menu

Krzysztof Juras o Lechii Gdańsk i Arce Gdynia: Doktor Zarandia [komentarz]

5 listopada 2018, 08:00 | Krzysztof Juras

Za nami już 14 seria spotkań ekstraklasy. Z trójmiejskiego duetu jako pierwsi grali zawodnicy gdyńskiej Arki. Grali z Pogonią Szczecin i - niestety - jak zwykle przegrali. Ta klątwa gdynian w meczach z tym rywalem trwa już ponad 11 lat.

Na zdjęciu: Luka Zarandia
Na zdjęciu: Luka Zarandia
fot. Piotr Hukało

Ostatni raz bowiem Arka ograła szczecinian 17 czerwca 2007 r. Wówczas na stadionie przy Olimpijskiej było 2:0, a gole dla żółto-niebieskich zdobyli: Olgierd Moskalewicz i Damian Nawrocik. Od tego czasu bilans Arki z Pogonią (wliczając piątkowe spotkanie) to 7 porażek i remis.

No, ale wróćmy do piątkowej batalii. Mecz stał, jak na naszą ekstraklasę, wysokim poziomie. Spotkanie w Gdyni oglądało się wybornie, tylko - niestety - zakończyło się wynikiem, który gospodarzy i ich kibiców nie mógł zadowolić. Po raz trzeci z rzędu arkowcy w spotkaniach z Pogonią stracili na własnym stadionie trzy gole. A wydawało się, że gdynianie przerwą zła passę z tym rywalem, bowiem do przerwy, grali dobrze, prowadzili i byli drużyną lepszą od Pogoni. Wystarczyły jednak dwa indywidualne błędy Frederika Helstrupa i Pavelsa Steinborsa by marzenia o zwycięstwie prysły jak mydlana bańka. Starali się Rafał Siemaszko czy Luka Zarandia, lecz nie potrafili znaleźć sposobu na Łukasza Załuskę.

Skoro już jestem przy Zarandii, to chyba skrzydłowy Arki zaczął studiować medycynę i pragnie zostać panem doktorem. Jak bowiem inaczej potraktować jego zachowanie tuż przed przerwą, kiedy to na jednym z graczy Pogoni próbował przeprowadzić zabieg tracheotomii. Myślę, że Gruzin bardziej powinien skupić się na graniu w piłkę nożn ą, a jego zachowania w tym przypadku absolutnie nic nie tłumaczy.

Tyle o Arce. Liderująca w tabeli Lechia grała w Poznaniu, gdzie ostatni raz wygrała w meczu ligowym ponad 52 lata temu. W pierwszej połowie sygnał do przełamania poznańskiej klątwy dał Flavio Paixao, który efektownym strzałem pokonał bramkarza Lecha Jasmina Buricia. Gospodarze nie mieli ochoty zmieniać status quo w bilansie poznańsko-gdańskich meczów i próbowali wyrównać, ale biało-zieloni odpowiedzialnie i skutecznie zagrali w defensywie. Lech nie zdobył wyrównującego gola, a Lechia zdjęła z siebie trwającą ponad pół wieku klątwę.

Ekstraklasa: Lechia wraca na fotel lidera. Gdańszczanie pokonali na wyjeździe Lecha 1:0


Polecamy