Korona uratowała punkt z Zagłębiem. Kolejna bramka Abwo dla "Miedziowych"
W pierwszym niedzielnym meczu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała na własnym boisku z Zagłębiem Lubin 1:1 (0:1). Podopieczni Oresta Lenczyka byli w tym meczu zespołem lepszym, ale po golu Davida Abwo z pierwszej połowy nie potrafili dowieźć wygranej do końca meczu. Wyrównanie dał gospodarzom Jacek Kiełb.
Przed meczem zastanawiano się, czy Orest Lenczyk od pierwszej minuty postawi na Davida Abwo. Bohater meczu z Górnikiem Zabrze opuścił większą część okresu przygotowawczego i trener lubinian przewidywał, że tym razem posadzi skrzydłowego na ławce. Jeśli miała być to zasłona dymna dla Jose Rojo Martina i jego Korony, podstęp doświadczonego szkoleniowca był strzałem w dziesiątkę.
To Abwo okazał się bowiem bohaterem pierwszych minut spotkania na Kolporter Arenie. W 8. minucie Nigeryjczyk wykorzystał swoją szybkość, urwał się obrońcom gospodarzy i ładnym lobem nie dał szans na interwencję Zbigniewowi Małkowskiemu. Skrzydłowy "Miedziowych" potwierdził tym samym, że mimo niedawnej kontuzji jest w świetnej formie - w drugim wiosennym meczu strzelił swoją trzecią bramkę, choć we wcześniejszych 64 występach w Ekstraklasie dokonał tej sztuki tylko czterokrotnie.
Wczesna pora rozgrywania meczu najwyraźniej nie wpłynęła zbyt dobrze na gospodarzy, którzy w pierwszej połowie prezentowali się bardzo przeciętnie. Akcjom Korony brakowało płynności i przede wszystkim pomysłu na ich rozegranie. A gdy już kielczanom udało się zagrozić bramce Zagłębia, między słupkami świetnie spisywał się Silvio Rodić. Chorwat szczególnie zaimponował pod koniec pierwszej połowy, gdy wybronił strzał Macieja Korzyma z bardzo bliskiej odległości. Goście mieli jedną niezłą okazję na podwyższenie prowadzenia, ale niepilnowany w polu karnym Aleksander Kwiek uderzył fatalnie i nawet nie trafił w bramkę.
Ostra reprymenda od coraz lepiej radzącego sobie z językiem polskim trenera Martina musiała podziałać mobilizująco na gospodarzy, którzy już po dziesięciu minutach drugiej połowy doprowadzili do wyrównania. Mało widoczny w pierwszej części spotkania Jacek Kiełb uderzył piłkę zza pola karnego, a szczęśliwy rykoszet od jednego z obrońców Zagłębia zupełnie zmylił Rodicia. Goście byli jednak sami sobie winni, bo dosłownie kilkadziesiąt sekund wcześniej doskonałą okazję pod bramką Małkowskiego zmarnował Arkadiusz Piech.
Strzelony gol natchnął nieco entuzjazmu w poczynania piłkarzy Korony, która na moment zepchnęła gości do obrony i mogła szybko wyjść na prowadzenie. W 61. minucie pod bramką Zagłębia doszło do ogromnego zamieszania, ale w asyście obrońcy Kiełb nie był w stanie skierować piłki do bramki.
Kibice gospodarzy, spodziewający się kolejnych frontalnych ataków w wykonaniu swojej drużyny, musieli jednak się rozczarować. W następnych minutach Zagłębie uspokoiło swoją grę i w pewnym momencie było nawet bliższe strzelenia kolejnej bramki. Korona nieoczekiwanie stanęła, a po stałych fragmentach gry niezłe okazje mieli Bartosz Rymaniak (strzał piętą obok słupka) i wprowadzony na boisko w drugiej połowie Łukasz Janoszka (główka nieznacznie nad poprzeczką). Niebezpiecznie również było po dwójkowej akcji Abwo i Piecha, ale płaski strzał tego drugiego zdołał odbić Małkowski.
Goście przeważali do ostatnich minut, ale na przeprowadzenie kolejnej bramkowej akcji zabrakło im czasu. Podział punktów nie satysfakcjonuje żadnej ze stron - Korona po całkiem niezłym, choć przegranym meczu z Legią przy Łazienkowskiej chciała na domową inaugurację wiosny sięgnąć po trzy punkty. Kielczanie zaprezentowali się jednak gorzej niż przed tygodniem w stolicy i nie zasłużyli na więcej niż remis. Żałować mogą za to piłkarze Zagłębia, które na Kolporter Arenie było nieco lepszym zespołem. Gdyby nie przespany początek drugiej połowy spotkania, lubinianie pewnie wracaliby do siebie z kompletem punktów.
Eliminacje Euro 2016. Polska w grupie D! Zagramy z Niemcami, Irlandią i Szkocją!