menu

Korespondencja z Pragi. Czesi wierzą w niespodziankę. Widzą problemy Biało-Czerwonych

23 marca 2023, 14:27 | Jaromir Kruk z Pragi

Jeszcze nigdy reprezentacja Polski nie wygrała z Czechami, lub Czechosłowacją na jej terenie. Przełomu spróbuje dokonać zespół Fernando Santosa, ale przystąpi do piątkowej inauguracji eliminacji Euro 2024 w Pradze poważnie przetrzebiony kontuzjami. – Macie Lewandowskiego, a u nas zabraknie Patrika Schicka, króla strzelców Euro 2020 – podkreśla Tomas Ujfalusi, były reprezentant Czech, półfinalista Euro 2004.


fot. Szymon Starnawski

Schick po urazie pachwiny musiał pozostać w Niemczech i leczy się w Bayerze Leverkusen. Kolejny raz na niego liczono, kolejny raz wypadł, ale do problemów swojego asa czescy kibice już się przyzwyczaili. W ubiegłym roku ceniony napastnik wystąpił tylko w dwóch spotkaniach drużyny narodowej i strzelił jednego gola. Zabrakło go między innymi w barażu ze Szwecją. Jego absencje miały wpływ na wyniki zespołu Jaroslava Silhavy’ego, który nie zrealizował postawionych celów – nie awansował na mundial do Kataru i nie utrzymał się w Dywizji A Ligi Narodów.

Mimo niepowodzeń selekcjoner zachował posadę, bo pamięta się, że osiągnął ćwierćfinał Euro 2020 i jest ceniony za wprowadzanie młodzieży do seniorskiej kadry. – Jak nie COVID, to kontuzje, problemów nam nie brakuje – mówi Stanislav Hrabe, czeski dziennikarz, którzy martwi się o zdrowie Vladimira Coufala. Obrońca West Hamu to jedna z najważniejszych postaci obecnej reprezentacji Czech, dla wielu numer 2 po jego klubowym koledze, Tomasu Soucku. Kwestia występu Coufala ma się rozstrzygnąć tuż przed meczem z Polską. – Jak znam Vladimira to zagra – przekonuje Hrabe.

Dzień przed bojem z Polakami w stolicy Czeskiej Republiki nie padało, ale przenikliwy wiatr dokuczał nie tylko spacerowiczem. W centrum Pragi można było spotkać naszych kibiców, których pojawiło się ze względu na małą pojemność stadionu niewielu. Polacy dyskutowali oczywiście o powołaniach, absencji Grzegorza Krychowiaka i aferze premiowej z Kataru. Na starcie kadencji Fernando Santos nie zastał dobrej atmosfery wokół drużyny narodowej, a ze składu wypadli doświadczony Bartosz Bereszyński i kreatywny Kacper Kozłowski, a do końca środowego treningu nie dotrwał Sebastian Szymański. Niewiadomo co będzie z Janem Bednarkiem… Spekuluje się, że gdyby nie wybiegł od pierwszych minut na boisko, zastąpi go Paweł Dawidowicz.

Czesi specjalnie kłopotami naszej reprezentacji się nie tylko ekscytują, ale nawet nie zajmują. – Macie Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego, piłkarzy najwyższej światowej klasy. Afery? To bardziej medialne tematy, nie wpłyną raczej na grę. Przyszedł nowy trener i to z wysokiej półki – Fernando Santos, on na pewno doda coś ekstra. Mimo to nie mogę powiedzieć, że nie mamy szans na korzystny wynik w starciu z Polską. W reprezentacji Silhavy’ego trochę planowo, trochę z konieczności pojawiło się kilku młodych, bardzo ciekawych zawodników. I na nich bardzo liczymy. Gramy u siebie, przy wsparciu własnej publiczności, a spotkania z Polakami zawsze mobilizowały czeskich piłkarzy. I to wyjątkowo. Teraz też można się spodziewać walki na całego – zapewnia Hrabe.

Zresztą, kto wie czy odkryciem inauguracji kwalifikacji Euro 2024 nie zostanie ktoś z debiutantów: 19-letni Matej Jurasek ze Slavii Praga, bądź 22-letni napastnik Sparty Praga – Tomas Cvancara. W kadrze na Polskę znalazło się 15 graczy z czeskiej ligi, z czego wszyscy w Pradze są dumni. Boom na cudzoziemców tamtejsze kluby mają już za sobą, obecnie stawiają odważnie na młodzież i raczej na tym nie tracą. Nasi południowi sąsiedzi są głodni sukcesu, a spektakularne zwycięstwo z Polską mogłoby zbudować atmosferę. W naszej kadrze, tak się wydaje, klimat jest na razie średni, ale Santos z piłkarzami wybrali się do Pragi także po to, żeby to odmienić. Zawodnicy, z Lewandowskim na czele, mają sporo do udowodnienia kibicom Biało-Czerwonych…