Koniec eksperymentów! Jak Widzew zagra z Polonią? [ANALIZA]
Jeśli Widzew Łódź chce wreszcie przełamać złą passę i odnieść zwycięstwo, Radosław Mroczkowski musi bez dwóch zdań zaprzestać odważnych eksperymentów ze składem. Rozwiązanie z Zabrza jest niedopuszczalne!
Widzew dawno nie rozpoczął rundy wiosennej tak fatalnie. Wywalczył zaledwie dwa punkty w pięciu spotkaniach, a gwoli porównania, na tym etapie jesieni miał w dorobku trzynaście oczek, cztery zwycięstwa i tylko jeden remis. Formę Widzewa idealnie odzwierciedla tabela rundy wiosennej, w której zajmuje przedostatnie miejsce. Gorsza jest tylko Pogoń Szczecin.
Trudno powiedzieć, w czym leży przyczyna słabej dyspozycji widzewiaków, skoro kadra pozostała niezmienna, a wręcz uległa nieznacznym wzmocnieniom. Być może to kwestia niedoświadczenia zawodników, która w połączeniu z brakiem możliwości treningu na trawiastej nawierzchni, powoduje szereg niedoskonałości w grze.
To jednak nie jest usprawiedliwienie i na pewno nie jedyna przyczyna. Oliwy do ognia dokładają niekiedy odważne rotacje trenera Radosława Mroczkowskiego. W Zabrzu kompletnie nie dało się w tym połapać. Przykładowo nominalny stoper Hachem Abbes zagrał w pomocy, a występujący ostatnio jako defensywny pomocnik Princewill Okachi został przesunięty... na szpicę. Oczywiście zmian było o wiele, wiele więcej, ale skutek opłakany, co odbiło się na grze i końcowym wyniku.
W poniedziałek Widzew mierzy się na własnym stadionie z Polonią Warszawa - rywalem szarganym przez coraz głębiej zaglądające w oczy problemy finansowe. Sprawa sportowa wygląda bardzo podobnie. "Czarne Koszule" mają bardzo obiecującą kadrę, ale nie potrafią tego należycie wykorzystać. Z jednej strony stać na ich na równą walkę z wyżej notowanymi przeciwnikami, czego dowodem jest wygrana nad Lechem (1:0), czy dotrzymywanie kroku Legii w derbach w Warszawy, w których o włos od urwania punktu (ostatecznie przegrali 2:3). Jednak z drugiej oddają punkty niżej notowanym rywalom jak Wisła Kraków czy Jagiellonia Białystok, przez co są jedną z najgorszych drużyn tej wiosny, w tabeli tuż przed Widzewem.
Szkoleniowiec "Czarnych Koszul" - Piotr Stokowiec, to postać wielce wybitna, nie stroniąca od odważnych rozwiązań. Przeważnie preferuje grę niecodziennym ustawieniem 3-5-2. W tej sytuacji kluczowe dla Widzewa będzie wygranie rywalizacji w zagęszczonym środku pola, sprawna współpraca między defensywnymi pomocnikami, a linią obrony i ataku. Jeżeli widzewiacy chcą pokonać Polonię, a bez wątpienia to oponent w ich zasięgu, trener Radosław Mroczkowski musi więc wrócić do poprzedniego ustawienia. Oczywiście nie odradzamy mu dokonania kosmetycznych zmian.
BRAMKA
Nic już nie stoi na przeszkodzie, by do gry - po pięciu miesiącach przerwy - powrócił Maciej Mielcarz. Sytuacja między słupkami zrobiła się nieciekawa. Milos Dragojević nigdy nie dawał gwarancji pewności, dodatkowo miewał głupie akcje jak wyjście poza pole karne i zagranie ręką z Ruchem Chorzów, za co zobaczył czerwoną kartkę. Od tej pory zastępował go młody Maciej Krakowiak, początkowo szło mu naprawdę nieźle, ale w Zabrzu popełnił kardynalną gafę. Jeżeli Widzew ma walczyć o zwycięstwo, ktoś tak charakterny jak "Mały" jest po prostu niezbędny. Będzie niezwykle zdeterminowany, zdopingowany przez kibiców i dokona wszystkiego, żeby zachować czyste konto. Po kontuzji nie będzie śladu.
OBRONA
Powtarzamy jeszcze raz: koniec z eksperymentami! Na prawej obronie oczywiście Łukasz Broź. Najbardziej newralgicznie prezentuje się oczywiście druga flanka. Denis Kramar miał uleczyć ten problem, ale w Zabrzu zawiódł. Chyba nie jest jeszcze przygotowany na grę na pełnych obrotach, widać długie dopinanie spraw transferowych zrobiło swoje. Z Polonią powinien wejść jedynie z ławki rezerwowych. Z kolei szanse od pierwszego gwizdka dalibyśmy Jakubowi Bartkowskiemu. Choć pierwotnie nie gra na pozycji lewego defensora, ma już z nią bardzo dużą styczność z rundy jesiennej. Prezentował się nawet przyzwoicie, może w ofensywie nie jest zbyt aktywny, ale ze swoich zadań obronnych raczej się wywiązuje. A Dino Gavrić? To środku obrońca i tam też czuje się najlepiej. Przesuwanie go na skrzydło to wielkie nieporozumienie.
Mimo słabego występu nikt nie ma prawa myśleć, że solidny Thomas Phibel straci miejsce w jedenastce. Pytanie tylko kto obok niego? Na pewno nie Gavrić, który nie stronił od błędów, głupich strat i przegranych pojedynków w starciu z Górnikiem Zabrze. Proponujemy powrót Hachema Abbesa. Nikt nie zna się z Phibelem, tak dobrze jak Tunezyjczyk. Jesienią był to duet ciężki do sforsowanie. Żeby tylko Abbes unikał nie zwlekał długo z wyprowadzeniem piłki.
POMOC
Na tyłach pomocy, powrót do normalności. Princewill Okachi musi na stałe zadomowić się w wyjściowej jedenastce, chyba nadrobił już braki z okresu przygotowawczego, dotąd był synonimem solidności, wspaniałym destruktorem i inicjatorem akcji w środku pola. Jest głodny gry, chce się zrehabilitować po nieudanym spotkaniu z Górnikiem.
Gdybyśmy to my decydowali o składzie, miejsce obok Okachiego zająłby nie Radosław Bartoszewicz, tylko Krystian Nowak. Bartoszewicz zawalił mecz w Zabrzu, nie spełnił wszystkich obowiązków, notował masę strat, przegrywał pojedynki. Z kolei Nowak imponuje pracowitością i walecznością, umie zneutralizować reżyserów gry.
Prawa pomoc naszym zdaniem powinna należeć do Mariusza Rybickiego. W tym sezonie jeszcze nie miał okazji sprawdzić się prawym skrzydle, poza nielicznymi zamianami pozycji z Alexem Bruno. Brazylijczyk nie prezentuje najwyższej formy, nie zadziwia szybkością. W pojedynkach biegowych często bywa wolniejszy od rywali, zbyt łatwo oddaje piłkę, do tego ma problem z precyzją. "Ryba" na tę chwilę emanuje większa wydolnością, dynamikę, potrafi zrobić dużo zamieszania, szybko zbiec do środka. Poza tym przydatna może się okazać jego mobilność.
Rozgrywanie tradycyjnie winno być domeną Sebastiana Dudka. Kto zatem na lewej stronie? Tutaj nie ma wątpliwości. Na pewno nie Marcin Kaczmarek, który w ostatnich tygodniach jest cieniem siebie z rundy jesiennej. Gdzieś zatracił wybitną kontrolę nad piłką, dokładność i szybkość. Przeciwnie Bartłomiej Pawłowski. Jemu z widzewskiej ferajny zarzuca się najmniej. Jest przebojowy, nie boi się dalekich rajdów z piłką, łatwo przedziera się w pole karne. Co najważniejsze, wykazuje dużą skuteczność - wiosną dwa razy umieścił piłkę w siatce.
ATAK
Tutaj pole manewru tradycyjnie najmniejsze. Mehi Ben Dhifallah już dawno stracił miejsce w zespole, na siłę można sprawdzić jak po kontuzji poradzi sobie Michał Jonczyk grając od pierwszych minut. Ale jeśli łodzianie myślą o zwycięstwie, muszą raczej podążać przetartymi szlakami. W związku z tym jedenastce spodziewajmy się Mariusza Stępińskiego. Z Górnikiem Zabrze nie pojawił się, ale za sobą ma znakomite spotkania w reprezentacji Polski do lat 19, gdzie zdołał wpisać się na listę strzelców. Kto wie, czy nie okaże się to dobrym bodźcem i nie doprowadzi "Stempla" do przełamania na boiskach Ekstraklasy. Kibice przy alei Piłsudskiego z niecierpliwością na to czekają.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net