menu

"Kolejorz" wraca na właściwe tory. Lechici pokonali Cracovię i opuścili strefę spadkową

12 sierpnia 2016, 22:24 | Kaja Krasnodębska

W końcu! Fatalna seria Lecha Poznań w lidze dobiegła końca. W piątkowy wieczór piłkarze Jana Urbana wygrali z Cracovią 2:1 (0:0). Gole dla "Kolejorza" strzelili 20-letni Jan Bednarek i rezerwowy Marcin Robak. Trafienie Miroslava Covilo okazało się być jedynie honorowym.

Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
Lech Poznań - Cracovia 2:1
fot. Lukasz Gdak
1 / 15

Na trybunach mecz przyjaźni, lecz na boisku o żadnych sentymentach nie mogło być mowy. Żaden z zespołów nie mogł sobie bowiem pozwolić na odpuszczanie. Szczególnie Lech, którego sytuacja w tabeli wyglądała, delikatnie mówiąc, nie najlepiej. Przy własnej publiczności musiał zrobić wszystko, aby zwyciężyć. Wszak nie tylko jak powietrza potrzebował punktów, ale nadwyrężał również cierpliwość kibiców, którzy coraz mniej chętnie pojawiali się przy Bułgarskiej. Dlatego też jedynym celem Kolejorza w tym spotkaniu mogły być tylko trzy punkty. Nawet z podbudowaną derbowym zwycięstwem Cracovią.

Pasy, w przeciwieństwie do zeszłotygodniowego starcia z Wisłą Kraków, tym razem nie rozpoczęły spotkania z przytupem. Wręcz przeciwnie, początek meczu w Poznaniu raczej nie zachwycał. Pierwsze sytuacje z obu stron wyglądały nieco niemrawo, a futbolówka długimi minutami krążyła w środku pola. Nikomu jednak nie można było odmówić woli walki – zawodnicy zarówno jednej jak i drugiej drużyny nie odstawiali nogi.

Po około kwadransie gry do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić gospodarze. I to oni mieli lepsze szanse na wyjście na prowadzenie. Najpierw świetnym strzałem z rzutu wolnego Grzegorza Sandomierskiego zaskoczyć próbował powracający po przerwie spowodowanej kontuzją Darko Jevtić, natomiast chwilę później od wpisania się na listę strzelców dosłownie centymetrów zabrakło Tamasowi Kadarowi. Można powiedzieć, że te szanse dodały skrzydeł poznaniakom – to oni zaczęli częściej atakować, a także dłużej utrzymywać się przy piłce. Dobrze prezentował się zwłaszcza Szwajcar, który od samego początku zdradzał spory głód gry. Fajnie rozumiał się ze swoimi partnerami dzięki czemu nie tylko wprowadzał sporo chaosu w defensywne linie Pasów, ale także stwarzał strzeleckie sytuacje walczącemu na szpicy Nielsenowi. Nie przynosiło to jednak jakiejkolwiek zmiany rezultatu.

Minuty mijały, a frustracja, szczególnie po stronie Kolejorza rosła. Zawodnicy coraz częściej zaczynali się ze sobą ścierać. Arbiter okazał się jednak wyjątkowo wyrozumiały i rozdzielając piłkarzy, nie pokazał im kartek. Do końca pierwszej części gry nie brakowało ambicji po żadnej ze stron. Mimo to zgromadzeni przy Bułgarskiej kibice, nie mieli okazji oglądać bramek.

Na akcje bramkowe w drugiej części gry długo nie trzeba było czekać. Pierwsza do natarcia ruszyła Cracovia, lecz to Lech wyszedł na prowadzenie. Autorem premierowego trafienia przy Bułgarskiej w sezonie 2016/2017 trochę niespodziewanie okazał się młody stoper, Jan Bednarek. Powracający z wypożyczenia do Górnika Łęczna zawodnik wykorzystał idealne podanie Tomasza Kędziory, by głową skierować piłkę do siatki. Radość w szeregach Kolejorza ogromna.

Kolejne minuty przyniosły roszady na boisku, lecz nie wniosły zmiany wygrywającego zespołu. A wręcz przeciwnie, w 78. minucie Marcin Robak podwyższył prowadzenie Kolejorza. Całą akcję rozpoczął Szymon Pawłowski, który przejął piłkę od Huberta Wołąkiewicza i skierował ją do swojego napastnika. Ten bez kłopotu pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Cracovia nie zamierzała jednak opuszczać. Mateusz Szczepaniak wciąż próbował ukłuć przeciwnika, jednak kontaktowy gol należał do Miroslava Covilo. Bośniak dobił strzał swojego partnera. To trafienie powróciło Pasom nadzieję na pozytywny rezultat. Podopieczni Jacka Zielińskiego mocniej ruszyli do przodu, ale nie zdołali już zmienić losów spotkania. Lech Poznań po raz pierwszy zwyciężył w tym sezonie, tym samym odbijając się od dna. Dwa zwycięstwa w jednym tygodniu – zwiastun lepszych czasów?

Najdroższe transfery z Ekstraklasy: Kapustka wyprzedził wszystkich [TOP10]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy