Koronawirus zmienił nawet... celebrowanie strzelonych goli. "Lewandowski będzie chyba musiał mieć dobrze obandażowane łokcie"
Szalejąca pandemia koronawirusa wpłynęła nie tylko na organizację wydarzeń sportowych (większość odwołano, a rozgrywki, które zostały wznowione, odbywają się bez udziału publiczności), ale i na... celebrowanie strzelonych goli. Piłkarze ligi niemieckiej, która jako pierwsza wróciła na boiska po wymuszonej SARS-CoV-2 przerwie, dostali od władz DFL i niemieckiego związku zakaz... wspólnego cieszenia się po zdobytych bramkach.
fot. East News
Wszystko po to, by ograniczyć do minimum bezpośredni kontakt między zawodnikami. W ostatnich kolejkach Bundesligi widzieliśmy zatem, że nie tylko przywitanie, ale i celebrowanie goli odbywa się poprzez stuknięcie się łokciami.
- Nie ma co ukrywać, że strzelanie goli to są emocje niereżyserowane, ale tutaj jednak zauważamy, że piłkarze starają się nie wpadać sobie w ramiona. Teraz popularne stało się dziękowanie sobie łokciem, więc jest to swego rodzaju ewenement, który, mam nadzieję, za trzy miesiące zniknie. A teraz piłkarze, którzy najczęściej strzelają, tak jak jest w przypadku Roberta Lewandowskiego, muszą chyba mieć dobrze obandażowane łokcie, żeby nie narazić się na jakieś stłuczenia - powiedział Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski w piłce nożnej.
LIGA NIEMIECKA w GOL24
Więcej o LIDZE NIEMIECKIEJ - newsy, wyniki, terminarz, tabela