Kolejny skandal w powietrzu? Sędzia meczu Barcelona - Chelsea pracował w UNICEF
Podgrzewanie atmosfery przed rewanżowym starciem Barcelony i Chelsea sięga zenitu. Jak twierdzi amerykańska stacja telewizyjna "ESPN", arbiter dzisiejszego spotkania, Turek Cüneyt Çakir był w przeszłości pracownikiem organizacji charytatywnej UNICEF, której logo widnieje na koszulkach gospodarzy. Zwykła medialna plotka czy zapowiedź kolejnego skandalu z udziałem sędziów?
fot. ARC
- Nie chcę wypowiadać się na temat UEFA, bo wiem, że moja kariera dobiegłaby końca. Jednak stwierdzić mogę, że wszystkie półfinały z udziałem Barcelony przebiegały pod znakiem kontrowersyjnych decyzji sędziów, podejmowanych zawsze na jej korzyść. To stale się dzieje i nie ma końca. Nie wiem czym to jest spowodowane? Może chodzi o reklamę UNICEF? - mówił kilka miesięcy temu Jose Mourinho, obecnie szkoleniowiec Realu Madryt, a w przeszłości m.in. Interu Mediolan i Chelsea Londyn.
Nie od dziś Portugalczyk podejrzewa arbitrów i UEFA o celowe sprzyjanie piłkarzom Barcelony. Według niego powodem tych działań jest współpraca z zaprzyjaźnioną z UEFA organizacją charytatywną UNICEF, której logo widnieje na koszulkach "Dumy Katalonii". Ponadto co roku kataloński klub przekazuje na jej konto kwotę 1,5 mln euro.
Już rok temu "The Special One" wskazywał, jakoby znaczący udział w całym procederze miał mieć Senes Erzik - wiceprzewodniczący Komisji Sędziowskiej UEFA, a wcześniej menadżer projektów w... UNICEF. Sam Erzik wszystkiemu zaprzecza: - Pracowałem w UNICEF, gdy Mourinho nie wiedział co to piłka nożna. Od dawna nie mam z organizacją żadnych kontaktów, a nawet gdybym miał, w niczym by to nie przeszkadzało - odpierał rok temu zarzuty Turek.
Niewątpliwie dzisiaj zwolennicy teorii spiskowych będą mieli co obserwować. Arbitrem rewanżowego spotkania półfinałowego pomiędzy Barceloną, a Chelsea będzie bowiem Cüneyt Çakir z Turcji. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w przeszłości był, podobnie jak Erzik, zatrudniony w UNICEF, gdzie także pracował jako menadżer projektów.
Co niektórzy mogą się nawet przyczepić do jego narodowości. W końcu tureckie linie lotnicze -Turkish Airlines to jeden z głównych sponsorów Barcy.
Wracając do dzisiejszego rozjemcy, zajmuje się branżą ubezpieczeń. Jako sędzia jest niezwykle ceniony przez UEFA, dlatego znalazł się w gronie delegowanych do prowadzenia spotkań Mistrzostw Europy w Polsce i Ukrainie. Dotąd nie miał jeszcze okazji prowadzenia meczu na tak wysokim szczeblu europejskich pucharów. W Lidze Mistrzów gwizdał głównie w fazie pucharowej, z kolei w Lidze Europy w początkowych fazach pucharowych.
Opowieści i przypuszczenia o stworzeniu przez UEFA, UNICEF i FC Barcelonę piłkarskiej mafii należy wcisnąć między bajki. Niemniej jednak trzeba oddać, że meczom Katalończyków w europejskich pucharach, nieraz towarzyszyły kontrowersje. W maju 2009 roku, Tom Henning Ovrebo nie podyktował czterech ewidentnych jedenastek dla Chelsea Londyn. Barcelona przez większość czasu przegrywała, ale gol strzelony w doliczonym czasie przez Andresa Iniestę zaprowadził ją do finału.
W ćwierćfinale 2011 roku, Barca mierzyła się na Camp Nou z Arsenalem Londyn. Przy stanie 1:1, Massimo Busacca odgwizdał pozycję spaloną Robina van Persiego. Holender nie słyszał jednak gwizdka i kontynuował akcję zakończoną niecelnym strzałem. Za to obejrzał drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik. Co ciekawe powtórki wykazały, że gracz "The Gunners" uderzył równo z gwizdkiem. Bądź co bądź, grający w przewadze gospodarze zdobyli dwie bramki i przeszli do półfinału.
Tam czekał na nich odwieczny rywal - Real Madryt. W pierwszej odsłonie dwumeczu Wolfgang Stark wyrzucił z boiska Pepe za wątpliwy faul. Natomiast w rewanżu Frank De Bleeckere nie uznał prawidłowo zdobytej bramki Gonzalo Higuaina. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i awansem podopiecznych Josepa Guardioli.