Krzysztof Drzazga: Nie mogliśmy być dla Cracovii za bardzo gościnni
Krzysztof Drzazga był jednym z wyróżniających się zawodników w derbach Krakowa. Jego piękny strzał dał Wiśle bramkę na 1:0. Po hat-tricku w meczu z Koroną napastnik „Białej Gwiazdy” podtrzymał więc strzelecką passę.
fot. Andrzej Banaś
Strzelił Pan bardzo ważną bramkę, dającą prowadzenie. Jakie pozostały wrażenia?
To był strzał sytuacyjny. Marko Kolar fajnie powalczył o piłkę, mnie futbolówka spadła na klatkę piersiową, pomyślałem, żeby uderzyć, dobrze trafiłem i ten gol dał nam ważne prowadzenie w meczu.
W poprzednim spotkaniu miał Pan hat-tricka. To pomogło w tym, by nabrać luzu i podjąć odważną decyzję w derbach na strzał z dystansu?
Zdecydowanie tak było. Ciśnienie ze mnie trochę zeszło. Trochę meczów potrzebowałem do strzelenia bramki dla Wisły w ekstraklasie. W końcu zacząłem trafiać i oby tak dalej.
W takim meczu jak ten z Cracovią jeszcze Pan nie grał? Jak Pan go zapamięta?
Na pewno pod względem atmosfery to był dla mnie najlepszy mecz w mojej przygodzie z piłką. Oby przytrafiło się mi jeszcze jak najwięcej takich spotkań. Oby kibice, którzy tak bardzo nas wspierają, zawsze tak licznie przychodzili na stadion.
Musiał Pan zejść z boiska w drugiej połowie. Co z Pana zdrowiem?
Po meczu z Koroną odczuwałem ból mięśnia dwugłowego. Trochę mnie w tym mięśniu pociągnęło w pierwszej połowie derbów. Później stało się tak też w drugiej połowie, kiedy oddawałem mocny strzał lewą nogą. Wolałem, żeby ktoś wszedł w pełni sił, bo ja już nie dałbym rady grać.
Jak Jakub Błaszczykowski zdobył gola na 3:0, to miał Pan już pewność, że wygracie?
Mówi się, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Dobrze, że piłka wpadła do siatki na 3:0. Jak się później okazało, ta bramka na końcu była decydująca.
Cracovia zdobyła pod koniec meczu dwie bramki. Było nerwowo?
Tak, ale teraz nie jest to już dla nas ważne.
Rozumiem, że czuliście się pewnie w tym spotkaniu?
Zdecydowanie tak było. Sztab trenerski cały tydzień przygotowywał nas do tego, że gramy u siebie, to jest nasze boisko i nie możemy być za bardzo gościnni.
Co głównie zadecydowało o sukcesie?
Myślę, że konsekwencja w działaniach i agresja w grze. Vullnet Basha zagrał kapitalne zawody, był wszędzie na boisku. Wyglądaliśmy dobrze jako cały zespół, jeden za drugiego walczył. Oby tak było w kolejnych meczach.
Zaskoczył was czymś w tym meczu zespół Cracovii?
Ciężko powiedzieć. My patrzymy się na siebie. Staramy się nie oglądać na rywala. Mamy grać swoją piłkę i tak było tym razem.
Teraz przed wami mecz z Legią. Do niego zdąży się Pan wyleczyć?
W poniedziałek przejdę badania, ale myślę, że do tego spotkania wszystko będzie ze mną w porządku.
Czyli w meczu z Legią zamierza Pan kontynuować zwycięską i strzelecką passę?
Zdecydowanie tak. Wiadomo, że jak się strzela bramki, to chciałoby się grać co dwa dni i je zdobywać. Ale najważniejsze jest zdrowie i dobro drużyny. Jeżeli do meczu z Legią nie będę przygotowany w stu procentach, to nie zagram.
Spotkanie z Legią to będzie dla was wyżej zawieszona poprzeczka niż starcie z Cracovią?
Oglądam ligowe mecze. Trudno powiedzieć. Mecz meczowi nie jest równy. Będzie to ciężkie spotkanie, ale na pewno będziemy grać o trzy punkty.
Tak bawili się kibice Wisły
Przemarsz kibiców Cracovii
Kibice Cracovii na trybunach
197. Wielkie Derby Krakowa. "Biała Gwiazda" lepsza od "Pasów"