Kolejarz z Arką na remis. Kuklis uratował punkt gościom
Piotr Kuklis wprowadzony na boisko w drugiej połowie meczu uratował gdynianom punkt w wyjazdowym starciu z Kolejarzem Stróże. Pomocnik Arki w 82. minucie doprowadził do remisu po pięknym uderzeniu z powietrza.
fot. Rafał Kamieński
Kolejarz Stróże - Arka Gdynia 1:1 (0:1) - czytaj zapis relacji na żywo z meczu
Arkowcy jechali na południe Polski z nadzieją na przerwanie wyjazdowej niemocy. W dalekich Stróżach gdynianie chcieli w końcu odnieść zwycięstwo poza domem. Kibice Arki przyzwyczaili się już do ciągłych zmian w składzie dokonywanych przez trenera Petra Nemca. Nie obyło się bez takich również w spotkaniu z Kolejarzem. Tym razem jednak Czech zmuszony był dokonać roszady na prawej stronie obrony wskutek kontuzji Damiana Krajanowskiego, który w tym sezonie rozegrał wszystkie mecze od pierwszej minuty. Na boisku zastąpił go debiutant - Tomasz Jarzębowski. "Jarza" dopiero w piątek wieczorem podpisał roczny kontrakt, a już zagrał pełne 90 minut.
W zespole z Gdyni w Stróżach nie było zupełnie widać, że zespół zamierza walczyć o powrót do Ekstraklasy. Zespół Petra Nemeca grał futbol mało wyrafinowany, żeby nie powiedzieć toporny. Dlatego gdyby nie parę kontrataków Kolejarza zakończonych ładnymi strzałami z dystansu, widowisko w pierwszej połowie można by było nazwać sennym. Piłkarze Petra Nemeca nie stworzyli groźnej sytuacji, owszem na pole karne się przedostawali za sprawą długich wrzutek, ale strzałem akcji nie kończyli.
Bardzo groźną bronią Kolejarza okazują się uderzenia spoza pola karnego. Warto odnotować piękne uderzenie z 30. metrów Dariusza Walęciaka. Marcin Juszczyk nie bez trudu wybił piłkę zmierzającą w kierunku okienka. Dwa razy próbował również jak zwykle bardzo aktywny Maciej Kowalczyk. Po kapitalnym krosowym podaniu Dawida Szufryna, minął na skrzydle obrońcę i uderzył po długim. Juszczyk był na posterunku. Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia w pierwszych 45 minutach zmarnował jednak Janusz Wolański. W roli głównej znów wystąpił Kowalczyk. Wymanewrował lewego obrońcę Arki i wystawił z linii końcowej piłkę na piąty metr, ale Wolański przestrzelił.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Najpierw piłkę z linii bramkowej po lobie Michała Gryźlaka wybijał Łągiewka, ale za chwilę trafiła do Marcina Stefanika. Ten nie zastanawiał się wiele i kropnął z 18 metrów soczyście pod poprzeczkę. Juszczyk interweniował rozpaczliwie, ale nieskutecznie. Tak więc do szatni Kolejarz schodził z zaliczką i to zaliczką zasłużoną, bo Arka, krótko mówiąc, nie zachwycała.
Na początku drugiej odsłony zespoły poszły na małą wymianę ciosów. Ze strony Kolejarza dwa razy próbował Kowalczyk. Arka również dwukrotnie mogła pokonać Lisaka. Po strzale głową Sławomira Mazurkiewicza piłka otarła się o słupek, a Petr Benat z jedenastu metrów posłał piłkę nad poprzeczkę. Z biegiem czasu Arka zaczęła przeważać i kilkakrotnie pod bramką Łukasza Lisaka mocno się zakotłowało. Gospodarze czekali na Arkę na własnej połowie i przez dobre 15 minut nie mogli wyprowadzić ani jednej akcji, którą nazwać by można sensownym kontratakiem. Wybijanka piłki bez składu i ładu musiała się skończyć źle. Na osiem minut przed końcem rezerwowy Piotr Kuklis lekkim, ale precyzyjnym strzałem z okolic 16 metra doprowadził do wyrównania.
- Remis trzeba uznać za sprawiedliwy - stwierdził Marcin Juszczyk. - Oba zespoły miały swoje okazje bramkowe. W pierwszej to gospodarze mieli więcej sytuacji, w drugiej połowie role się odwróciły. Z tego punktu trzeba się cieszyć. Boisko, na którym przyszło nam grać, jest bardzo specyficzne. Na pewno niejeden lepszy zespół straci tu punkty.
Na stan murawy narzekał również Piotr Kasperkiewicz. - Cieszymy się z remisu, gdyż udało nam się wyrównać w końcówce meczu. Sam miałem kilka sytuacji do strzelenia bramki. Jednak nie tylko ja mogłem pokonać bramkarza gospodarzy. Choćby po strzale Mazurkiewicza, kiedy piłka o centymetry minęła słupek. Warunki do gry na tym boisku były fatalne. Ale takie warunki miały oba zespoły, więc nie ma co zrzucać winy na stan murawy.