Kubowicz: Mam sentyment do Floty
- Na pewno z sentymentem wspominam grę we Flocie. Na murawie jednak nie będzie na to miejsca. Trochę szkoda, że w tak ciężkiej sytuacji jedziemy do Świnoujścia na mecz - mówi piłkarz Termaliki, Dawid Kubowicz przed środowym spotkaniem ze swoim byłym klubem.
fot. Piotr Bałut / Polskapresse
Jakie skojarzenia wywołuje u Ciebie hasło Świnoujście?
Bardzo pozytywne. W zespole Floty spędziłem cały poprzedni sezon. Dla mnie był to dobry etap w karierze. Stanowiliśmy drużynę, która trzymała się razem na boisku oraz poza nim. W myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wyniki, które uzyskaliśmy, były pokłosiem tej atmosfery. Z tego, co wiem, to dalej tak tam jest.
Czyli chętnie wrócisz w środę na boisko Floty?
Na pewno z sentymentem. Na murawie jednak nie będzie na to miejsca. Trochę szkoda, że w tak ciężkiej sytuacji jedziemy do Świnoujścia na mecz.
Na to spotkanie wybieracie się pełni wiary we własne umiejętności. Po wygranym spotkaniu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski nie może być chyba inaczej?
Wygraliśmy ważne spotkanie. Do naszego dorobku dopisaliśmy kolejne ważne punkty. Z Flotą chcemy zdobyć kolejne. Ten zespół znany jest z tego, że przegrywa w tym sezonie ze słabszymi zespołami. Wygrał z nim, na jego boisku, Kolejarz Stróże czy Dolkan Ząbki. W tym upatrujemy swojej szansy na dobry wynik. Chociaż wszystko zależy od nas i dyspozycji, jaką zaprezentujemy. W Świnoujściu nie będzie łatwo. Po tym, co koledzy pokazali w niedzielę, jestem jednak optymistą.
Pojedynek z KSZO z powodu żółtych kartek obserwowałeś z trybun. Czy ciśnienie było większe niż na boisku?
Tego nawet nie da się porównać. Jak się siedzi wśród kibiców, to człowiek bardzo się denerwuje. Od razu chciałby wejść na boisko. Z trybun widać każde niedociągnięcie czy złe ustawienie. Na pewno ma się lepszą analizę spotkania niż na murawie. Na boisku górę bierze adrenalina.
Chyba największy poziom emocji był po wyrównującym golu dla KSZO?
Myślałem, że gdy zdobyliśmy bramkę, to już wtedy wszystko potoczy się po naszej myśli. A tutaj okazało się, że rywale niespodziewanie wyrównali. Przydarzył nam się moment dekoncentracji, który przeciwnik wykorzystał.
W tym sezonie takich momentów dekoncentracji mieliście więcej. Z czego wynikają?
Sam nie wiem. Jednak faktem jest, że takie sytuacje się nam zdarzają. Tak przecież było w meczu z Odrą Wodzisław Śląski czy z GKP Gorzów Wielkopolski. Ten ostatni mecz jednak był rozegrany na początku sezonu. Możliwe, że w tych spotkaniach doszliśmy do wniosku, że gdy strzeliliśmy pierwsi bramkę, to mamy mecz wygrany. Jak się okazało, tak nie było. W I lidze, jak widać, każda drużyna walczy, bez względu na jakiej znajduje się pozycji.
Po niedzielnym spotkaniu z KSZO do miejsca w pierwszym składzie możesz mieć dalej...
To wszystko zależy od trenera. Do tego spotkania jestem przygotowany na sto procent. Jeżeli będę miał okazję wejść na boisko to dam z siebie wszystko. Nieważne dla mnie jest, czy zagram pięć czy pięćdziesiąt minut. Liczyć ma się dobro drużyny. Mam nadzieję, że jak będę miał okazję, to pomogę w zdobyciu punktów.
Rozmawiał Andrzej Mizera / Gazeta Krakowska