcze dwa gole. W drugiej połowie gospodarze nie atakowali, aż z taką determinacją jak w pierwszej odsłonie. Efektem rozluźnienia była bramka Ismy Lopeza na 5-1. Honorowe trafienie nie zmazało jednak rozczarowania z twarzy kibiców Sportingu. Zwycięstwo nad drużyną z Asturii zostało opłacone kontuzjami Bale'a i Benzemy, którzy w tym spotkaniu grali pierwsze skrzypce. Szczególnie francuz zapadł w pamięć fanów zdobywając gola w akrobatyczny sposób.
Drugą niedzielną goleadą było starcie Barcelony z Athletikiem Bilbao. Baskowie przyjechali do stolicy Katalonii by walczyć o choć jeden punkt i wybadać grunt przed ćwierćfinałowymi spotkaniami w Copa del Rey. Już w czwartej minucie boisko z czerwoną kartką na kocie opuścił Iraizoz. Bramkarz „Lwów” faulował próbującego go minąć Suareza. Oprócz kartki mieliśmy jedenastkę, którą pewnie na bramkę zamienił Leo Messi. Grający w „10” piłkarze z Kraju Basków nie mogli przeciwstawić się sile rażenia Dumy Katalonii. Piłkarze Barcy dołożyli jeszcze pięć goli w tym hattrick Suareza. Urugwajczyk dzięki trzem trafieniom prowadzi w klasyfikacji Torofeo Pichichi z 18 golami na koncie. Za jego plecami plasują się Benzema, Neymar i Ronaldo. Pojedynek tercetów BBC i MSN nabiera rumieńców.
Na zakończenie kolejki nie małą strzelaniną uraczyli nas piłkarze Eibaru. Drużyna z północy Hiszpanii rozgromiła przyjezdnych z Granady 5-1. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 2-0. Kiedy bramkę na 2-1 zdobył El Arabi mogło się wydawać, że Granada może jeszcze w tym spotkaniu powalczyć. Nadzieję Andaluzyjczyków na dobry wynik szybko rozwiał Baston. Napastnik Eibaru najpierw asystował, a parę minut później dołożył dwie bramki.
Sevilla „prawie” rządzi w Andaluzji
Po podwójnym zwycięstwie w derbach Sewilli, drużynę Krychowiaka czekały derby Andaluzji. W pierwszym starciu obu drużyn padł bezbramkowy remis więc sprawa „rządów” miała rozstrzygnąć się na Pizjuan. Kwestię zwycięstwa w tym spotkaniu w dwie minuty rozstrzygnął Kevin Gameiro. Jeszcze przed przerwą dwie bramki zdobyte w krótkim odstępie czasowym ustawiły spotkanie. Goście z Malagi starali obrócić losy spotkania jednak udało im się zdobyć tylko jednego gola. Jego zdobywcą był Charles. Do końca spotkania mieliśmy sporo walki, fauli i lekkich napięć. Skutkowało to czerwonymi kartkami dla Iborry oraz Boki. Sevillistas odprawili z kwitkiem kolejnego lokalnego rywala. Tylko w pojedynku z Granadą nie dali rady wygrać. Na rewanż muszą poczekać do przedostatniej kolejki.
Nietoperze w zimowym śnie
Chociaż w Hiszpanii nie ma zimy i owadów nie brakuje, to jednak Nietoperze z Walencji zapadły w głęboki sen zimowy. Remis z walczącym o utrzymanie Rayo był dziewiątym spotkaniem Valencii bez zwycięstwa. Niepokojąca seria Los Ches rozpoczęła się 21 listopada i nie zapowiada się, by szybko się zakończyła. Kibice zgromadzeni na Estadio Mestalla nie spodziewali się, że to goście będą drużyną, która pierwsza wyjdzie na prowadzenie. Odpowiedź gospodarzy, za sprawą Alvaro Negredo zasługuje na oklaski. Nie na co dzień ogląda się bramki z połowy boiska. Kolejną bramkę w tym spotkaniu zdobyło Rayo i prawie dowiozło zwycięstwo do końca meczu. Humory w Walencji uratował w końcówce Paco.
Zaskakujące Getafe
Największą niespodzianką 20. kolejki była wygrana Getafe z Espanyolem. Drużyna spod madryckiej miejscowości rozpoczęła spotkanie od straconej bramki, co było do przewidzenia. Od tego momentu gospodarze wzięli się ostro do pracy. Efektem były trzy bramki oraz słupek i poprzeczka po strzałach z dystansu. Zwyżkująca forma pozwoliła piłkarzom Getafe awansować już na 10. pozycję w lidze. Trzy wygrane z rzędu to rzecz, która piłkarzom z Coliseum Alfonso Perez nie zdarza się zbyt często. W następnej kolejce Getafe będzie miało szansę tę serię przedłużyć, gdyż zmierzą się z Granadą.
Pomnik dla Griezmanna!
Obraz gry Atletico w ostatnich tygodniach nie prezentuje się zbyt okazale. W pierwszej połowie Roijblancos zostali zdominowani przez drużynę Las Palmas. Gospodarze nie potrafili jednak tego wykorzystać. Swoją szansę wykorzystali zawodnicy z Madrytu. Jeden celny strzał w pierwszej połowie dał gościom bramkę strzeloną przez Filipe Luisa. W drugiej połowie role na boisku się odwróciły. To goście zaczęli częściej nękać bramkarza Las Palmas. Skutkiem zmasowanych ataków były dwie bramki Griezmanna, który po raz n-ty w tym sezonie ratuje z opresji swój zespół.
O krok w tył
Mecz Villarrealu z Betisem nie mógł porwać kibiców. W spotkaniu było więcej walki niż klarownych sytuacji. Najdogodniejszą z nich zmarnował Soldado trafiając w słupek. Od tego momentu w meczu działo się niewiele. Dla piłkarzy Betisu punkt wywieziony z Villarrealu jest na wagę złota, tym bardziej, że drużyny z dołu tabeli solidarnie przegrały swoje spotkania. Dla podopiecznych Marcelino remis z Los Beticos jest utratą kontaktu z czołówką. Choć to tylko jeden mecz to może on zaważyć na tym czy Żółta Łódź Podwodna utrzyma zadomowi się na 4 miejscu na stałe czy powalczy o Top3.