Kontrowersje w meczu Arka - Olimpia: po końcowym gwizdku było gorąco
Arka Gdynia przegrała z Olimpią Grudziądz na własnym boisku 0:1. Jednak bardziej niż sam wynik, zastanawiała postawa arbitra w kilku sytuacjach. Niepodyktowany rzut karny i jedynie żółta kartka za uderzenie Tomasza Jarzębowskiego łokciem, to główne błędy Artura Aluszyka.
fot. Przemek Świderski/Polskapresse
Pierwszy poważny błąd, arbiter tego spotkania popełnił w 54. minucie, kiedy Tomasz Jarzebowski, uderzony łokciem z dużą siłą, upadł na murawę. Winowajca, Adam Cieśliński obejrzał za to zagranie jedynie żółtą kartkę. Kapitan Arki, już dłużej w tym meczu nie zagrał. Jarzębowski z rozciętą powieką udał się na zszycie jej, a zastąpić go musiał Bartosz Brodziński.
Na konferencji prasowej po meczu trener Nemec nie mógł przejść obojętnie obok tej sytuacji. - To nie był pierwszy łokieć, ale któryś z kolei. Był pierwszy, drugi, a dopiero za trzecim razem trafił tak jak potrzebowali (zawodnicy Olimpii) i straciliśmy kapitana - ocenił czeski szkoleniowiec. Z kolei trener gości Tomasz Asensky stwierdził, że "Cieśliński tylko wyskoczył w górę, nie było złośliwego ruchu", co Petr Nemec skwitował szyderczym śmiechem.
Sytuację można obejrzeć tutaj, od 3:11:
Kolejna pomyłka Artura Aluszka, to niepodyktowany rzut karny w 83. minucie. Wszystko zaczęło się od akcji lewą stroną Piotra Tomasika, który dograł w pole karne do Marcusa da Silvy, a ten sprytnie kopnął piłkę w obrońcę Olimpii. Tomasz Adamczyk, najpierw przyjął piłkę na ciało, a następnie ta odbiła się od jego ręki. Sędzia był idealnie ustawiony żeby ocenić tę sytuację, jednak nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Na nic zdały się też protesty zawodników gospodarzy.
Sytuację można obejrzeć tutaj, od 4:52:
Można mieć też wątpliwości czy powtórzenie rzutu wolnego, po którym ostatecznie padła bramka dla Olimpii było uzasadnione. Marcus da Silva wybiegł z muru, ale w momencie oddania strzału, nie przed strzałem.
Żeby było jeszcze ciekawiej, po meczu sędzia pokazał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną Krzysztofowi Sobierajowi. Pierwszą otrzymał w 87. minucie, za faul po którym z rzutu wolnego padł gol. Jak tłumaczył się Sobieraj, podszedł podziękować sędziemu po meczu, a ten "odwdzięczył" się żółtym kartonikiem, sugerując, że zawodnik Arki wymachiwał rękami w jego kierunku.