Po roku przerwy Bełchatów znów zagra w Ekstraklasie! "Brunatni" wygrali w Stróżach
Piłkarze GKS Bełchatów mogą świętować awans do Ekstraklasy. W meczu 33. kolejki 1. ligi zwyciężyli w Stróżach z Kolejarzem 1:0. Podopieczni Kamila Kieresia na jedną kolejkę przed zakończeniem sezonu nad trzecim Dolcanem Ząbki mają sześć punktów przewagi. W zeszłym roku zespół z Bełchatowa spadł z Ekstraklasy. Na powrót "Brunatnych" na najwyższy szczebel rozgrywkowy nie trzeba było jednak długo czekać.
Fantastyczna atmosfera towarzyszyła piłkarzom bełchatowskiego klubu od początku spotkania. Przyjezdni fani zgromadzili się w liczbie 160 osób i od pierwszych chwil meczu mocno dopingowali swoich zawodników. Niesieni głośnymi okrzykami bełchatowianie rzucili się na piłkarzy Kolejarza, chcąc jak najszybciej zdobyć bramkę.
Groźnie było w czwartej minucie, kiedy w pole karne przedarł się Renusz. Aktywny w tym meczu skrzydłowy został powstrzymany przez jednego z obrońców i upadł na murawę. Sędzia Wajda nakazał grać jednak dalej, a samemu piłkarzowi pokazał żółty kartonik za próbę wymuszenia rzutu karnego.
Ósma minuta i znowu akcja prawym skrzydłem, Renusz płasko podawał do Maka, a ten wpakował piłkę z bliska do siatki obok Radlińskiego. GKS Bełchatów prowadził 1:0, a ten wynik dawał awans "Brunatnym" bez względu na wynik w Gdyni.
Piłkarzom gości wystarczyło animuszu jednak tylko na kilka kolejnych minut. Później gra się ustabilizowała i Kolejarz nie pozwalał już na stwarzanie takich groźnych sytuacji jak w pierwszym kwadransie gry. Gospodarze próbowali odgryźć się przyjezdnym, ale nie potrafili przedrzeć się przez zasieki zastawione przez defensorów GKS.
Jedną dobrą sytuację miał Smuczyński, który zamykał dośrodkowanie z prawej strony. Strzał obrońcy Kolejarza minął o centymetry słupek bramki Malarza. Bramkarz gości rzucił się w kierunku piłki, ale gdyby futbolówka leciała w światło bramki, to mógłby mieć spore problemy ze sparowaniem jej poza boisko.
W drugiej połowie głowy bełchatowskich piłkarzy były chyba zajęte myśleniem o grze w ekstraklasie. Brakowało w ich poczynaniach dokładności i iskry, które mieli w pierwszej odsłonie meczu. Już kilka chwil po gwizdku sędziego zakotłowało się w polu karnym Bełchatowa, kiedy to po rzucie rożnym piłkarze Kolejarza próbowali wepchnąć piłkę do bramki, ale ostatecznie udało się obrońcom wybić piłkę. "Brunatni" odpowiedzieli kilka minut później akcją Poźniaka, który prostopadle podawał do Maka. Ten znalazł się przed Radlińskim, który wyszedł z bramki i obronił uderzenie skrzydłowego.
Gospodarze próbowali częściej strzelać z dystansu. Bomby Bociana i Cichego z rzutu wolnego wzbudziły uznanie wśród kibiców na trybunach. Jednak najefektowniejszą akcją popisał się w 68. minucie Trochim, który dwukrotną ruletką a'la Zidane w polu karnym minął obrońców, ale jego dośrodkowanie zostało zablokowane i wybite na rzut rożny. Z tego kornera dorzucił w pole karne i do strzału doszedł Stefanik, który mocno uderzył głową. Ta z pewnością wpadłaby do bramki, gdyby nie Norambuena, wybijający z linii bramkowej ten strzał.
Mniej więcej od tego momentu skończyły się emocje, a zaczęła dominować tak zwana walka. Mnożyły się faule w środku pola. Do końca meczu Bełchatów nie pozwolił sobie zagrozić pod własną bramką i mecz zakończył się wynikiem 1-0. "Brunatni" wracają do Ekstraklasy.