Kuklis dla Ekstraklasa.net: Zachowanie piłkarzy Floty? To był kabaret!
- To był kabaret. W niektórych momentach chciało mi się śmiać, bo skoro uznają się za zawodników i twardzieli, to niech nie łapią się co chwilę za twarz i nie padają co pięć minut na murawę - powiedział o zawodnikach Floty Świnoujście pomocnik Arki Gdynia, Piotr Kuklis.
Masz przyłożony lód na kolanie. Co się stało?
Wszystko w porządku. Będę gotowy na mecz z Dolcanem Ząbki.
Iskrzyło na boisku. Sporo stykowych sytuacji, a w roli głównej arbiter, który co rusz przerywał grę.
Trochę nie radził sobie z zapanowaniem nad zachowaniem piłkarzy Floty, bo to co oni dzisiaj robili to była kompromitacja. Na pewno nie przyjechali grać w piłkę. Przez dwadzieścia minut leżeli na murawie, symulowali faule, których nie było. Dlatego gra wyglądała tak, a nie inaczej - była szarpana. Ciężko zrobić cokolwiek, skoro rywal muruje własne pole karne od początku do końca.
Ale przecież każdy zespół, który przyjeżdża na Arkę, ustawia się defensywnie.
Nie, nie każdy. Flota natomiast nam perfidnie przeszkadzała. Jestem zdegustowany. To był kabaret. W niektórych momentach chciało mi się śmiać, bo skoro uznają się za zawodników i twardzieli, to niech nie łapią się co chwilę za twarz i nie padają co pięć minut na murawę. Dzisiaj robili to nagminnie. Zabrakło im szacunku do siebie i do nas.
Czemu nie zwróciliście uwagi sędziemu?
Arbiter ma swój styl panowania nad emocjami. Jeśli nie potrafi, to po rozmowie z zawodnikiem się tego nie nauczy. Moim zdaniem powinno się dzisiaj posypać przynajmniej kilka kartek dla gości za wstrzymywanie, za celową grę na czas.
Zawodników Floty nie chcesz więcej widzieć w Gdyni?
Bardzo chętnie zagrałbym z nimi drugi mecz. Choćby za chwilę.
Zdobyliście tylko jeden punkt, ale gra też pozostawiała wiele do życzenia.
Ja mogę tylko powtórzyć, że rywal przyjechał się tylko i wyłącznie bronić. Na Barcelonę wszyscy ustawiają się bardzo defensywnie, ale mimo to „Duma Katalonii” zwycięża. Nie znam innego zespołu, który jest w stanie wygrywać w przypadku, gdy przeciwnik ustawia się tak jak Flota – całym składem tuż przed szesnastką. Tym bardziej, że przerywali grę faulami, wybijali piłkę po autach. Robili wszystko aby nie stracić bramki. A mimo to jakieś akcje stworzyliśmy i przy odrobinie szczęścia mogliśmy mieć zupełnie inny wynik.
Na pewno mieliście tyle sytuacji? Z trybun wyglądało to inaczej…
Jeszcze przed stratą bramki stworzyliśmy sobie przynajmniej dwie. Gdybyśmy zachowali zimną krew, gdyby nie szwankowała skuteczność, to teraz moglibyśmy żartować z tej defensywnie nastawionej Floty. Trzeba też docenić ich bramkarza. Wyciągał się jak długi przy naszych uderzeniach. Kilka razy ratował im cztery litery. Dobrze że nie przegraliśmy. Ważną zmianę dał Janusz Surdykowski, który wyrównał.
Świetnie z waszego punktu widzenia ułożyły się rezultaty innych spotkań. Czołówka potraciła punkty, a wy tego nie wykorzystaliście.
Nie wszystko da się wygrać. Jest dziewięć kolejek do końca i sporo punktów do zdobycia. Jeszcze nie ma tragedii! Jedziemy dalej, spokojnie kurcze.
A może zbyt mocno nastawiliście się na środowy rewanż w Pucharze Polski z Legią Warszawa? Szanse mieliście niewielkie na awans do finału.
I po co kalkulować? Skoro nawet mamy jeden procent szansy, to trzeba walczyć.
W Gdyni rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net