Kolejarz coraz bliżej utrzymania, Dolcan bez szans na Ekstraklasę
Kolejarz Stróże pokonał u siebie Dolcan Ząbki (2:1) i jest o krok od utrzymania. Z kolei goście dzisiejszego meczu mogą na dobre zapomnieć o Ekstraklasie.
fot. Wojciech Czekała
W chwili rozpoczęcia meczu goście znali wyniki uzyskane przez kandydujące do ekstraklasy zespoły. Mieli więc świadomość, że, aby nie wypaść z rywalizacji o awans, muszą w Stróżach sięgnąć po komplet punktów. Tyle tylko, że także miejscowych - o czym zapewniał ich trener Przemysław Cecherz - interesowało wyłącznie zwycięstwo. Nieliczni kibice mogli więc liczyć na ciekawe widowisko. Nie zawiedli się.
Pierwsze minuty upłynęły pod znakiem wzajemnego badania sił i nieskutecznych strzałów Tomasza Chałasa i Dariusza Zjawińskiego. Gorąco pod bramką gości po raz pierwszy zrobiło się tuż po zakończeniu pierwszego kwadransa, gdy po składnej akcji Chałasa i Marcina Stefanika minimalnie chybił Bartłomiej Smuczyński.
Zaznaczająca się z minuty na minutę dominacja stróżan przyniosła w końcu efekt. Cheikh Niane zdecydował się na płaskie uderzenie z 20 m, po którym piłka tuż przy słupku wpadła do siatki.
W 41 min powinno było być 2:0, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Smuczyński. Jednobramkowe prowadzenie Kolejarza utrzymało się zatem do końca toczonej w dobrym tempie, interesującej I połowy.
Tuż po zmianie stron przed wyborną okazją stanął Kamil Nitkiewicz, ale jego uderzenie świetnie wybronił Maciej Humerski. Chwilę później o centymetry pomylił się główkujący z bliska Witold Cichy. W 57 min po strzale Wojciecha Trochima z rzutu wolnego po raz kolejny bez zarzutu zachował się golkiper gości.
Te zmarnowane okazje srodze się na Kolejarzu zemściły. Przyjezdni wyprowadzili kontrę, którą precyzyjnym uderzeniem w tzw. dalszy róg zwieńczył 120 sekund wcześniej wprowadzony na boisko Paweł Tarnowski.
Odpowiedź miejscowych była niemal natychmiastowa. I to jaka! Janusz Wolański zdecydował się na uderzenie z 30 metrów. Futbolówka wpadła w "okienko". Końcowe fragmenty meczu to rozpaczliwe próby przyjezdnych uratowania choćby remisu. Jedynym efektem ich starań był strzał Kamila Mazka w 3. minucie doliczonego czasu, obroniony przez Łukasza Radlińskiego.