Kolejny punkt beniaminka z Rybnika, GKS Tychy nie dał rady ROW-owi
Kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Jaworznie podczas derbowego pojedynku GKS-u Tychy z ROW-em Rybnik oglądali dziś piękne bramki. W ramach 3. kolejki 1. ligi tyszanie zremisowali z beniaminkiem zaplecza Ekstraklasy 2:2.
fot. Mirosław Szozda
Ciekawe widowisko uwieńczone pięknym trafieniem byłego zawodnika „trójkolorowych” Ferugi - tak najlepiej można podsumować to spotkanie. Podczas derbowego pojedynku rozegranego w Jaworznie nie zabrakło bramek oraz gorącego dopingu na trybunach. GKS chciał zatrzeć złe wrażenie z Gdyni, gdzie w fatalnym stylu uległ Arce. Wszystkie cztery bramki padły w pierwszej połowie meczu co nie oznaczało, że druga odsłona była mniej emocjonująca.
Gospodarze zdobyli bramkę już w 1. minucie. Mączyński wbiegł w pole karne rywali i dograł piłkę do Smółki a ten celnym strzałem pokonał Skrzeszewskiego. Szybko strzelona bramka zadziałała mobilizującego na tyszan, którzy od samego początku postawili na ofensywę. Energetyk starał się kontratakować. W 7. minucie Cisse przedarł się przez defensywę GKS-u, ale akcję przerwał w ostatniej chwili Krajanowski.
W 24. minucie przyjezdni wykorzystali niefrasobliwość tyskich obrońców. W polu karnym do piłki dopadł Kurzawa, który płaskim mierzonym strzałem pokonał Misztala.
Zimny prysznic w postaci straconej bramki podziałał mobilizująco na tyszan, którzy próbowali strzelić kolejnego gola. Okazja pojawiła się już chwilę później. Smółka zdecydował się na strzał z dystansu, ale piłka poszybowała nad bramką. Podopieczni trenera Wieczorka nie zamierzali odpuszczać i rozpoczęła się wymiana „ciosów”. W 31 minucie błąd popełnił Misztal, który wybił piłkę wprost pod nogi Ferugi, a ten przelobował tyskiego golkipera z okolicy 20 metrów. Radość rybniczan po tym golu była uzasadniona a jakość bramki wzbudziła zachwyt kibiców. W ekipie z Tychów widoczna była bezradność i niedowierzanie po straconym golu.
Stare piłkarskie porzekadło mówiące, że niewykorzystane sytuacje się mszczą nabrało nowego znaczenia. W 36. minucie Szczęsny próbował strzałem z dystansu odwrócić losy tego meczu, ale bez skutku. ROW starał się podwyższyć rezultat. Tuż przed przerwą zakotłowało się w polu karnym tyszan po ofensywnym wejściu Krotofila, którego w porę zatrzymał Balul.
Kibice na trybunach z całych sił dopingowali tyskich piłkarzy a Ci odwdzięczyli się bramką tuż przed przerwą. W 45 minucie Smółka po błędzie Skrzeszewskiego przejął piłkę i dograł ją do debiutującego w zespole Flisa, który mocnym strzałem pokonał bramkarza z Rybnika. Do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 2:2.
Druga połowa również przyniosła spora emocji. Szczęsny dopadł do piłki w polu karnym i zdecydował się na strzał z dystansu, ale futbolówka minęła bramkę strzeżoną przez Skrzeszewskiego.
W 48. minucie Chomiuk dograł piłkę do wbiegającego na czystą pozycję Flisa a młody napastnik próbował skopiować wyczyn Ferugi, ale piłka poleciała za bramkę.
Później tempo spotkania nieco opadło, ale walki i zaangażowania obu drużynom nie można było odmówić. W 50. minucie goście przeprowadzili szybka kontrę. Kurzawa uciekł tyskim defensorom w polu karnym, ale w porę piłkę na rzut różny wybił Kopczyk.
Niecały kwadrans później Kurzawa mocnym strzałem sprzed pola karnego próbował zaskoczyć Misztala. Ten z trudem zdołał wypiąstkować piłkę. Końcowe fragmenty meczu gospodarze rozgrywali w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Krajanowskiego.
W 92. minucie Feruga próbował jeszcze odwrócić losy spotkania, ale jego strzał z rzutu wolnego okazał się niecelny. Minutę później Dzięgielewski był odpychany w polu karnym przez Grolika, ale arbiter pozostał niewzruszony.
Podział punktów wydaje się sprawiedliwy. Pierwsza połowa obfitowała w bramki oraz wiele ciekawych akcji ofensywnych. Druga to już festiwal nieskuteczności w wykonaniu obu drużyn. W 4. kolejce 21 sierpnia o godzinie 17 GKS Tychy zmierzy się w spotkaniu wyjazdowym z Dolcanem Ząbki. ROW zagra z Wisłą Płock.