Konrad Nowak (Motor Lublin): Możemy myśleć o awansie, a moim celem jest strzelać gole
- Motor to klub z miasta, w którym się wychowałem, mam tu wielu przyjaciół i mnóstwo temu miastu zawdzięczam - mówi Konrad Nowak, nowy zawodnik trzecioligowego Motoru Lublin.
fot.
Spędziłeś w Wiśle Puławy wiele lat. Jak je będziesz wspominał?
W Wiśle spędziłem osiem lat i był to czas gdzie wydarzyło się naprawdę sporo. Wspominać będę z wielkim sentymentem, bo poznałem wielu wspaniałych ludzi. Przeżyłem awanse od trzeciej do pierwszej ligi. Początki nie były łatwe, bo graliśmy bez stadionu i pieniędzy, a pomimo to awansowaliśmy. Później z każdym miesiącem klub stawał się bardziej zorganizowany i solidniejszy. Cieszę się, że codziennie, przez osiem lat, dokładałem cegiełkę do tego by od meczów np. ze Stalą Poniatowa grać z Górnikiem Zabrze. W tym czasie Wisła wyszła z zaścianków, by stać się poważanym i rozpoznawalnym klubie w całej Polsce.
Co się udało, a co nie udało się osiągnąć?
Drużynowo udało się osiągnąć naprawdę wiele patrząc na możliwości tego klubu i specyficzną frekwencję na meczach. Nie chcę tu nikogo obrazić, bo mam wielki szacunek do tych chłopaków, którzy pomimo wielu przeciwności ze strony policji próbowali dopingować i być ze swoją drużyną. Za porażkę należy uznać przede wszystkim spadek z pierwszej ligi.
Piłkarze Motoru Lublin rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu;nf
W Puławach kibice traktowali cię jak króla, ponieważ strzelałeś gole jak na zawołanie. Z pewnością decyzja o odejściu była trudna?
Rzeczywiście od samego początku zyskałem dużą sympatię , strzelałem dużo goli, a to kibica cieszy najbardziej. Tym bardziej ciężko było odejść. Włodarze postanowili coś zmienić, iść drogą na której już nie ma miejsca dla Konrada Nowaka, więc należało się z tym pogodzić i uszanować decyzję. Mam nadzieje, że w Puławach większość mnie będzie wspominać bardzo serdecznie i z uśmiechem. Zostawiłem tu większość swojego sportowego dorosłego życia i liczby, których nie trzeba się wstydzić: 89 bramek w 230 meczach. Myślę, że nie prędko znajdzie się następca.
Jesienią 2016 roku strzeliłeś kilka bramek, a wiosną nie było już tak dobrze. Dlaczego?
Dokładnie. Grałem trochę mniej. Oczywiście nie chcę się tłumaczyć, bo w rozliczaniu zawsze zaczynam od siebie. Zmarnowałem kilka okazji, a spokojnie mogłem sezon ukończyć z dziesięcioma trafieniami.
Wolisz grać jako wysunięty napastnik, czy na skrzydle?
Zdecydowanie jako wysunięty napastnik. A skrzydło… chyba, że nie trzeba się wracać (śmiech). Swoją drogą kiedyś w drugiej lidze za trenera Bohdana Bławackiego próbowaliśmy takiego rozwiązania i nie wychodziło to najgorzej.
Ostatnio w modzie jest fakt przesuwania napastników do obrony, tak zrobiono na przykład z Grzegorzem Pitrym w Górniku Łęczna. Zagrałbyś jako defensor?
I z perspektywy czasu za dobrze to Górnikowi nie wyszło (śmiech). Oczywiście to w formie żartu. Ja osobiście jestem zdania,
że starych drzew się nie przesadza. Życie jednak różne scenariusze piszę wiec nigdy nie mówię nigdy.
Grałeś już kiedyś w Motorze. Jak wspominasz tamte czasy?
Podobnie jak w Wiśle, od samego początku z przytupem wszedłem i zyskałem sympatię kibiców. Mam nadzieję, że podobnie będzie po wieloletnim powrocie. W Motorze od mojego odejścia wiele się zmieniło. Przede wszystkim stadion, bo atmosfera i na Alejach Zygmuntowskich była zawsze wielkim przeżyciem dla zawodnika. Również organizacyjnie Motor staje się klubem bardzo solidnym, a to jest fundament do tego by spokojnie myśleć o awansie, nie tylko do drugiej ligi.
Dlaczego wybrałeś teraz Motor, bo z pewnością innych ofert nie brakowało?
O wielu aspektach dlaczego Motor, wspomniałem wcześniej. Dodam jeszcze, że jest to klub z miasta, w którym się wychowałem, mam tu wielu przyjaciół i mnóstwo temu miastu zawdzięczam. Moja żona ma tu pracę, w której się spełnia, ja rozkręcam swój własny biznes, więc coś temu miastu jesteśmy winni. Dobrą grą dla Motoru choć w małej części chciałbym się spłacić.
Co możesz dać lubelskiemu klubowi?
Teraz przychodzę do Motoru trochę w innej roli niż kiedyś, bo nie jako młokos tylko jako doświadczony zawodnik. Ale cel mam taki sam – strzelać jak najwięcej goli. Mam nadzieję, że tak będzie, bo to pomoże w naszym celu nadrzędnym, czyli awansie. O innych dalekosiężnych planach na razie nie ma co mówić, ponieważ trzecia liga przed nami, a tu nikt się nie połozy i nie odda nam punktów.
Motor to ostatni przystanek w karierze?
Kariera to zbyt duże słowo żebym mógł cokolwiek mądrego o tym powiedzieć (śmiech). A co do mojej przygody to w życiu tak wiele się zmienia, że ciężko cokolwiek wnioskować. W Wiśle byłem osiem lat wiec następna zmiana klubu powinna przypadać w moim przypadku w momencie kiedy będę miał 40 lat, więc wtedy to już tylko pozostanie orlik i plażówka.
Ile lat chciałbyś jeszcze grać w profesjonalną piłkę?
Tak jak wspomniałem do 40 (śmiech).
-------------------
Zobacz: Sportowy raport, wtorek 4 lipca