menu

Kruk z Kataru. Chorwacja nie boi się dogrywek i karnych

6 grudnia 2022, 19:30 | Jaromir Kruk

Przed czterema laty na mundialu w Rosji Chorwacja w fazie pucharowej zaliczyła 3 dogrywki i 2 konkursy karnych i zameldowała się w wielkim finale. Podopieczni Zlatko Dalicia na Al Janoub Stadium w Wakrah pokazali ponownie, że w próbach nerwów czują się znakomicie i pokazali Japończykom jak należy wykonywać i bronić jedenastki. – Myślałem, że wygramy – mówił przed meczem z wicemistrzami świata Shinji Ono, gwiazda Samurajów z początku wieku.


fot. epa/pap

Chorwaci kochają karne

Japończycy w fazie grupowej pokonali Niemców i Hiszpanów, choć w obu meczach przegrywali. Z Chorwacją na Al Janoub wyszli na prowadzenie przed przerwą i górowali nad wicemistrzami świata szybkością i dynamiką. Podopieczni Zlatko Dalicia nadrabiali doświadczeniem i cwaniactwem, a zaraz po zmianie stron wyrównał niezniszczalny Ivan Perisić, 120-krotny reprezentant kraju. Chorwaci obawiali się, że Samuraje, którzy są chyba w stanie biegać bez wytchnienia przechylą szalę na swoją korzyść, jeśli nie w regulaminowym czasie to dogrywce. Impet Samurajów jednak słabł, a od początku dogrywki obie strony wyczekiwały na karne. Dalić nie bał się nawet zaryzykować zdejmując dwóch gigantów – Lukę Modricia z Realu Madryt i Mateo Kovacicia z Chelsea. Obaj nawet nie byli w stanie się zdziwić, a za nich weszli Nikola Vlasić (Torino) i Lovro Majer (Rennes). Japończyków te roszady nieco zdezorientowały, tym bardziej, że sami panicznie bali się karnych. W 2010 roku na mundialu w RPA przygodę Samurajów zakończyli Paragwajczycy. Wtedy tylko Kamado obił poprzeczkę, a zespół z Ameryki Południowej wykonał bezbłędnie wszystkie jedenastki.

– Mamy bardzo dobry zespół i stać nas na wiele – przekonywał Akira Nishino, były selekcjoner Japonii, trener kadry olimpijskiej z 1996 roku, pogromców Brazylii z turnieju z Sydney.

Ten szanowany coach był na każdym występie rodaków w Katarze i zaniepokojony przyglądał się ich nieudolności w dodatkowym konkursie. Samuraje nie radzili sobie z presją. Takumi Minamino (AS Monaco), Kaoru Mitoma (Brighton) i Maya Yoshida (Schalke 04) uderzali lekko i sygnalizowanie robiąc z Dominika Livakovicia bohatera. Chorwatom nie pokrzyżował szyków nawet fatalnie wykonany karny przez Marko Livaję, który kopną piłkę w japońskim stylu, bez wiary.

– Mamy doświadczenie gry pod presją, ale wielkie słowa uznania należą się Dominikowi Livakoviciowi, który bronił wspaniale karne. Mecz z Japonią był dla nas bardzo trudny, wróciliśmy do gry dzięki pięknemu uderzeniu głową Ivana Perisicia, a karne należały do nas. Z Brazylią musimy się jednak zaprezentować znacznie lepiej, tak naprawdę to będzie test możliwości reprezentacji Chorwacji – przekonuje Daniela Rogulj, znana dziennikarka Total Croatia News.

Jak awansowali?

Chorwacja awansowała do ćwierćfinału, ale z 5 zdobytych goli 4 uzyskała w meczu z Kanadą (4:1). Brazylijczycy mogą się okazać zbyt szybcy dla ekipy Dalicia, który wystawił w pierwszej jedenastce siedmiu zawodników, którzy ukończyli 30 lat. Rywalizacja z dynamicznymi Japończykami kosztowała ich mnóstwo energii, a w zespole Brazylii nie brakuje dynamicznych zawodników. Canarinhos są zadecydowanbym faworytem ćwierćfinału i to akurat nie przeszkadza Hrvatskiej.

– Chcemy na mundialu cieszyć się każdą chwilą – mówi Marko Livaja, pechowy egzekutor karnego.

Po jego zmarnowaniu piłkarz Hajduka Split czuł się podle, ale zaraz humor poprawili mu Japończycy i Dominik Livaković, bramkarz Dinama Zagrzeb. W drużynie narodowej Chorwacji nie ma żadnych podziałów, klubowych animozji, jest jedna rodzina, która nie chce rozstawać się z mundialem.

– U nas panuje podobna rodzinna atmosfera jak w kadrze Brazylii. Nie mamy nic do stracenia, a wiele do zyskania – dodaje Daniela Rogulj, piękna żurnalistka, rozchwytywana przez media z całego świata.

Piłkarzy Chorwacja nie może się wstydzić, pięknych kobiet też.