Kolejarz pokonał Sandecję w derbach. Będzie nerwowa zima w Nowy Sączu
Sandecja Nowy Sącz zakończyła rundę jesienną jedynie z pięcioma punktami przewagi nad strefą spadkową. W ostatnim meczu przegrała na wyjeździe z Kolejarzem Stróże w derbach ziemi sądeckiej 0:1. Gola na wagę trzech punktów dla stróżan zdobył niezawodny Maciej Kowalczyk.
fot. Mateusz Bobola
Mecz rozpoczął się bardzo spokojnie. Gołym okiem widać było, że żaden zespół nie chce popełnić błędu w defensywie, co skutkowało tym, że w ataku praktycznie nic się nie działo. Kibice zebrani na stadionie dopiero w 10. minucie byli świadkami pierwszej składnej akcji w ofensywie. Wtedy to Wiśniewski płasko dośrodkował w pole karne, tam Leśniak z obrońcą na plecach przyjął sobie piłkę, ale oddał za lekki strzał, by pokonać bramkarza. Od tej pory to Sandecja przeważała, ale jej zawodnicy w najważniejszych momentach niedokładnie dogrywali piłkę, uderzali obok bramki albo dobrze bronił Zarychta. Na te zagrania biało-czarnych Kolejarz odpowiedział dwoma strzałami Niane i kilkoma dośrodkowaniami, lecz nie przyniosło to żadnego zagrożenia pod bramką Sandecji.
W 32. minucie po faulu na popularnym „Burym” Sandecja miała rzut wolny ok. 30. metrów od bramki Kolejarza. Do piłki podszedł Wiśniewski, który sowim strzałem sprawił mnóstwo kłopotów bramkarzowi. Osiem minut później biało-czarni powinni prowadzić, ale słabo dysponowany w tym meczu Burkhardt nie potrafił wykorzystać prezentu od Zarychty. Bramkarz Kolejarza wybił piłkę wprost pod nogi byłego gracza Arki, ale później wygrał z nim pojedynek jeden na jeden. Chwilę potem dobrą okazję stworzyli sobie gospodarze, ale dośrodkowanie Walęciaka pewnie wyłapał Cabaj.
Drugą połowę z bardzo wysokiego „C” rozpoczęli podopieczni trenera Cecherza. Wszystko za sprawą Macieja Kowalczyka, który w 48. minucie wykorzystał nieporozumienie Petrana z Cabajem i zdobył swoją trzynastą bramkę w sezonie. Po stracie bramki Sandecja musiała się otworzyć, przez co nadziewała się na kontry gospodarzy. Jednak żadna z nich nie przyniosła pożądanego efektu. W 63. minucie trener Świerad w miejsce Burkhardta na plac gry wprowadził Rubena Sancheza. Hiszpan mógł mieć prawdziwe wejście smoka, ale jego strzał z 68. minuty w genialny sposób obronił Zarychta. Dosłownie minutę później Kolejarz mógł prowadzić dwoma bramkami, ale Kowalczyk przegrał pojedynek sam na sam z Cabajem.
Ostatnie piętnaście minut meczu należało do Sandecji. Piłkarze z Nowego Sącza prawie w ogóle nie schodzili z połowy Kolejarza. Zaowocowało to dwiema doskonałymi okazjami do wyrównania. Pierwszą z nich zmarnował Mroziński, który po dośrodkowaniu Kalisza, strzałem głową z 5. metrów nie potrafił pokonać bramkarza, a drugiej, w doliczonym czasie gry, nie wykorzystał Sanchez, którego strzał z dystansu na rzut rożny sparował bramkarz. Chwilę po tym sędzia zakończył to spotkanie. Jeszcze jedną wartą odnotowania rzeczą jest zachowanie Michała Gryźlaka, który schodząc do szatni pokazał środkowy palec w kierunku kibiców Sandecji, za co został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką.
Dzięki temu zwycięstwu Kolejarz na dobre oddali się od strefy spadkowej i spokojnie będzie mógł przepracować zimowy okres przygotowawczy. W Nowym Sączu zima będzie natomiast bardzo nerwowa i niewykluczone jest, że na wiosnę Sandecję będzie prowadził nowy szkoleniowiec.
SANDECJA NOWY SĄCZ - serwis specjalny Ekstraklasa.net