Kompromitujący hat-trick Fornalika. Czym urzekł selekcjonera Paweł Brożek? (WIDEO)
Atmosfera wewnątrz reprezentacji Polski jest ponoć bardzo dobra. Podkreślają to sami piłkarze i sztab szkoleniowy. Jeśli to prawda, to znakomicie, bo to, co dzieje się wokół kadry przygotowującej się w ośrodku Sielanka w Warce, już tak wesołe nie jest. A nad głową trenera zbierają się ciemne chmury.
fot. fot. Grzegorz Dembiński
Kluczowe będzie zdrowie "Jerzyka": Bez Janowicza trudno będzie ograć Australię
Waldemar Fornalik od początku pracy zadania miał niełatwe. Oczekiwano od niego, by odbudował drużynę po katastrofalnym Euro 2012, znalazł receptę na niemoc w kadrze polskiej trójki z Borussii Dortmund. Później doszedł konflikt z Ludovikiem Obraniakiem i częściowa utrata szacunku wśród drużyny po rezygnacji Łukasza Piszczka z gry przeciwko Mołdawii. Jakby tego było, po remisie w Kiszyniowie na awans do przyszłorocznego mundialu w Brazylii został tylko cień szansy.
Problem w tym, że przyjeżdżający zwykle w roli strażaka Fornalik tym razem sam potrzebuje pomocy, bo zaczął się gubić w swoich obowiązkach. Część widowni zarzuca mu, że rozbił reprezentację do lat 21, zabierając z niej do pierwszej drużyny czołowych piłkarzy (Arkadiusz Milik, Bartłomiej Pawłowski i Paweł Wszołek). Jeśli nie skorzysta z nich w spotkaniu z Czarnogórą, pretensje mogą być słuszne. Szczególnie że młodzieżowa drużyna ma szanse na awans do igrzysk olimpijskich w Rio. Poza tym w ostatni weekend, gdy grały ligi w Europie, zamiast pracować nad meczem z Czarnogórą, Fornalik niedzielne popołudnie spędził na festynie, oglądając spotkanie polityków z gwiazdami TVN.
Efektem tego było awaryjne dowołanie Artura Sobiecha (w miejsce Jakuba Koseckiego, jego uraz odniesiony w rewanżowym meczu ze Steauą Bukareszt wymaga dłuższego leczenia). Pech chciał, że napastnik Hannoveru 96, który w sobotę zdobył jedną z bramek w wygranym 4:1 meczu z Mainz… też ma kontuzję. Co gorsza, wiadomo było o niej już wtedy, gdy selekcjoner wysyłał do Niemiec faks z powołaniem. Wcześniej z ataku reprezentacji z powodów zdrowotnych wypadł też Milik.
Obu Fornalik niepotrzebnie ściągał do oddalonej 50 km od Warszawy Warki. Obaj napastnicy zostali przebadani przez klubowych lekarzy i obaj mają się leczyć. - Na początku usłyszałem, że od gry będę odpoczywał aż miesiąc. W poniedziałek przeszedłem jednak badania i okazało się, że czeka mnie tylko dwutygodniowa pauza. W każdym razie na mecz z Czarnogórą nie mam szans, a szkoda, bo miałem nadzieję na grę - wyjaśnił Milik.
Sztab kadry wiedział jednak swoje, uważa, że zna się najlepiej i sam chciał sprawdzić zdrowie napastnika Augsburga (wypożyczenie z Bayeru Leverkusen) i Hannoveru 96. Diagnoza Jacka Jaroszewskiego nie była inna. W efekcie piłkarze mieli dzień wyjęty z życia, bo tuż po badaniach wrócili do Niemiec.
- Cały czas mieliśmy nadzieję, że ich problemy nie są na tyle poważne, że nie wydobrzeliby do piątku. Dokładne badania wykazały jednak, że w obu przypadkach kontuzji mięśnia czworogłowego nie da się wyleczyć w kilka dni. Dlatego nie było szans, aby zagrali z Czarnogórą i San Marino [we wtorek - red.] - tłumaczył Marek Wleciałowski, asystent selekcjonera.
Wobec tego w kadrze został tylko jeden napastnik - Robert Lewandowski. Bez wątpienia pewniak do gry, choć za kadencji Fornalika napastnik Borussii Dortmund w meczu o punkty strzelił tylko dwa gole - w spotkaniu z San Marino, oba z karnego. Mimo że w drużynie jest Pawłowski, który może zagrać na ataku, to sztab reprezentacji zdecydował się dowołać jeszcze jednego napastnika. Padło na... Pawła Brożka z Wisły Kraków.
30-letni piłkarz poprzedni sezon spędził na ławce drugoligowego Recreativo Huelva. Wrócił do ekstraklasy i w pięciu meczach zdobył dwie bramki. W kadrze ostatni raz zagrał w przegranym 0:1 meczu z Czechami na Euro 2012.