menu

Korona traci kibiców, a Lettieri swoje. Trenerze! Gdzie jest ta młodzież? [ANALIZA]

5 maja 2019, 15:25 | Sławomir Stachura

Korona traci kibiców. Sobotni pojedynek z Miedzią obejrzało z trybun Suzuki Areny 4451 ludzi, a i tak niektórzy mówią, że to liczba naciągana. Jedno jest pewne – to najniższa frekwencja na kieleckim stadionie i aż dziw bierze, że w klubie nie biją na alarm.

Charakterystyczny obrazek z meczu Korony z Miedzią. Chaos i jeszcze raz chaos
Charakterystyczny obrazek z meczu Korony z Miedzią. Chaos i jeszcze raz chaos
fot. Sławomir Stachura

[galeria]Koszmarna gra odstrasza kibiców z trybun
Ale czy kibiców będzie przybywać, skoro drużyna prezentuje się tak mizernie? Dwa ostatnie mecze to najmniejsza publika na Suzuki Arenie w obecnych rozgrywkach (w przegranym 0:2 z Arką Gdynia było 4479) i trzeba mieć naprawdę stalowe nerwy, by kolejny raz przyjść na stadion i po raz kolejny oglądać tak żenujący poziom meczu ekstraklasy. To co zaprezentowały drużyny w pierwszej połowie to jakiś koszmar i miało się wrażenie, że prześcigają się w nieudolności. Gra na alibi i najczęściej do tyłu, bez jakiejkolwiek myśli taktycznej. Miedź przyjechała do Kielc z jednym nastawieniem – byle nie przegrać, ale Korona powinna mieć na uwadze to, że mocno nadszarpnęła już zaufanie kibiców. I nie powinno być usprawiedliwiania, a słowa trenera Gino Lettieriego na konferencji prasowej są bez sensu. Zmęczony sezonem to może być Ajax Amsterdam, który rozegrał już 32 mecze w holenderskiej Eredivisie, dołożył do tego kilkanaście o najwyższą stawkę w Europie i jest jedną nogą w finale Ligi Mistrzów. Korona, która - jak mówi Lettieri - była o krok od grupy mistrzowskiej, męczy się w strefie drużyn walczących o utrzymanie, zamiast rozdawać w niej karty. Pojedynek z Miedzią pokazuje, że w Kielcach nie ma drużyny, a jedynie zlepek indywidualnych piłkarzy, którzy w dodatku nie robią postępów. I czasem ma się wrażenie, że niektórzy z nich robią łaskę, wychodząc na boisko.

Jeden Sokół wiosny nie czyni

Korona już przed przegranym pojedynkiem z Arką Gdynia miała zapewniony ligowy byt i wydawało się, że trener Lettieri zacznie w końcu myśleć o tym, co będzie w lipcu. Od nowego sezonu wchodzi przecież przepis o młodzieżowcu, jest w Koronie grupa utalentowanych zawodników, których właśnie teraz można sprawdzić. Tak, jak robią to inne kluby. Z Miedzią zadebiutował w bramce Korony Paweł Sokół i dobrze, ale to za mało. Dlaczego cały mecz na ławce rezerwowych spędził Oskar Sewerzyński, a kolejny raz grał bezproduktywny Oliver Petrak? Dlaczego wyróżniający się w drużynie juniorów Wiktor Długosz pojechał na mecz czwartej ligi do Sędziszowa zamiast dostać szansę na tym najwyższym poziomie? Trener Lettieri mówi, że Korona musi dbać o drużynę juniorów, bo walczy o mistrzostwo Polski i myśli o rezerwach dobijających się do trzeciej ligi. Szkopuł w tym, że najlepsi juniorzy i tak swojej juniorskiej drużynie nie pomagają, bo albo siedzą na ławie w ekstraklasie jak Sewerzyński, albo grają w czwartej lidze jak Długosz. A ci, jak choćby wspomniany Petrak, którzy do pierwszego zespołu już nic nie wniosą, dostają kolejne szanse i kolejny raz je marnują. Mecz z Miedzią był doskonały właśnie do tego, by pożonglować na boisku młodzieżą. W piątek z Wisłą w Krakowie ciężar gatunkowy będzie przecież zupełnie inny...

Nie ma napastnika

Mecz z Miedzią udowodnił po raz kolejny, że w Koronie nie ma rasowego snajpera. Sytuacje mieli przecież Felicio Brown Forbes i Elia Soriano i po raz kolejny nie potrafili ich wykorzystać. Z przeciętnym zespołem z Legnicy trener Lettieri sam zresztą pozbawił się siły ognia, bo wystawił aż trzech nominalnych środkowych pomocników (Jakub Żubrowski, Ognjen Gnjatić i Petrak). Nie było akcji oskrzydlających, a więc tego, co Koronie zawsze dawało dobre rezultaty. Trochę lepsza gra była po przerwie, gdy Lettieri zrobił zmiany. I choć Korona miała przewagę i znacznie częściej była w posiadaniu piłki, to mogła też przegrać, bo dobre sytuacje mieli też goście.

Znów zaśpiewali Lettieriemu

Kibice Korony są zniecierpliwieni i po raz kolejny dali temu wyraz pod koniec meczu.
- Gramy o wszystko, hej Gino wejdź na boisko oraz „Gdzie są wyniki, hej Gino gdzie są wyniki? –skandowali kibice Korony z Młyna. A już w doliczonym czasie gry znowu zaśpiewali niemieckiemu trenerowi: „auf wiedersehen” (do widzenia).



POLECAMY RÓWNIEŻ:



Zgody i kosy kibiców świętokrzyskich klubów piłkarskich Korona ma 45 lat. Tak awansowała do ekstraklasy
TOP 11 najlepszych napastników Korony w ekstraklasie! Król może być tylko jeden! Sprawdź - aktualizacja [GALERIA]
Korona Kielce, Wiosna 2019 - Piłkarze bez tajemnic, Kontrakty, wartość rynkowa
Zgody i kosy kibiców świętokrzyskich klubów piłkarskich Korona ma 45 lat. Tak awansowała do ekstraklasy
TOP 11 najlepszych napastników Korony w ekstraklasie! Król może być tylko jeden! Sprawdź - aktualizacja [GALERIA]
Korona Kielce, Wiosna 2019 - Piłkarze bez tajemnic, Kontrakty, wartość rynkowa

NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM SPORCIE NA:
Sport Echo Dnia

NAJWIĘCEJ INFORMACJI O KORONIE KIELCE NA:
Korona Kielce - Echo Dnia


Polecamy