menu

Konieczny zapewnił Podbeskidziu wygraną z Górnikiem Łęczna. "Górale" pewni utrzymania

2 czerwca 2015, 22:30 | Przemysław Drewniak

W meczu 36. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie pokonało Górnika Łęczna 1:0 po golu Bartłomieja Koniecznego w doliczonym czasie gry. Dzięki wygranej "Górale" zapewnili sobie utrzymanie.

Podbeskidzie - Górnik Łęczna
fot. LESZEK JAŹWIECKI/DZIENNIK ZACHODNI
Podbeskidzie - Górnik Łęczna
fot. LESZEK JAŹWIECKI/DZIENNIK ZACHODNI
Podbeskidzie - Górnik Łęczna
fot. LESZEK JAŹWIECKI/DZIENNIK ZACHODNI
Podbeskidzie - Górnik Łęczna
fot. LESZEK JAŹWIECKI/DZIENNIK ZACHODNI
Podbeskidzie - Górnik Łęczna
fot. LESZEK JAŹWIECKI/DZIENNIK ZACHODNI
1 / 5

Przed przyjazdem do Bielska-Białej trener Jurij Szatałow stwierdził, że jego drużyna będzie „boksować się” o pozostanie w lidze. Pozostając w terminologii sportów walki, mecz Podbeskidzia z Górnikiem Łęczna był prawdziwym starciem wagi ciężkiej. W przypadku obu ekip zwycięstwo mogło oznaczać pozostanie w T-Mobile Ekstraklasie, a porażka osunięcie się do strefy spadkowej i dramatyczną walkę w ostatniej kolejce.

Już od pierwszych minut kibice przy Rychlińskiego mogli odczuć, że gra idzie o wysoką stawkę. „Górale” narzucili wysokie tempo gry i osiągnęli przewagę. Podopieczni Dariusza Kubickiego atakowali bramkę Górnika prostymi, ale skutecznymi środkami. Obronie gości problemy sprawiały zwłaszcza dośrodkowania ze skrzydeł – tak jak w 29. minucie, gdy po płaskim podaniu Damiana Chmiela o krok od zdobycia bramki był Frank Adu Kwame. Pomocnik Ghany z bliskiej odległości fatalnie jednak przestrzelił.

Przyciśnięty do obrony Górnik nie oddał w pierwszej połowie ani jednego celnego strzału, ale tuż przed przerwą był bliski trafienia. W 41. minucie po szybkiej kontrze piłkę w polu karnym otrzymał Fiodor Cernych, który z kilku metrów oddał strzał z ostrego kąta i nieznacznie chybił.

Po zmianie stron obraz gry nie ulegał zmianie – wciąż inicjatywa leżała po stronie Podbeskidzia, które grało z dużo większą ambicją i werwą niż w poprzednich spotkaniach. Mimo tego, bielszczanie nie potrafili sobie stworzyć ani jednej klarownej sytuacji do zdobycia bramki, a z biegiem czasu coraz bardziej brakowało im sił. Starał się to wykorzystać Górnik, który kilka razy zagroził bramce rywali, ale za każdym razem brakowało mu kropki nad „i” w postaci skutecznego wykończenia.

W samej końcówce na jeszcze jedną szarżę zdobyli się gospodarze. Podbeskidzie, zresztą tak jak prawie przez cały mecz, nie przebierało w środkach i próbowało szczęścia po stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach na pole karne. Jedna z takich prób przyniosła zamierzony skutek – w doliczonym czasie gry chaos w obronie łęcznian wykorzystał Bartłomiej Konieczny, który po kolejnej wrzutce przyjął piłkę w szesnastce rywali i niczym rasowy napastnik posłał ją tuż obok słupka bramki Prusaka. Zrozpaczeni goście padli na murawę, a „Górale” wraz ze swoimi kibicami wpadli w szał radości – trafienie obrońcy zapewniło im utrzymanie w Ekstraklasie. Walka o ligowy byt rozstrzygnie się w ostatniej kolejce między Górnikiem, Koroną Kielce i Zawiszą Bydgoszcz.