Korona uratowała remis z Piastem. Kwiecień powtórzył wyczyn Djousse
Piast Gliwice zremisował z Koroną Kielce 1:1 w meczu otwierającym 20. kolejkę Ekstraklasy. Gliwiczanie prowadzili po golu Pavola Cicmana z 51. minuty, ale 20 minut później wyrównał Kamil Sylwestrzak. Na osobną uwagę zasługuje jednak Bartosz Kwiecień, który w doliczonym czasie gry pojawił się na boisku i chwilę później obejrzał czerwoną kartkę.
Obie ekipy podchodziły do tego pojedynku w zupełnie różnych nastrojach. Piast był żądny własnej rehabilitacji po koszmarnym występie we wtorek w Bydgoszczy, gdzie gliwiczanie zostali rozbici w puch i pył przez miejscowego Zawiszę aż 0:6. Korona z kolei chciała pójść za ciosem po dwóch kolejnych zwycięstwach na własnym stadionie, gdzie ekipa Pachety była lepsza zarówno od Widzewa Łódź (3:2), jak też i Lecha Poznań (1:0).
Pierwsze emocje przy okazji tego starcia pojawiły się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem Bartosza Frankowskiego, kiedy to okazało się, że w kadrze meczowej Piasta zabrakło miejsca dla etatowego numeru jeden tej drużyny – chorego Dariusza Treli, który przed samym spotkaniem miał gorączkę. Oprócz niego, w osiemnastce nie znalazł się Carles Marc Martinez, natomiast na ławce rezerwowych zasiedli Wilczek oraz Izvolt. W ich miejsce w wyjściowej jedenastce Marcina Brosza zobaczyliśmy na bramce Szumskiego, a w polu Cicmana, Murawskiego oraz Polaka. W Koronie, w porównaniu do meczu z Lechem, nastąpiły tylko dwie wymuszone zmiany. Za zawieszonych za kartki Pilipczuka oraz Jovanovicia do wyjściowego składu wskoczyli Malarczyk i Janota.
W pierwszej połowie spotkanie nie było wielkim widowiskiem. Obu zespołom z wielkim trudem przychodziło tworzenie sytuacji podbramkowych, które pojawiały się raczej tylko po stałych fragmentach gry. W 22. minucie pojedynku do dośrodkowania z rzutu rożnego Golańskiego dopadł Dejmek, ale z kilku metrów posłał piłkę głową obok słupka bramki Szumskiego. W odpowiedzi dobrą szansę miał również Piast. Podgórski zacentrował piłkę z narożnika boiska wprost do dobrze ustawionego Zbozienia, ale ten pod naciskiem obrońców posłał ją ponad poprzeczką. Zbyt wiele do przerwy się już nie wydarzyło i na kwadrans odpoczynku piłkarze Korony i Piasta schodziły z bezbramkowym remisem.
Druga część spotkania rozpoczęła się od niezwykle szczęśliwej bramki dla gospodarzy. W 51. Minucie pojedynku Pavol Cicman starał się dośrodkować z prawego skrzydła w kierunku ustawionego w polu karnym Jurado, ale nieoczekiwanie odbita przez Sylwestrzaka centra wpadła do bramki Korony ponad totalnie zaskoczonym Zbigniewem Małkowskim. Goście próbowali natychmiast odpowiedzieć, ale uderzenia z kilkunastu metrów Kiełba oraz Golańskiego w żaden sposób nie utrudniły życia Jakubowi Szumskiemu.
Koroniarze konsekwentnie dążyli do wyrównania i dopięli swego na 20 minut przed końcem spotkania, kiedy pechowiec przy bramce dla Piasta, Kamil Sylwestrzak, niczym rasowy snajper, wykończył ładną akcję Macieja Korzyma z Pavolem Stano i asystę tego pierwszego, doprowadzając do zasłużonego remisu.
Kolejne minuty upływały głównie pod wpływem dużej śnieżycy, która rozpoczęła się nad Gliwicami tuż po bramce Sylwestrzaka, a obie drużyny miały spore problemy ze skonstruowaniem akcji, która mogłaby im zapewnić trzy punkty. W samej końcówce jeszcze czerwoną kartkę w stylu Donalda Djousse obejrzał Bartosz Kwiecień, który wszedł na boisko kilkadziesiąt sekund wcześniej i po chwili niepotrzebnym, typowym ‘flying tackle’ zaatakował Tomasza Podgórskiego. Kartka dla Kwietnia była ostatnim akcentem pojedynku zakończonego sprawiedliwym podziałem punktów po bardzo przeciętnym pojedynku.