Komentarz. Jagiellonia Bialystok - Żalgiris Wilno 2:4. Spokojnie, to tylko sparing
Tym, którzy po przegranym 2:4 sparingu Jagiellonii z Żalgirisem Wilno wpadli w czarną rozpacz spieszę z informacją, że nie muszą wyrywać włosów z głowy i łez krokodylich wylewać. I to z kilku ważnych powodów.
fot. Wojciech Wojtkielewicz
Po pierwsze: wynik jest znacznie gorszy niż gra białostockiego zespołu. Żalgiris wykazał się prawie stuprocentową skutecznością w szybkich kontratakach, a Jaga zmarnowała kilka bardzo dobrych okazji, które pojawiły się po ciekawych akcjach. Do tego sędzia podyktował problematyczny rzut karny w momencie, kiedy gospodarze doskoczyli do rywala na 2:3. Jedenastka była aż tak naciągana, że obecny wraz ze mną na meczu mój syn aż popłakał się ze złości.
Po drugie: skład Żółto-Czerwonych był daleki od optymalnego. Pomijając fakt, że nie grała większość podstawowej jedenastki, to jeszcze niektórzy zawodnicy byli próbowani na innych niż nominalne pozycjach, a jedyny napastnik – i to z drużyny juniorów młodszych – pojawił się na boisku dopiero w końcówce spotkania.
Wreszcie po trzecie: sparingi od tego są, żeby eksperymentować, próbować i mieć materiał na temat tego, jakie błędy się popełnia. I pod tym względem mecz z Żalgirisem swoje zadanie spełnił. Kilku piłkarzy pokazało, że jest blisko wyjściowej jedenastki lub, że będzie wartościowymi zmiennikami.
Oczywiście, fakt, że nie należy rozpaczać nie oznacza, że mamy powody, by skakać pod sufit z radości. Wliczając mecz z Litwinami, Jagiellonia w trzech ostatnich występach straciła aż 11 bramek, co trenera Ireneusza Mamrota w szampański nastrój raczej nie wprawia.
Do poprawy jest też kończenie stwarzanych sytuacji, bo w starciu z Litwinami irytujące było to, że po dobrze rozegranej akcji następowały niecelne ostatnie podanie, lub chybiony strzał. Na szczęście do meczu z Zagłębiem Lubin jest jeszcze sporo czasu.
[xlink]c65354b5-38a4-0f83-0265-2937c86e5faf,28c7a5fe-dfab-2a6d-4c93-cb4e57f7ce9c[/xlink]